ZJAWA IV czyli drugie życie SZKWAŁA
Dariusz Konkol, Krzysztof Mika
ZJAWA IV czyli drugie życie SZKWAŁA
To już drugi raz, kiedy opowiadając o jachcie, jeden z Autorów (K. Mika) ma do niego osobisty stosunek. Inaczej pisze się o jednostce, na której się pływało, a inaczej o tej, którą zna się jedynie z relacji, czy z dokumentów. Tak jak „osobiście” pisałem o Generale Zaruskim (MSiO 2-3/2011, „Nieznana legenda Polski Morskiej”), tak też jest w przypadku Zjawy IV, bohaterki niniejszej publikacji.
Moje pierwsze spotkanie z nią nastąpiło w 1974 r. Nosiła wówczas jeszcze nazwę Szkwał, kiedy to Polskie Ratownictwo Okrętowe przekazało jednostkę Związkowi Harcerstwa Polskiego. Uczestniczyłem wówczas jako młody harcerz w przygotowaniach do przebudowy na jacht szkoleniowo- wyprawowy dla mieszczącego się w Gdyni Centrum Wychowania Morskiego i Wodnego ZHP. Dziwnym zbiegiem okoliczności w tym samym roku, we wrześniu, w trakcie mojego pierwszego rejsu zatokowego, kiedy weszliśmy jachtem Amar na mieliznę pod Jastarnią, z pomocą pośpieszył nam bliźniak Szkwała, stacjonujący wówczas w porcie Hel Sztorm. Na szczęście do przeprowadzenia akcji ratowniczej nie doszło (koszty!), ponieważ wcześniej ściągnął nas na głęboką wodę kuter rybacki…
Kolejne spotkanie ze Zjawą IV miało miejsce w 1999 r. Krótki jesienny rejs w trudnych warunkach – powiem tylko, że straciliśmy praktycznie wszystkie żagle – w październiku na Bałtyku potrafi dmuchnąć.
W obecnej chwili kończy się remont i przebudowa przygotowująca jednostkę do wokołoziemskiej podróży, śladami pierwszego Polaka, który opłynął glob przed II wojną światową, harcerza Władysława Wagnera. Wagnerowi do realizacji jego podróży posłużyły trzy jachty, wszystkie nosiły imię Zjawa, odpowiednio I, II i III. Nawiązując do tej tradycji, przejętej od PRO jednostce nadano miano Zjawa IV, choć początkowo miała nazywać się Junak. Bliźniaczy Sztorm miał mniej szczęścia: w 1976 r. przekazano go do Liceum Morskiego w Szczecinie, szkoły przyzakładowej Polskiej Żeglugi Morskiej. Nadano mu imię Tramp. W 1986 r. skreślono go z ewidencji jednostek pływających PŻM i rozebrano. Z rejestru Izby Morskiej w Szczecinie został usunięty w 1990.
A zatem Zjawa IV – skąd się wzięła?
Jej historia rozpoczyna się 4 grudnia 1948 r., kiedy podpisano umowę (z polskiej strony „Polimex” Towarzystwo Importowe Maszyn i Narzędzi, a ze szwedzkiej stocznia Djupviks Batvarv Broderna Johanssons) na budowę statku ratowniczego Szkwał typu Norrland projektu Hjalmara Johanssona, uznanego wtedy specjalisty od konstrukcji małych jednostek. Został on odebrany przez stronę polską 27 stycznia 1950 r. i trzy dni później przekazany szczecińskiemu Urzędowi Morskiemu.
Prace nad kontraktem rozpoczęły się w 1947 r., kiedy Polskę odwiedził Hans Hansson, szwedzki specjalista od ratownictwa, i zaproponował zakup jednostek typu Norrland, licznie używanych przez tamtejsze służby ratownicze. Wszystkie, bez żadnych awarii, przesłużyły w nich wiele lat. Ze strony polskiej realizację umowy miał nadzorować inż. Zygmunt Fragner.
W tamtych czasach Szwecja i Norwegia specjalizowały się w tego typu zamówieniach, m.in. ze Szwecji pochodziły pierwsze z importu polskie jednostki pilotowe. Nasze stocznie w owym okresie nie były jeszcze w stanie zbudować takich statków, które choć rozmiarowo niewielkie wymagały starannego zaprojektowania, perfekcyjnego wykonania i wysokiej jakości materiałów. Poza tym stocznie szwedzkie posiadały odpowiednie doświadczenie i to co dziś określamy mianem „know-how”. Koszt realizacji zamówienia określono na 277 tys. koron szwedzkich, czyli prawie 21,5 mln zł, dokładnie opisując warunki dotyczące rozmiarów, stateczności, prędkości i warunków odbioru. Co ciekawe, jednostką tą, klasyfikowaną jako lekki statek ratowniczy mający osiągnąć prędkość maksymalną 8,5 w. (ekonomiczną 7) określono jako „szybką” – cóż, takie to były czasy.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 11-12/2014