Zatopienie Marata

 


Andrzej Kiński


 

 

 

Zatopienie Marata

 

 

Wbrew tytułowi okręt liniowy, będący bohaterem niniejszego artykułu tak naprawdę nigdy nie został bezpowrotnie utracony w czasie działań wojennych. W kilka miesięcy po triumfalnym ogłoszeniu przez machinę propagandową hitlerowskich Niemiec o jego zniszczeniu, działa Marata znów wysłały pociski w kierunku pozycji oblegających Leningrad niemieckich i sojuszniczych wojsk. Mimo bardzo ciężkich uszkodzeń, które nieuchronnie spowodowałyby jego zatonięcie na pełnym morzu, okręt nie został skreślony z listy floty ZSRS. W żadnych statystykach wojennych strat ZSRS poniesionych podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej nie znajdziemy ani jednego pancernika. Jednak feralny dzień 23 września 1941 r., gdy legł on na dnie basenu kronsztadzkiej bazy, w rzeczywistości zakończył karierę Marata jako pełnosprawnej bojowej jednostki, nigdy nie był on już niczym więcej niż tylko - „okrętem inwalidą”, pozbawioną napędu pływającą baterią ciężkiej artylerii...

 



Wojna
Swą bojową karierę podczas II wojny światowej pancernik rozpoczął w Wojnie Zimowej. 19 grudnia 1939 r. ostrzelał on ogniem armat głównej artylerii fińską baterię nadbrzeżną na wyspie Björkö. Być może okręt wziął też w kolejnym bombardowaniu tejże baterii 24 grudnia. Od połowy 1940 r. okręt bazował w Tallinie, nowej bazie głównej Floty Baltyckiej, ale od 20 czerwca 1941 r. znajdował się już w Kronsztadzie, gdzie został wcześniej skierowany zgodnie z planem rozśrodkowania floty. Rozważany był także kolejny remont i modernizacja okrętu, który w ciągu ostatnich 10 lat służby przebył w morzu ponad 75 000 Mm. Plany te przerwał jednak atak Niemiec na ZSRS 22 czerwca 1941 r. Marat, wraz ze swym bliźniakiem Oktjabrską Riewoliuciją, został przydzielony do wzmocnienia obrony Leningradu. Początkowo zajęcie mieli przede wszystkim jego artylerzyści-przeciwlotnicy, ale jesienią pod Leningrad zaczęły podchodzić także niemieckie wojska lądowe. Marat zajął pozycję ogniową w Kanale Morskim, łączącym Kronsztad z Leningradem i 9 września po raz pierwszy otworzył ogień do celów na lądzie. Ostrzeliwał przede wszystkim rejony Djatliny, Kipieża, Krasnowo Sioła i Tajców. Ogień był niekiedy dosyć intensywny - rekordowego dnia okręt wystrzelił 177 pocisków kalibru 305 mm, każdy o masie 470 kg. Marat poniósł też pierwsze straty, 11 września doszło do rozerwania lufy środkowej armaty w dziobowej wieży „trzystapiątek”, a 14 września okręt znalazł się po raz pierwszy pod ogniem artylerii lądowej przeciwnika. Trafiło go tego dnia 9 granatów kalibru 150 mm, nie przysparzając jednak poważniejszych strat. Za to 16 września 150 mm granat, spośród 19 które tego dnia dosięgły pancernik, trafił w dziobową platformę armat przeciwlotniczych niszcząc za jednym zamachem trzy armaty 37 mm 70-K, co w istotny sposób zmniejszyło skuteczność prowadzenia ognia przeciwlotniczego, a właśnie w połowie września Luftwaffe rozpoczęła zmasowane ataki na Kronsztad, mające na celu wyeliminowanie ciężkich jednostek Floty Bałtyckiej. W tym celu pod koniec lipca na północny odcinek frontu przebazowano VIII Fliegerkorps (2.(F)/11, IV./KG z.b.V. 1 Stab, I/KG 2, III/KG 3 Stab, II/SKG 210 Stab, I i III/StG 2, II.(Sch)/LG 2, 10.(Sch)/LG 2 Stab, III/JG 27, II/JG 52), dowodzony przez Generalfeldmarschalla Wolframa Freiherr von Richthofena, dysponujący około 150 bombowcami nurkującymi Junkers Ju 87 Stuka. Początkowo Stukasy wspierały ataki wojsk lądowych, ale kiedy te załamały się w ogniu dział okrętowych podjęto decyzję o skierowaniu ich właśnie do walki z okrętami zgrupowanymi w Kronsztadzie i Leningradzie. Zrozumiałe jest, że oba pancerniki miały być atakowane w pierwszej kolejności.
16 września 1941 r. pierwszy nalot na Kronsztad, siłą około 30 Ju 87, przeprowadził III./StG 2, dowodzony wówczas przez Hptm. Ernsta-Siegfrieda Steena i bazujący na lotnisku Tirkowo (Turkowo) na południe od Ługi, ok. 160 km od miasta. Na Marata skierowało się kilkanaście Stukasów (w niektórych materiałach rosyjskich jest mowa także o Ju 88 z KG 77, ale ten – Stab, I i II Gruppe, przybyły w rejon Leningradu, na lotnisko Siwierskaja, 17 września), które zaatakowały od strony dziobu i rufy. Kilka maszyn nadlatujących od dziobu przeprowadziło udany atak trafiając Marata trzema bombami. Wśród atakujących był także 25-letni Oblt. Hans-Ulrich Rudel, oficer techniczny III./StG 2, w przyszłości najsławniejszy pilot bombowców nurkujących Luftwaffe. Rudel pisze w swych wspomnieniach, że udało mu się – pomimo trudnych warunków pogodowych, przy podstawie chmur 800 m - celnie ugodzić pancernik 500 kg bombą, która wybuchła na rufowym pokładzie. Rosjanie potwierdzają z kolei trafienie w okręt, ok. 12.30 czasu moskiewskiego, dwóch lub trzech bomb: 250 kg (rozbieżność w ocenie wagomiaru bomb może wynikać z tego, że Niemcy dysponowali wówczas tylko 500 kg bombami burzącymi SC500, używanymi do zwalczania celów powierzchniowych, ich skuteczność wobec opancerzonych okrętów była podobna jak 250 kg bomb przeciwpancernych) w rufę oraz jednej-dwóch innych w pokład śródokręcia na wysokości wielkiej mesy. Jeszcze kilka upadło obok okrętu, jedna z nich ścięła lufę 120 mm kazamatowej armacie nr 13. Jak podają niektóre rosyjskie opracowania, okręt nie doznał poważniejszych uszkodzeń, nie ucierpiały żadne urządzenia istotne z punktu widzenia zdolności bojowych i żywotności, niemniej szkód nie było mało - od uszkodzeń armat przeciwlotniczych na rufie i armat 120 mm, poprzez awarię instalacji elektrycznej, po uszkodzenie rufowej wieży głównego kalibru. Wybuchło kilka niegroźnych pożarów. Faktycznie jednak uszkodzenia okrętu nie mogły być tak „nieistotne”, ponieważ do wnętrza kadłuba zaczęła dostawać się woda. Co podkreślają, podczas ataku lotniczego artyleria główna Marata nie zaprzestała prowadzenia ognia do celów lądowych, choć dwie wieże musiały przejść na ręczne sterowanie ze względu na awarię instalacji elektrycznej. W wyniku nalotu zginęło 15 członków załogi okrętu, a 30 odniosło rany. Po zakończeniu ataku lotniczego, ok. 13, Marat podniósł kotwicę i przepłynął na Małą Redę portu w Kronsztadzie, zaś 17 września na Dużą Redę, skąd następnego dnia odholowano go w celu naprawienie uszkodzeń w okolice Ust-Rogatki. Cały czas okręt był bombardowany przez lotnictwo, czasem po kilka razy w ciągu dnia, niemieckim lotnikom nie udało się jednak uzyskać żadnego trafienia.


Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 1/2012

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter