Za pięć dwunasta

 


EUGENIUSZ ŻYGULSKI


 

 

 

Za pięć dwunasta

 

– niemieckie wojska pancerne na przełomie 1944 i 1945 r

 

 

Pod koniec 1944 r. niemieckie wojska pancerne osiągnęły swoją maksymalną wielkość. Jeszcze nigdy niemiecka broń pancerna nie była tak liczna, wykazując stan przeszło 13000 wozów bojowych. Niemniej siła ta była iluzoryczna. Wojska pancerne nie podniosły się już z klęski lata 1944 r., w ich organizację wkradł się chaos. Sztuka operacyjna zamarła zupełnie, reszty dokonały niedobory materiałowe. W tych okolicznościach ostateczna klęska była już tylko kwestią czasu.

 


Rok 1944 był decydujący dla losów drugiej wojny światowej. Potężne armie Wielkiej Koalicji Antyhitlerowskiej uderzyły na „Festung Europa” z kilku stron i w toku morderczych, letnich walk, przetrąciły kręgosłup Wehrmachtu. Jednakże z jednej strony Niemcy mieli jeszcze na tyle potężną armię, a z drugiej straty aliantów okazały się na tyle duże, że nadzieje, jakie latem 1944 r. wiązano z rychłym końcem wojny, nie sprawdziły się. Wehrmacht we wrześniu 1944 r. zdołał zatrzymać lub przynajmniej spowolnić wielkie ofensywy wojsk alianckich na wszystkich frontach, choć lokalnie Niemcy wciąż musieli się cofać, a ich poszczególne armie znajdowały się w trudnej sytuacji operacyjnej (w październiku na Łotwie odcięto Grupę Armii „Północ”, Armia Czerwona narzuciła ciężkie walki o Węgry, Amerykanie zajęli pierwsze duże niemieckie miasto – Akwizgran). Mimo to, w listopadzie Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych OKW (Oberkommando der Wehrmacht) i Naczelne Dowództwo Sił Lądowych OKH (Oberkommando des Herres) – odpowiedzialne za działania na froncie wschodnim – mogły uznać sytuację za względnie ustabilizowaną. W łotewskiej Kurlandii zreorganizowano Grupę Armii „Północ” i zajęto solidne pozycje obronne. Na centralnym, faktycznie najważniejszym odcinku frontu wschodniego (królewiecki i warszawsko-berliński kierunek strategiczny), Armia Czerwona znajdowała się w czasowej obronie, wojska anglo-amerykańskie we Włoszech i na froncie zachodnim zaś uwikłały się w przewlekłe walki pozycyjne. Wehrmacht miał więc teraz kilka tygodni „oddechu”, w OKW szykowano się zaś nawet do przejścia do ofensywy i odzyskania inicjatywy strategicznej na froncie zachodnim (operacja „Straż na Renem”/„Jesienna mgła”). Faktycznie jednak niemiecka armia (oraz Waffen-SS) nie była już zdolna do jej odzyskania. Obok szeregu czynników zewnętrznych, które uznać można za decydujące (działania przeciwników i ich przewaga materiałowa), dochodziły do tego problemy wewnętrzne, w tym te związane z organizacją wojsk własnych. Wehrmacht w wyniku kampanii letniej 1944 r. oraz błędów planistów uległ strukturalnej dezorganizacji. W dość jaskrawej formie dotyczyło to zwłaszcza elity sił lądowych – wojsk pancernych.

Reformy drogą do klęski
Niemieckie wojska pancerne rozpoczynały drugą wojnę światową w zwartej formie strukturalnej. Mimo funkcjonowania szeregu odmiennych etatów, broń pancerna wyruszająca w pole została zgrupowana w swej przeważającej masie w ramach wielkich jednostek sił lądowych – dywizji szybkich (pancerne i lekkie). Czołgi skutecznie łączono ze zmotoryzowaną piechotą, kawalerią (jednostki rozpoznawcze) i artylerią oraz pododdziałami łączności i saperami. Zmechanizowane związki taktyczne broni połączonych, dywizje pancerne, choć stanowiły tylko 15% całości sił lądowych, odegrały ogromną rolę w zwycięstwach Wehrmachtu w czasie kampanii 1939, 1940 i 1941 r. Ówczesny potencjał pancerny Wehrmachtu nie był relatywnie wysoki, gdyż jedynie dorównywał w 1940 r. francuskiemu, a w 1941 r. wyraźnie ustępował radzieckiemu. Niemcy jednak sprawniej niż ich przeciwnicy operowali swymi związkami szybkimi, mieli lepszą taktykę, łączność, poziom wyszkolenia. Sztuka operacyjna Wehrmachtu, a zwłaszcza sposób użycia wojsk zmechanizowanych (koncentracja sił i środków w punkcie ciężkości walki, działania manewrowe bez tworzenia linearnej linii frontu, szybkość i zasięg działań, przewaga informacyjna), brała górę nad zasadami walki jego przeciwników. Ci jednak uczyli się na błędach i w 1942 r. rola oraz znaczenie broni pancernej na polu walki nie podlegała już dyskusji. Wówczas to niemieccy planiści popełnili ogromny błąd doktrynalny. Podczas gdy ich przeciwnicy przyjęli część rozwiązań zastosowanych w Wehrmachcie, Niemcy także zaczęli powielać rozwiązania znane z wrogich armii. Od tej chwili broń pancerna miała rozwijać się dwutorowo – w ramach oddziałów pancernych wielkich jednostek zmechanizowanych, oraz w ramach szeregu oddziałów samodzielnych szczebla dywizjonu czy batalionu, podporządkowanych dowódcom korpusów ogólnowojskowych. Samo założenie nie było nowe – już u zarania Wehrmachtu postulowano tworzenie małych oddziałów pancernych służących wsparciu piechoty. Szczęśliwie dla niemieckiej armii, koncepcje tego rodzaju do 1941 r. nie znajdowały jednak większego posłuchu w Berlinie. Samobieżne działa szturmowe StuG, które nie trafiały do wojsk pancernych i dywizji zmechanizowanych, formowano w samodzielne dywizjony artylerii pancernej (Sturm-Geschütz-Abteilung), które początkowo miały jednak niski priorytet (to samo dotyczyło samodzielnych oddziałów wchodzących w skład wojsk pancernych, Panzer-Jäger-Abteilung (Sfl.), czyli batalionów „łowców czołgów” z opancerzonymi, samobieżnymi działami przeciwpancernymi; nie należy ich mylić z niemieckimi jednostkami „niszczycieli czołgów” – Panzer-Zerstörer-Bataillone – nie mającymi nigdy w wyposażeniu żadnych wozów pancernych). Gdy jednak w 1942 r. duża część armii polowej uwikłała się w przewlekłe walki pozycyjne, wymogi taktycznego wsparcia zaczęły brać górę nad kwestami operacyjnymi. Teoretycznie dwutorowy rozwój broni pancernej nie budził doktrynalnych zastrzeżeń – taki sposób jej rozwoju przyjęły ostatecznie wszystkie mocarstwa tej wojny. W Armii Czerwonej od 1942 r., tak jak przed wojną, większość czołgów grupowano w oddziałach wsparcia piechoty szczebla taktycznego (pułki i brygady) i operacyjnego (korpusy, faktycznie w sile dywizji), a nie armiach pancernych odpowiadających korpusom pancernym Wehrmachtu. W amerykańskiej armii znaczą część wozów bojowych skierowano do samodzielnych batalionów wsparcia, także w brytyjskiej armii występowały brygady czołgów o podobnej funkcji taktycznej. Jednakże zważywszy na różnice w potencjale ekonomicznym Niemiec i czołowych państw Wielkiej Koalicji Antyhitlerowskiej (Stany Zjednoczone, ZSRR, Wielka Brytania), na dłuższą metę takie rozwiązanie było dobre tylko dla silniejszej strony. Gdy wszyscy zaczęli stosować podobne metody, oczywistym stawało się, że o sukcesie na polu walki w dłuższym wymiarze czasu będzie decydować już tylko przewaga liczebna. Skuteczną odpowiedzią na nią mogła być innowacyjna doktryna walki, ale Niemcy już jej nie wypracowali. Wprost odwrotnie, w latach 1942–1945 coraz bardziej przyjmowali rozwiązania zachowawcze, rozmieniając na drobne swój największy atut na lądowym polu walki – wojska pancerne. Pod koniec 1944 r. niemiecka sztuka wojenna (w zakresie strategicznym i operacyjnym), jeszcze kilka lat wcześniej tak groźna dla przeciwników, zamieniła się w karykaturę samej siebie.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 5/2011

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter