XM177E1 made in Poland

XM177E1 made in Poland

Michał Sitarski

 

Jest spora grupa modeli broni strzeleckiej, które określane są mianem „kultowych”, czyli takich, które zapisały się w historii broni palnej: czy to ze względu na przełomowe rozwiązania, wygląd, udział w konkretnych wydarzeniach, czy też zaistnienie w popkulturze.

Co ciekawe, do grupy „kultowych” konstrukcji strzeleckich zaliczają się zarówno modele produkowane masowo, w setkach tysięcy albo i milionach egzemplarzy (np. M1911A1), jak i takie, których produkcja osiągnęła kilkanaście/kilkadziesiąt tysięcy (jak opisywany już w naszym magazynie SPAS12) i absolutne unikaty, bowiem o kultowości nie przesądza skala produkcji. Ona decyduje tylko o dostępności danego egzemplarza i w ten sposób także o jego (zazwyczaj wysokiej) cenie.

Niestety, niektóre kultowe modele broni nie są dostępne na rynku cywilnym, gdyż występują wyłącznie w wersji „wojskowej” (samoczynnej albo samoczynno-samopowtarzalnej), a w Polsce takiej broni przeciętny Kowalski mieć po prostu nie może.

Na szczęście można zawsze stworzyć replikę takiej broni, która co prawda oryginałem nie będzie, ale będzie go wiernie (bardziej lub mniej) odwzorowywać.

I tak właśnie stało się z subkarabinkiem XM177E1 (zwanym także CAR-15 XM177, CAR-15 Commando albo po prostu Colt Commando), który jest mocno skróconą (lufa krótsza o niemal 50%) i poprzerabianą odmianą M16A1. Był on częścią systemu CAR-15 i skonstruowano go z myślą przede wszystkim o żołnierzach sił specjalnych oraz oficerach i dowódcach niższego szczebla, a inne odmiany tej broni, różniące się m.in. urządzeniem wylotowym i długością lufy używane były przez USAF.

XM177E1 nieodmiennie kojarzy się z wojną w Wietnamie i żołnierzami sił specjalnych, przede wszystkim SEAL, bo w ich rękach widać go na zdjęciach najczęściej, ale również MACV-SOG czy 5th SFG. Występuje też na fotografiach oficerów i podoficerów US Army – tak naprawdę zarówno por. Wolfe oraz sierżanci Elias i Barnes z kultowego filmu Pluton w reżyserii Oliwiera Stone'a powinni być uzbrojeni właśnie w takie karabinki, a nie w Colt M653, ale na Filipinach, gdzie kręcono film, tej broni po prostu nie było.

Nie jest tajemnicą, że uzbrojenie i wyposażenie wojsk amerykańskich w czasie wojny w Wietnamie to mój konik i od zawsze marzyłem o trzech rzeczach – karabinku M16A1, pistolecie Colt M1911A1 oraz właśnie o subkarabinku XM177E1. Pierwsze dwa posiadam w oryginale, ale o Colt Commando można zapomnieć – dostępność praktycznie zerowa, a jak już się pojawi, to cena najnormalniej w świecie zabija, bo trzeba by sprzedać chyba dwie nerki, by to w ogóle kupić...

A marzył mi się cholernie, bo to – w mojej ocenie – najładniejszy karabinek rodziny M16. Do tego bardzo poręczny, leciutki i z ciekawymi rozwiązaniami technicznymi i de facto stanowiący pierwowzór obecnie używanego w US Army karabinka M4 (mały spojler – być może niedługo będzie okazja przybliżyć Czytelnikom oryginalny M4 od FN w wersji cywilnej).

I tu, cała na biało, wjeżdża firma Son Of Gun – jednym z aspektów jej działalności jest bowiem produkcja broni palnej. Innym jest handel nią, a tak się złożyło, że swojego czasu zaimportowali oni do Polski sporą partię używanych karabinków M16A1 (co prawda nie „government property”, ale jednak oryginalna produkcja Colt z lat 1971 – 1974). Używki, jak to używki, bywały różne – były w stanie magazynowym (taki egzemplarz udało mi się kupić), mniej ściachane i ściachane bardziej, a także takie ściachane okrutnie. No i część tych ostatnich była zmęczona życiem tak bardzo, że były w zasadzie niesprzedawalne – połamane łoża, pogruchotane kolby, powycierane komory zamkowe i spustowe, jakieś brakujące elementy etc. Chłopaki z SoG wpadli jednak na genialny pomysł, że te karabinki mogą posłużyć jako dawcy części do stworzenia... repliki XM177E1. Jak pomyśleli, tak zrobili (powstało w sumie około 70 – 80 sztuk) i dzięki temu mogę cieszyć się posiadaniem jednej z nich.

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 3-4/2024

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter