X-FRONTER – podniebny sojusznik żołnierza
Mariusz Cielma
Po raz pierwszy koncepcję „kieszonkowego” powietrznego bezzałogowca X-FRONTER, opracowanego przez Grupę WB, poznaliśmy w 2022 roku. Ta pierwsza, wiosenna jeszcze prezentacja, wpisywała się już w widoczny i na początku wojny rosyjsko-ukraińskiej trend, że powietrzne bezzałogowce coraz mocniej pokazują swoje znaczenie dla współczesnego pola walki. Była jednak o tyle nowatorska, że nie powielała drogi dużych bezzałogowców, ale skupiła się na „osobistym” powietrznym narzędziu, które na wojnie wyewoluowało w wykorzystanie cywilnych dronów klasy FPV. Prace nad X-FRONTER kontynuowano, dzięki stosowaniu produktów Grupy WB w prostej linii i bez pośredników także poprzez zbieranie i wprowadzanie ukraińskich doświadczeń, a jego najnowsze efekty można poznać podczas kieleckiego MSPO 2024.
Działania bojowe w konflikcie rosyjsko-ukraińskim dobitnie pokazują, jakie znaczenie na polu walki mają powietrzne bezzałogowce. Powszechność ich zastosowania dotyczy przede wszystkim maszyn mniejszych, w wymuszonych deficytach tej wojny, najczęściej rozwiązań cywilnych (wielowirnikowe drony klasy FPV). Nawet najmniejszy pododdział chce mieć na swoim wyposażeniu „oko z nieba”, które poprawi jego świadomość sytuacyjną, w wielu przypadkach przeniesie środek bojowy rażąc przeciwnika, a tym samym zadba o efektywność prowadzonych działań i wyższy poziom przeżywalności wojsk własnych. Drony sieją dziś wręcz postrach na ukraińskim polu walki. Postępuje więc decentralizacja i rozpowszechnienie zdolności powietrznych – to ewidentnie zauważalny i odczuwalny nawet przez pojedynczego żołnierza trend. Ale jest i drugi. Potrzeba na to czasu, ale coraz skuteczniejsze będą także środki do walki z bezzałogowcami, nawet jeśli będą one używane masowo (w tym w tzw. roju). Jak pokazuje historia wojen, każde działanie wywołuje reakcję, na każdy „miecz” rozwija się także coraz skuteczniejszą „tarczę”. Pozostanie jednak z nami trend robotyzacji pola walki, w tym wyposażenia już najmniejszych pododdziałów w „oko z nieba”. Jednym z kluczowych doświadczeń wojny za naszą wschodnią granicą jest znaczenie walki radioelektronicznej, cyfrowa oraz kinetyczna walka z dronami. Dlatego najwyższą skutecznością w działaniu wykażą się w przyszłości rozwiązania dedykowane do militarnego ich wykorzystania, a to dzięki odpowiedniej budowie, specjalistycznemu oprogramowaniu oraz wykorzystaniu szyfrowanego i maksymalnie bezpiecznego kanału komunikacji pomiędzy bezzałogowcem a operatorem, czy po prostu dysponentem zadania, które maszyna będzie wykonywać. W to pole, profesjonalnych, ale „kieszonkowych” powietrznych bezzałogowców, wchodzi właśnie X-FRONTER z Grupy WB.
Demonstrator bezzałogowca X-FRONTER pokazano w 2022 roku. Kluczowy udział w projekcie ma w nim śląska spółka Flytronic, wchodząca w skład Grupy WB, a mająca w swoim portfolio wdrożone operacyjnie takie powietrzne bezzałogowce jak FT-5, FlyEye, rodzina Warmate czy prace nad środkami rażenia nowej generacji dla systemu Gladius. Założeniem przy X-FRONTER było opracowanie osobistego bezzałogowego systemu rozpoznawczo-uderzeniowego o zasięgu kilku kilometrów. Takie wymogi stawiały właśnie na sprzęt niewielkich rozmiarów, przenoszony i obsługiwany przez jednego żołnierza, startujący wręcz z jego ręki. Kluczowa w takim przypadku jest niska masa, aby ponad miarę nie obciążać żołnierza, który współcześnie musi mieć przy sobie coraz więcej wyposażenia (broń, amunicja, kamizelki ochronne, środki łączności, ładownice itd.).
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 9/2024