Jak wybrać okręt podwodny?

 


Maksymilian Dura


 

 

 

Jak wybrać okręt podwodny?


 

Po latach publicystycznych spekulacji, wreszcie zaczął się realny proces pozyskiwania nowego okrętu podwodnego dla naszej Marynarki Wojennej. Jak się jednak okazuje, problemem jest nie tylko podjęcie decyzji o zakupie, ale określenie czego tak naprawdę chcemy...


 


O tym, jakie okręty podwodne mogłyby być przydatne dla Marynarki Wojennej, pisano już wielokrotnie. Były to jednak rozważania czysto teoretyczne i mógł je wygłaszać każdy, wiedząc że nie wynikną z tego żadne konsekwencje. Teraz jest jednak inaczej, bo postępowanie się zaczęło i każda informacja może mieć wpływ na decyzję o wyborze danego typu okrętu – a skutki tego będziemy odczuwali przez następnych kilkadziesiąt lat. Wcześniejsze publikacje miały dwie wspólne cechy. Po pierwsze – nikt nie odważył się w nich na stwierdzenie, jaki konkretnie okręt podwodny byłby dla nas najlepszy. Po drugie, ponieważ materiały wykorzystywane przez autorów pochodziły najczęściej od poszczególnych producentów, opisywano w tych publikacjach przede wszystkim zalety proponowanych konstrukcji. O wadach nie mówiono, bo ich wyszukanie wymaga wiedzy specjalistycznej, a ludzi mogących ocenić okręty podwodne można w Polsce policzyć na palcach jednej ręki. I tu bycie „specjalistą od spraw wojskowych” – nawet w stopniu generała – nie wystarczy. Ta komfortowa sytuacja niestety się skończyła, a zaczął się proces tworzenia konkretnych wymagań na nowy okręt. Problem w tym, że takie wymagania, nawet najbardziej ogólnikowe, nie powinny być tylko materiałem wyjściowym dla Inspektoratu Uzbrojenia MON, by tam, według nich, wybrano okręt podwodny. Te wymagania powinny zadecydować o ostatecznym typie okrętu, jaki zostanie przez nas zakupiony, a zadaniem IU powinno zostać tylko wynegocjowanie jak najlepszych warunków zakupu, zarówno ze względu na cenę, jak i na korzyści dla polskiej gospodarki. Realia mogą być jednak o wiele bardziej skomplikowane.

Standardowe procedury a okręt podwodny
Przygotowania do zakupu okrętu podwodnego rozpoczęto, gdy obowiązywała Decyzja nr 101 Ministra Obrony Narodowej z dnia 3 kwietnia 2009 r. Zgodnie z nią przy zakupie uzbrojenia i sprzętu wojskowego ujętego w Planach Modernizacji Technicznej, gestor (w tym przypadku jest to Zarząd Operacji Morskich N-3 w Dowództwie Marynarki Wojennej) musiał opracować Wymagania Taktyczno-Techniczne (WTT) dla nowego okrętu. Były one później uzgadniane z Biurem Analizy Rynku Uzbrojenia (BARU) i miały zostać przedstawione do akceptacji szefowi Sztabu Generalnego WP. Szef SG WP miał je następnie przesłać Podsekretarzowi Stanu, który miał zlecić BARU sporządzenie „określenia możliwości wykonania”. BARU, współpracując z gestorem, Inspektoratem Wsparcia i Wojskowym Biurem Zarządzania Częstotliwościami miało opracować Studium Wykonalności (SW) oraz Wstępne Założenia Taktyczno-Techniczne (WZTT), które miały być później rozpatrzone przez Radę Uzbrojenia (RU) i przesłane do gestora w celu zatwierdzenia. Gestor miał sporządzi wtedy „wniosek w sprawie pozyskania nowego uzbrojenia i sprzętu wojskowego” i przedstawić go wraz z SW i WZTT, za pośrednictwem Sekretariatu RU Ministrowi Obrony Narodowej do akceptacji. W oparciu o te dokumenty DZSZ miał realizować procedury zamówienia. Proces ten może się jednak opóźnić, ponieważ pod koniec grudnia w MON powstał Inspektorat Uzbrojenia (IU), który stał się następcą prawnym rozformowanego DZSZ, BARU oraz części DPZ. Dodatkowo Decyzję nr 109/MON zastąpiła Decyzja nr 28/MON z dnia 7 lutego 2011 r. Czy nowo utworzony IU zaakceptuje prace przeprowadzone wcześniej przez BARU - nie wiadomo, można mieć jednak nadzieję, że zmiany organizacyjne oraz prawne nie przerwą już rozpoczętego procesu i będzie on kontynuowany, a nie realizowany od początku. WTT przygotowuje się, by zakupić dany sprzęt, a więc z logicznego punktu widzenia powinny one obejmować tylko to, co pozwoli dokonać wyboru. Niestety, ponieważ nie sprecyzowano dokładnie co powinny zawierać WTT, to dla świętego spokoju wojskowi z zasady umieszczają w nich wszystko co wiedzą. Pomyślmy jakby na nas patrzył sprzedawca samochodów, gdybyśmy mówiąc mu jakie auto chcemy kupić, zaczęli od tego, że ma mieć cztery koła, szyby, lusterka boczne i reflektory. A tak patrzą na wojskowych producenci okrętów podwodnych, gdy ci wymagają od nich, by okręt podwodny miał np. sonar do pomiaru szumów własnych, gdy tymczasem jest to wyposażenie „obowiązkowe”. Procedury z decyzji nr 101 sprawdzają się dobrze w przypadku wybierania sprzętu, który ma wiele typów, a który pomimo różnic konstrukcyjnych mieści się w założonych przez zamawiającego limitach. Sztuką w tym przypadku jest takie ułożenie wymagań, by nie wyeliminować nimi większości konkurentów i nie faworyzować żadnego z nich. Tym bardziej, że nieuzasadnione „ustawienie” wymagań pod jakiś konkretny system uzbrojenia, bez usprawiedliwionego powodu, jest złamaniem prawa. W przypadku okrętów podwodnych jest jednak inaczej. W swojej ofercie wykonawca nie przedstawia bowiem projektu nowego okrętu pod szczegółowe wymagania złożone przez zamawiającego, ale produkt wcześniej opracowany, powstały w wyniku wieloletnich badań i często już wdrożony przez innych do eksploatacji. Wybieramy więc okręt, który jest praktycznie gotowy, możemy kolokwialnie mówiąc, zmienić w nim tylko kolor blatu stołu w mesie, a nie skład np. systemu sonarowego. Chyba, że mamy pieniądze na nowe badania związane ze zmianą konstrukcji okrętu. Oczywiście duża część sprzętu pokładowego ma swoje zamienniki i można tutaj dokonywać pewnego wyboru. Przykładem są np. systemy łączności i nawigacyjne. Ograniczenia zaczynają się jednak, gdy dotykamy tego, co wcześniej było badane, sprawdzone i połączone w ramach okrętowego systemu walki (OSW). Niestety, nowe interfejsy kosztują. Dodatkowo rozmieszczenie urządzeń na okręcie podwodnym sprawdza się pod względem ergonomii i hałasu. Jeżeli więc zmienimy położenie jakiegoś podsystemu możemy zaburzyć wcześniej ustalony porządek, co zmusza do prowadzenia nowych badań. A za to również trzeba dodatkowo zapłacić. Musimy więc pamiętać, że wprowadzanie zmian w gotowym już wyposażeniu okrętu podwodnego wymaga równie skomplikowanych działań, jak w przypadku zmian na statkach powietrznych. Dlatego chcąc ograniczyć koszty, należy unikać wszelkich zbędnych i nieuzasadnionych poprawek.

 

 

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 3/2011

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter