Współcześni obrońcy wybrzeża

Wojciech Zawadzki
Morska Jednostka Rakietowa we wrześniu zdała drugi test gotowości bojowej, biorąc udział w Norwegii w strzelaniu rakietowym. To obecnie jednostka o największym potencjale uderzeniowym w naszej marynarce wojennej, dlatego przy okazji kolejnej rocznicy utworzenia morskiego rodzaju sił zbrojnych warto poświęcić jej kilka stron na naszych łamach.
Na początku XXI w. rodził się – początkowo bardzo powoli – pomysł odtworzenia w ramach marynarki wojennej rakietowej artylerii nadbrzeżnej. Sceptycy uważali, że przy mocno ograniczonych środkach budżetowych w pierwszej kolejności trzeba się skupić na odtworzeniu zdolności bojowych sił okrętowych, co zresztą było związane z naszym wejściem do NATO i postrzegane jako konieczność przygotowaniu okrętów do udziału w sojuszniczych zespołach.
Zaskakujący wybór
Coraz głośniej o stworzeniu jednostki z lądowymi wyrzutniami rakiet przeciwokrętowych zaczęto mówić po podpisaniu w 2006 r. kontraktu na zakup pocisków Saab RBS-15 Mk3 dla okrętów rakietowych projektu 660M Orkan. W związku z tym, gdy skrystalizowała się koncepcja sformowania nadbrzeżnej jednostki rakietowej, ten typ uzbrojenia wydawał się dla niej niemal naturalnym rozwiązaniem. Tymczasem jako zwycięzcę w rozpoczętym na początku 2008 r. przetargu wskazano norweską firmę Kongsberg Defence & Aerospace i proponowane przez nią pociski przeciwokrętowe NSM (nor. Nye Sjomalsmissiler, co można przetłumaczyć jako „pocisk zwalczania celów morskich”, a rozwinięcie właściwego skrótu to po angielsku Naval Strike Missile, czyli w wolnym tłumaczeniu „morska rakieta uderzeniowa”).
Sformowanie Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego MW (taka nazwa funkcjonowała od początku procesu planistycznego dla tej jednostki) w planach operacyjnych i programie rozwoju Sił Zbrojnych RP na lata 2009-2018 zapisano jako „osiąganie zdolności operacyjnej do zwalczania celów nawodnych, podwodnych i lądowych oraz zwalczania zagrożenia minowego”.
Nieco światła na zaskakujący finał przetargu rzuca opinia przygotowana przez przedstawicieli Dowództwa MW, którzy po zapoznaniu się ofertami złożonymi 29 sierpnia 2008 r. przez Kongsberg oraz polską spółkę Bumar dokonali ich krótkiej, rzeczowej analizy formalno-technicznej. Wynika z niej, że propozycja firmy Bumar, która oferowała szwedzkie rakiety RBS-15 Mk3, nie spełniła zasadniczych wymagań technicznych zapisanych w dokumentacji przetargowej. Przede wszystkim oferta nie objęła kompletnych dostaw uzbrojenia i wyposażenia dla planowanego do sformowania w składzie marynarki wojennej Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego (NDR). Według przedstawionych dokumentów dostawy szeregu komponentów niezbędnych do funkcjonowania w pełni ukompletowanej jednostki musiałyby być przedmiotem odrębnego zamówienia, co generalnie dyskwalifikowało przedstawioną propozycję. Innym, równie ważnym mankamentem był brak w systemie rakietowym zagwarantowanych dostaw systemów nawigacji satelitarnej GPS (dotyczyło to rakiet RBS‑15 Mk3 i systemów kierowania ogniem). Oznaczało to niespełnienie wymogu zdolności zwalczania celów lądowych. Co ciekawe, w tym przypadku marynarscy eksperci pozostają mocno sceptyczni co do skuteczności rażenia obiektów na lądzie głowicą przeznaczoną generalnie do niszczenia jednostek pływających.
Z kolei oferta norweska, jak oceniono, spełniła wymagania techniczne zapisane w specyfikacji przetargowej, jednak z pewnymi ograniczeniami zasygnalizowanymi przez wspomnianych ekspertów z Dowództwa MW. Najważniejszym zastrzeżeniem był fakt braku zamienności rakiety NSM z innymi systemami tej klasy w morskim rodzaju sił zbrojnych. Owa zamienność była wymaganiem wynikającym z przygotowanych koncepcji operacyjnego wykorzystania i wsparcia logistycznego całości sił marynarki wojennej. Wprowadzenie kolejnego, w tym czasie czwartego typu rakiet przeciwokrętowych było nieuzasadnione ze względów operacyjnych, szkoleniowych, logistycznych i ekonomicznych.
Zauważono także, że przedstawione parametry techniczne rakiety NSM spełniają wymagania przetargowe, jednak ze względu na niezakończony jeszcze proces ich wdrażania konieczne będzie przedstawienie wyników ostatecznych poligonowych prób kwalifikacyjnych uzbrojenia. Dodatkowo uwagę poświęcono dedykowanej systemowi polskiej stacji radiolokacyjnej TRS-15C Odra-C. Wskazano, że wysokość podnoszenia anteny stacji wynosiła 10 m, podczas gdy we wstępnych założeniach taktyczno-technicznych parametr ten określono na 12-15 m. Odstępstwo to uznano jednak za niewielkie. Stwierdzono także, że problemu nie będzie stanowić przygotowanie wersji radaru z wprowadzanym jako priorytetowy kanałem obserwacji obiektów nawodnych.
Długie oczekiwanie
Umowę dwustronną podpisano 30 grudnia 2008 r. Sprzęt dla nowej marynarskiej jednostki kupiono za 420,9 mln zł, w spisie zakupów znalazło się m.in. 12 rakiet NSM. Do sformowania jednostki wyposażonej w te pociski była jednak długa droga. Sam system rakietowy nie był jeszcze w tym czasie gotowy do służby operacyjnej, ponadto zdecydowano o znaczącej polonizacji wyposażenia. Partnerami Norwegów zostały w głównej mierze trzy polskie podmioty, a mianowicie Przemysłowy Instytut Telekomunikacji S.A. (obecnie PIT-Radwar S.A.), Transbit Sp. z o.o. oraz Jelcz-Komponenty Sp. z o.o. (obecnie Jelcz Sp. z o.o.). Znaczących dostawców krajowych finalnie było znacznie więcej. Termin dostawy całości wyposażenia ustalono na połowę grudnia 2012 r. W umowie zapisano też roczną (przedłużoną następnie o kolejnych 12 miesięcy) opcję rozszerzenia zakupu o kolejnych 36 rakiet NSM w cenie z grudnia 2008 r. Skorzystano z niej dopiero 6 grudnia 2010 r. Za cenę 332,56 mln zł kupiono 36 pocisków bojowych, a także 2 rakiety testowe (z urządzeniami telemetrycznymi), 6 kontenerów-makiet gabarytowo-masowych i pakiet usług logistycznych. Ta druga partia sprzętu, zgodnie z zapisami w dokumentach, miała zostać dostarczona do końca 2015 r.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 1-2/2020