W cieniu polityki. Duńskie okręty podwodne 1909-1945
Krzysztof Kubiak
Marynarka Wojenna Królestwa Danii (Søværnet) eksploatowała okręty podwodne przez 95 lat. W tym czasie Dannebrog, czyli szkarłatną banderę z białym krzyżem posiadającą formę jaskółczego ogona, podnosiły 34 jednostki należące do 11 typów. Na początku XX w. Dania zdecydowała się na wprowadzenie do służby okrętów podwodnych, poszukując sposobu relatywnie taniego zwiększenia potencjału odstraszającego.
Ubåde wydawały się rozwiązaniem bliskim ideałowi. Miały być znacznie tańsze w budowie niż duże okręty pancerne i mniej kosztowne w codziennej eksploatacji. Nie wymagały zbyt dużo miejsca w bazach, załogi też były dużo mniej liczne niż na okrętach nawodnych. Wróżono im też szybki rozwój techniczny, a co za tym idzie – wzrost możliwości taktycznego wykorzystania.
Po dziewięciu dekadach historia zatoczyła koło. Na początku XXI w. kierownictwo polityczne państwa podjęło decyzję o likwidacji podwodnego rodzaju sił marynarki wojennej. Uznano, że jest zbyt drogie, a poza tym całkowicie zbędne w nowej, postzimnowojennej architekturze bezpieczeństwa. Uwolnione środki skierowano na stworzenie – w czym wykazano się determinacją i konsekwencją – ekspedycyjnego komponentu floty.
Uwarunkowania historyczne
W wyniku wojen napoleońskich Dania utraciła status ważnego państwa europejskiego i regionalnej potęgi morskiej. Początkowe próby utrzymania militarnej neutralności, a następnie wymuszona okolicznościami współpraca z Napoleonem Bonaparte doprowadziły do katastrofy. Dominująca ma morzach brytyjska Royal Navy przecięła arterie oceaniczne łączące duńską metropolię z koloniami oraz duńskimi terytoriami na Atlantyku[1]. Brytyjczycy dwukrotnie zaatakowali Kopenhagę, niszcząc w 1801 r. duńską flotę, a w 1807 r. bombardując miasto i przejmując pozostałe okręty[2]. Następnie traktat w Kilonii (14 stycznia 1814 r.), którego postanowienia usankcjonował kongres wiedeński (1815 r.), odrywał od Danii Norwegię. Królowi Fryderykowi VI udało się jednak zachować większość posiadłości zamorskich, a nawet utrzymać prawo do pobierania opłat tranzytowych w cieśninie Sund. Wszystkie te zmiany doprowadziły do zmniejszenia obszaru monarchii z 380 000 km2 do 58 000 km2, a ludności – z 2,5 mln do 1,5 mln.
Prawdziwie zatrutym owocem okazało się włączenie do Związku Niemieckiego duńskiego księstwa Holsztyn, w wyniku czego mniejszość niemiecka stanowiła ok. 40 proc. wszystkich duńskich poddanych. Szlezwik i Holsztyn były księstwami pogranicznymi, należącymi historycznie do Rzeszy Niemieckiej. Obydwa trwały połączone od kilku stuleci unią personalną z Danią, jednakże z gwarantowaną autonomią stanowiły odrębne podmioty polityczne. Próba ich unifikacji doprowadziła do pierwszej wojny o Szlezwik w latach 1848-1851 (zwanej w Danii Treårskrigen, czyli wojną trzyletnią lub rewoltą w Szlezwiku-Holsztynie), zakończoną utrzymaniem status quo. Kolejna wojna zakończyła się klęską Duńczyków, pobitych przez wojska prusko-austriackie. 30 października 1864 r. podpisano traktat w Wiedniu, na mocy którego Dania godziła się na cesję obu księstw. Oznaczało do dla skandynawskiej monarchii utratę 9 tys. km2 oraz 800 tys. poddanych. Większość spornych obszarów Szlezwiku wróciła do Danii w wyniku przeprowadzonego po Wielkiej Wojnie, w 1920 r., plebiscytu, ale konsekwencje wojny wykraczały daleko poza wymiar militarno-polityczno-terytorialny. Wojna w 1864 r. była, w zgodnej narracji historyków wszystkich nurtów, „ostatnią wojną Duńczyków”. Państwo rzuciło na szalę znaczącą część swych zasobów ludzkich i materialnych, by osiągnąć pożądane cele polityczne środkami militarnymi, i… zostało pobite.
Flota duńska na początku XX w.
Klęska z 1864 r. wywołała wielką, ogólnospołeczną debatę o roli sił zbrojnych, w tym i floty w państwie. Dominowała postawa niechęci wobec ponoszenia wysiłków obronnych. Większość społeczeństwa była przeświadczona, że są one zbędne, gdyż Dania z przyczyn demograficznych i finansowych nie jest zdolna zbudować systemu wojskowego potrafiącego skutecznie wpływać na jej bezpieczeństwo międzynarodowe. Postawy takie nasiliły się jeszcze po klęsce Francji w wojnie z Prusami w latach 1879-1871 i zjednoczeniu Niemiec. Społeczeństwo i elita rządząca, świadome swych mizernych możliwości wobec potężnego sąsiada, przyjęły wysoce pragmatyczną, kunktatorską wręcz postawę, którą dziś możemy określić mianem postheroizmu. Za cel nadrzędny uznano utrzymanie neutralności, a za kluczowe ryzyko – groźbę wciągnięcia w wojnę mocarstw (w owym czasie za najbardziej realne uznawano starcie brytyjsko-rosyjskie). Siłom zbrojnym – zarówno armii, jak i flocie – postawiono zadanie obrony Zelandii, a przede wszystkim Kopenhagi, uznając utrzymanie Jutlandii w przypadku zagrożenia niemieckiego za absolutnie niemożliwe. Prócz tego marynarka była instrumentem demonstrowania (to w pełni świadome określenie, bo nie zakładano utrzymania) duńskiej suwerenności nad wodami terytorialnymi oraz terytoriami atlantyckimi, a także – do 1917 r. – nad Wyspami Dziewiczymi.
Przyjęty w 1880 r. plan rozwoju marynarki przewidywał, że na początku kolejnego wieku będzie ona posiadać: 8 pancernych okrętów obrony wybrzeża, 4 duże jednostki nieopancerzone (potrzeby kolonialne i szkoleniowe), 12 pancernych kanonierek oraz 30 małych torpedowców. Było to z jednej strony nawiązanie do historycznych doświadczeń doby wojny kanonierek, z drugiej – odzwierciedlało rosnące wpływy francuskiej młodej szkoły (La jeune ècole) adm. Théophile’a Aube’a. Plan zdawał się w jakimś stopniu odzwierciedlać realne możliwości Danii. Szybko okazało się jednak, że w warunkach bardzo dynamicznego postępu technicznego wydatki poniesione na flotę błyskawicznie się dewaluują. Potwierdził to przykład zarówno monitora Rolf Krake, zamówionego w 1862 r. w warunkach pilnej konieczności wojennej, jak i torpedowego taranowca Tordenskjold, zbudowanego w latach 1880-1882. Politycy stosunkowo niechętnie wyrażali więc zgodę na finansowanie większych okrętów i w okres Wielkiej Wojny Dania wchodziła z pięcioma okrętami obrony wybrzeża (Iver Hvitfeldt z 1886 r., Skjold z 1897 r., Herfur Trolle, Olfert Fisher, Peder Skram – zbudowane w latach 1897-1905), czterema przestarzałymi kanonierkami (Falster z 1873 r., Lille Bælt z 1875 r., Grønsund i Guldborgsund – zbudowane w latach 1883-1885) oraz małymi krążownikami Valkyrien (1890 r.), Hekla, Heimdal oraz Gejser (1890-1895). Krążowniki (a właściwie duże kanonierki, ale to już są niuanse narodowych klasyfikacji) przeznaczony były przy tym głównie do działań na Atlantyku i Karaibach.
Nieco inaczej sprawa miała się z lekkimi okrętami, których uzbrojenie stanowiłytorpedy. Wynikało to ze znacznie mniejszej ceny pojedynczego okrętu i bardzo obiecujących możliwości podwodnych pocisków samobieżnych, które w istocie wydawały się panaceum na przewagę flot klasycznych, zwłaszcza na akwenach przybrzeżnych. Dania, Szwecja i Norwegia (która mimo unii ze Szwecją pozostawała pod względem obronnym bytem całkowicie samodzielnym) zakupiły tylko w 1875 r.łącznie 50 torped wyprodukowanych przez warsztaty Whiteheada w austro-węgierskim Fiume(obecnie Rijeka). We wszystkich skandynawskich flotach zdawano się więc myśleć podobnie. I we wszystkich entuzjazm dla nowego uzbrojenia wykazywali przede wszystkim młodsi oficerowie, dla których wizja wielości małych okrętów oznaczała też możliwość zdobycia samodzielnego stanowiska dowódcy szybciej niż w marynarce dużych jednostek nawodnych. Flota duńska posiadała w 1914 r.łącznie 20 większych torpedowców (I klasy) w służbie, a umowy na kolejnych 10 zostały już zawarte. Ponadto banderę podnosiło 6 mniejszych jednostek (torpedowce II klasy) i 14 torpedowców III klasy, które – używając późniejszej nomenklatury – nazwać można ścigaczami. Od lat 80. XIX w. intensywnie eksperymentowano też z minami morskimi; do służby wprowadzono trzy okręty przeznaczone do ich stawiania i obsługi, wyodrębniono też specjalistyczną służbę broni podwodnej. Ponadto banderę podnosiło siedem okrętów podwodnych dwóch typów. Była to więc flota zdolna do skomplikowania sytuacji w rejonie Cieśnin Bałtyckich.
Wszystko to nie zmieniało jednak faktu, że pod względem strategicznym królestwo znajdowało się w fatalnej sytuacji. Zamierzano więc bronić Kopenhagi, ale nie zawarto żadnych traktatów sojuszniczych gwarantujących, że jakakolwiek potęga zewnętrzna przyjdzie stolicy na odsiecz. Na co więc liczono? Wydaje się, że zamierzano zyskać na czasie w oczekiwaniu na ukształtowanie się pozytywnej globalnej sytuacji międzynarodowej. Przede wszystkim jednak, mimo wszelkich resentymentów, starano się zapewnić Królestwu przychylność Niemiec. W 1905 r. premier Jens Christian Christensen (piastował stanowisko od 14 stycznia 1905 r. do 24 lipca 1908 r.) nawiązał nawet poufne rozmowy z przedstawicielami kajzerowskiej armii (tzw. rozmowy Lűtken-Moltke) w sprawie niemieckich gwarancji dla Danii w przypadku podjęcia przez nią czynnych działań dla obrony neutralności. Żadnego formalnego porozumienia, które siłą rzeczy musiałoby mieć wydźwięk antybrytyjski, jednak nie zawarto. Negocjacje zostały ujawnione, Wielka Brytania była zaś głównym odbiorcą duńskich płodów rolnych, co stawiało Kopenhagę w nader niezręcznej sytuacji. W 1909 r. parlament przyjął ustawę o zachowaniu neutralności. Jednakże w praktyce politycznej uznawano, że Dania – dla własnego bezpieczeństwa – powinna wychodzić naprzeciw postulatom niemieckim. Taką, a nawet jeszcze bardziej proniemiecką postawę reprezentował kmdr Henri Lucian Erik Wenck, którego esej poświęcony zagadnieniom strategicznym wyróżniony został w 1910 r. przez wpływowe stowarzyszenie oficerów marynarki. Jednocześnie flota ćwiczyła w 1911 r. zwalczanie niemieckiego desantu w zatoce Køge (Køge Bugt).
Minister obrony, Peter Munch, usiłował w tym czasie doprowadzić do redukcji armii, obligując jednocześnie dowódcę marynarki (wiceadm. Otto Joachim Moltke Kofoed-Hansen, 1854-1918[3]), by ten nie podejmował walki bez decyzji politycznej, nawet jeżeli dojdzie do lądowania przeciwnika na duńskim terytorium. Gabinet zakładał więc niestawianie oporu w przypadku bezpośredniej napaści. Dwór z królem Christianem XI (formalnie pozbawiony wpływu na bieżące sprawy monarcha konstytucyjny, ale faktycznie zdolny do silnego oddziaływania na politykę) i część konserwatywnego establishmentu politycznego wyrażali gotowość podjęcia działań dla ocalenia honoru. Kolejni premierzy – Carl Theodor Zahle, Klaus Bertnsen i ponownie Zahle – pozostawali pod wpływem ministra obrony i uważali podejście wojskowych za anachroniczne. Musieli uwzględniać patriotyczne nastroje społeczne. Ów dualizm intencji i planów nie sprzyjał jedności polityki obronnej oraz planowania operacyjnego.
[1] Duńskie Złote Wybrzeże (Ghana, 1658-1850), Duńskie Indie Zachodnie (Wyspy Dziewicze, 1754-1917), Duńskie Indie Wschodnie (Trankebar, Tamilnadu, 1920-1848; Serampore, Bengal 1755-1845, Nikobary 1754-1848), Islandia (zerwanie unii z Danią 1944), Grenlandia, Wyspy Owcze.
[2] Duńska flota wiosłowa i okręty kaperskie, prowadząc tzw. wojnę kanonierek (Kanonbådskrigen), potrafiły stwarzać ograniczone zagrożenie dla brytyjskiego handlu (np. 19 lipca 1810 r. przejęto na Skagerraku liczący 48 statków konwój brytyjski, zdobywając łup szacowany na 9 mln rigstalarów), ale odzyskanie przewagi na morzu znajdowało się poza duńskimi możliwościami.
[3] Formalnie był od 1911 r. Naczelnym Dowódcą Marynarki Wojenne i Inspektorem Generalnym, w sierpniu 1914 r. stanął na czele Naczelnego Dowództwa Morskiego (Flaadens Overkommando), któremu podporządkowane były siły operacyjne (Sikringsstyrken), od 1912 r. przewodniczył Najwyższej Radzie Obrony (Overkrigsretten).
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 1-2/2023