W cieniu Kalibrów
Robert Ciechanowski
7 października 2015 roku z czterech okrętów Morskiej Floty Wojennej Federacji Rosyjskiej (Военно-Морской Флот) wchodzących w skład Flotylli Kaspijskiej, jednej korwety projektu 1166K Dagestan i trzech małych okrętów rakietowych projektu 21631 - Grad Swjażsk, Ugłicz i Wielki Uściług, odpalono w kierunku celów w Syrii łącznie 26 pocisków skrzydlatych 3M14 systemu Kalibr. Owe cele leżały przeszło 1500 km od miejsca, w którym znajdowały się rosyjskie okręty. Atak - z tego samego akwenu - powtórzono w listopadzie. W grudniu zaś z okrętu podwodnego typu 636.3 o nazwie Rostów nad Donem, znajdującego się na Morzu Śródziemnym, odpalono kolejne pociski 3M14. Jednostki uderzeniowe były nowe, Dagestan wszedł do służby w listopadzie 2012 roku, trzy mniejsze jednostki rakietowe i okręt podwodny w 2014 roku. Również pociski wystrzelone na cele w Syrii należały do przyjętego raptem kilka lat wcześniej do uzbrojenia nowego systemu Kalibr. Ten pokaz siły służył przede wszystkim zademonstrowaniu rosyjskich możliwości w rażeniu odległych celów z użyciem cruise missile - skrzydlatych pocisków manewrujących średniego zasięgu. Przy czym w ramach systemu Kalibr można mówić o całej grupie pocisków, od rakietotorped po pociski przeciwokrętowe.
Pociski skrzydlate o napędzie rakietowo-odrzutowym średniego zasięgu znajdują się na uzbrojeniu Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej od początku ich istnienia, bowiem Rosjanie przejęli w 1992 roku spuściznę sił zbrojnych ZSRR. Są to zasadniczo pociski lotnicze i morskie, to jest odpalane z samolotów lub okrętów, bowiem wciąż obowiązujący traktat INF (Intermediate-Range Nuclear Forces Treaty) z 1987 roku doprowadził do wycofania z linii lądowych odmian takich systemów. W jego efekcie dziś ani Stany Zjednoczone, ani teoretycznie Federacja Rosyjska - oskarżana o łamanie traktatu INF - nie mają na uzbrojeniu lądowych odmian cruise missile.
Te rozmieszczone na okrętach stały się natomiast po upadku ZSRR symbolem potęgi… Stanów Zjednoczonych. Amerykanie, począwszy od lat 90. XX wieku, uczynili z użycia takich pocisków operacyjnych bazowania morskiego (z ładunkami konwencjonalnymi), ale przeznaczonych do zwalczania celów punktów na lądzie, swój zasadniczy instrument militarnej dominacji w relacjach międzynarodowych (w latach 1991-2003 tylko na cele w Iraku odpalono ponad 1500 pocisków rodziny Tomahawk, jak dotąd zaatakowano tą bronią również cele w Serbii, Bośni i Hercegowinie, Afganistanie, Sudanie, Somalii, Jemenie, Libii czy też Syrii). Masowe użycie pocisków operacyjnych typu cruise w wojnach z Irakiem, Federalną Republiką Jugosławii czy Libią sprawiło, że powstał nawet termin „polityka Tomahawków”, będący odniesieniem do XIX-wiecznego określenia „dyplomacja kanonierek”, mówiącego o ówczesnej dominacji europejskich potęg kolonialnych nad innymi państwami, a opartej o przemoc zbrojną. Pociski Tomahawk Land Attack Missile (TLAM) z konwencjonalnymi głowicami, każda o masie 450 kg, dysponujące zasięgiem rzędu powyżej 1500 km, lecące z prędkością poddźwiękową, zdolne do manewrowania i precyzyjnie trafiające w cel dzięki satelitarnemu namierzaniu, pozwoliły US Navy na projekcję siły nawet w państwach pozbawionych dostępu do morza. I to bez ryzyka odpowiedzi ze strony zaatakowanego, bowiem TLAM można było odpalić spoza zasięgu rakiet typu SRBM (Short-Range Ballistic Missiles) i typowych pocisków przeciwokrętowych, które znajdowały się na uzbrojeniu zaatakowanych państw.
Nie może więc dziwić, że dążąc do odbudowy swej potęgi militarnej i przynajmniej częściowego zrównoważenia amerykańskiej przewagi, władze Federacji Rosyjskiej zdecydowały się na rozwój analogicznych systemów uzbrojenia jak amerykańskie pociski skrzydlate rodziny Tomahawk. Wykorzystano przy tym doświadczenia jeszcze z czasów radzieckich przy rozwoju kompleksów 3K10 Granat z rakietami 3M10 (SS-N-21 Sampson) oraz RK55/KS122 Relief (SSC-X-4 Slingshot), ostatecznie wprowadzając na uzbrojenie systemy z rakietami 3M14/54 Kalibr (SS-N-27/SS-N-30 Sizzler).
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW Numer Specjalny 14