VP Georgios Averof – ostatni krążownik pancerny

VP Georgios Averof – ostatni krążownik pancerny

Sławomir J. Lipiecki

 

Grecki krążownik pancerny Jeorjos Awerof stanowi swoiste apogeum jednostek tej klasy. Powstał bowiem w czasach, gdy w czołowych flotach wojennych zaczęły pojawiać się coraz większe drednoty oraz – przede wszystkim – krążowniki liniowe. Tym niemniej okręt pancerny Hellenów był ze wszech miar wartościowy, co parokrotnie udowodnił nie tylko w toku rutynowej służby, ale także bitew morskich. To wówczas przylgnął do niego słynny pseudonim „Szczęśliwy wujaszek Jerzy” (dla kontrastu do znajdującego się po stronie tureckiej Seitana Papora, czyli „Diabelskiego okrętu”).

VP (gr. ΒΠ) Georgios Averof lub Jeorjos Awerof (gr. Θ/Κ Γεώργιος Αβέρωφ) odegrał decydującą rolę w operacjach morskich prowadzonych podczas I wojny bałkańskiej w latach 1912–1913, a następnie z powodzeniem uczestniczył w wojnie z Turcją w latach 1919–1922. Podczas II wojny światowej przeszedł do Aleksandrii i po modernizacji uczestniczył w działaniach u boku Royal Navy. Pod koniec 1944 r. na jego pokładzie powrócili do Grecji rodzina królewska i członkowie rządu. Mimo fatalnego stanu technicznego napędu w pozostałych parametrach krążownik pancerny nadal był wartościową jednostką, oficjalnie kończąc służbę dopiero 1 sierpnia 1952 r. Nieoficjalnie jednak pozostawał jednostką szkolną aż do 1983 r. Rok później został przekształcony w półmuzeum, na stałe cumując w Pireusie. Na jego drzewcu nadal powiewa bandera greckiej MW, a na pokładzie odbywają się spotkania i narady wysokich rangą oficerów Polemiko Naftiko. Dla Greków bohater niniejszego artykułu jest prawdziwym skarbem narodowym. Co istotne, w 2017 r. przywrócono mu zdolność do żeglugi, dzięki czemu mógł przejść do stoczni na dwumiesięczny remont.

Geneza

Grecja, a szczególnie jej marynarka wojenna – Polemiko Naftiko (gr. Πολεμικό Ναυτικό) – ma silnie zakorzenione tradycje morskie, sięgające jeszcze czasów antyku. W czasach królestwa (1832–1924 oraz 1935–1973) funkcjonowała pod nazwą Królewskiej Marynarki Wojennej (gr: Βασιλικόν Ναυτικόν). Tym niemniej dziesięciolecia konfliktów zewnętrznych i wewnętrznych, wynikające głównie ze sprzecznych ze sobą interesów poszczególnych polis, a w historii nowożytnej – różnego rodzaju perturbacji politycznych, spowodowały znaczne osłabienie potencjału militarnego i gospodarczego tego dawnego hegemona w basenie Morza Śródziemnego. Współcześnie przed greckimi siłami morskimi stoją dwa zasadnicze zadania: tworzenie części południowego obszaru Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz budowanie równowagi strategicznej i operacyjnej w ramach zachowania BoP (tzw. Balance of Power) wobec… sojuszniczej Turcji, co samo w sobie stanowi kuriozum. Główne bazy znajdują się w Salaminie, Petrze i zatoce Suda na Krecie. Istnieją przy tym trzy okręgi morskie: Egejski, Joński i Grecji Północnej. Tak się bowiem składa, że spór między tymi krajami trwa od dziesięcioleci. Praktycznie od czasów pokonania połączonych flot Turcji i Egiptu w bitwie pod Navarino (20 października 1827 r.), toczonej w ramach wojny o niepodległość Grecji, trwa wzajemna nieufność wobec zamorskiego sąsiada. Nic zatem dziwnego, że nawet dziś, mimo problemów ekonomicznych, grecka MW jest całkiem spora, licząc obecnie już 30 000 osób aktywnego personelu (w ciągu ostatnich 30 lat stan osobowy zwiększono o niebagatelne 10 500 ludzi).

Grecja, która od 1829 r. stopniowo wybijała się na niepodległość spod 400-letniego ucisku Imperium Osmańskiego, z żelazną konsekwencją kontynuowała długoterminową strategię wyzwalania pozostałych etnicznie ziem greckich, które nadal znajdowały się pod tureckim jarzmem. Największe zainteresowanie budziły przy tym (i nadal tak jest) wschodnia część Morza Śródziemnego i Morze Egejskie, co obejmuje Cypr i greckie wyspy leżące bezpośrednio u wybrzeży tureckich. Ruina gospodarcza tego szarpanego ciągłymi wojnami państwa nie miała w ówczesnej sytuacji większego przełożenia na budowę i rozwój armii, którą dynamicznie modernizowano m.in. poprzez wprowadzenie wojsk regularnych oraz Gwardii Narodowej (Ewzoni lub Evzoni, gr. Εύζωνες/Εύζωνοι).

Po przegranej wojnie z Turcją w 1897 r. (zwanej też wojną trzydziestodniową, trwającą w okresie od 17 kwietnia do 4 grudnia) potencjał militarny odradzającej się z gruzów Grecji nie ucierpiał w istotny sposób (utracono ok. 3500 żołnierzy, podczas gdy przeciwnik – blisko 4500). Przyczyniły się do tego m.in. naciski innych krajów, szczególnie ówczesnych tzw. wielkich mocarstw, dla których kolejny konflikt na Bałkanach był wyjątkowo kłopotliwy. W związku z tym w Konstantynopolu zawarto wymuszony pokój, na mocy którego Grecja zapłaciła Turcji kontrybucję, godząc się przy tym na pewne (niewielkie) ustępstwa terytorialne. Kreta uzyskała przy tym znaczną autonomię, formalnie wciąż pozostając jednak częścią Imperium Osmańskiego, co w praktyce niejako z miejsca uczyniło traktat pokojowy bezwartościowym w dłuższej perspektywie. Rząd w Atenach widział już bowiem możliwość zaanektowania obszarów Turcji zamieszkiwanych częściowo przez ludność grecką i konsekwentną realizację Megali Idea, czyli planu budowy „Wielkiej Grecji”, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja. Z racji geograficznego i wyspiarskiego położenia kraju do realizacji tego zamierzenia potrzebna była nie tyle silna armia, co przede wszystkim flota, której przypisano ostatecznie rolę strategiczną. Problem w tym, że Polemiko Naftiko praktycznie wówczas nie istniała jako nowoczesny rodzaj sił zbrojnych. Na początku tworzyły ją niewielkie, drewniane okręty, przebudowane doraźnie z jednostek cywilnych. Pierwsze próby stworzenia wartościowej floty prowadzono w latach 1850–1878. Różnymi drogami pozyskano wówczas m.in. kilka wątpliwej jakości okrętów – zarówno żaglowych, jak i parowych, odzwierciedlających sobą prawdziwą mozaikę przeróżnych koncepcji i trendów. Nie było tu więc mowy jakimkolwiek spójnym systemie. W związku z tym, nieco później, o pomoc w zwiększeniu potencjału marynarki wojennej zwrócono się do Francji.

W wyniku zakończonych pomyślnie negocjacji nie tylko uzyskano pakiety szkoleniowe dla greckiej kadry, ale też rozpoczęto budowę trzech nowych okrętów pancernych (zwanych wówczas „ironclads”) o wyporności normalnej ok. 4800 ts (w całym tekście podawane są tony angielskie tj. 1 ts = 1016,04 kg). Wybudowane w latach 1885–1892 trzy jednostki typu Hydra (Ydra, PsaraSpetsai) stały się na długie lata najpotężniejszymi okrętami greckiej MW. Powstały one w całości w stoczniach francuskich Ateliers et Chantiers de la Loire w Saint-Nazaire i Société Nouvelle des Forges et Chantiers de la Méditerranée w Granville. Jednostki te miały długość całkowitą 102,01 m, szerokość maksymalną 15,8 m i zanurzenie średnie 5,5 m przy wyporności normalnej. Napęd składał się m.in. z dwóch silników parowych tłokowych potrójnego rozprężenia (VTE), zaopatrywanych w parę przez cztery cylindryczne kotły parowe niskiego ciśnienia. Maksymalna moc maszyn (krótkotrwała) wynosiła zaledwie 6700 ihp, co pozwalało tym okrętom osiągać prędkość maksymalną na poziomie co najwyżej 17 w. Główne uzbrojenie składało się z dwóch armat Caneta kal. 274 mm L/34. Zamontowano je w pancernych barbetach, stąd okręty klasyfikowano czasem – nieoficjalnie – jako pancerniki barbetowe. Co ciekawe, jednostki dysponowały jeszcze trzecią taką armatą, aczkolwiek o krótszym przewodzie gwintowanym lufy (L/28), które zamontowano w nieopancerzonym stanowisku na rufie (chronionym jedynie maską przeciwodłamkową). Z kolei artylerię pomocniczą tworzyło pięć armat kal. 150 mm L/36, w całości montowanych w kazamatach burtowych (z czego jedną w osobliwy sposób – centralnie na dziobie). Jednostki dysponowały także pewną liczbą armat mniejszego kalibru do samoobrony przed mniejszymi jednostkami (np. torpedowcami) oraz trzy podwodne wyrzutnie torped kal. 356 mm. Opancerzenie, w całości przewidziane do ochrony powierzchni pionowych, składało się z płyt dwuwarstwowego pancerza typu compound o grubości 360–102 mm.

Nie były to więc szczególnie nowoczesne jednostki, tym niemniej w trakcie przegranej wojny trzydziestodniowej, mimo ograniczonego wykorzystania, spisywały się całkiem nieźle. Nie mogły jednak bezpośrednio wpłynąć na przebieg konfliktu na poziomie strategicznym, szczególnie że z uwagi na niewielką prędkość i mały zasięg operacyjny przez lwią część czasu trzymano je w bazach. Tutaj potrzebny był wielopoziomowy skok jakościowy, gdyż brak nowoczesnych (w rozumieniu ówczesnych standardów), relatywnie szybkich okrętów nie pozwalał marzyć o szachowaniu czy nawet neutralizacji sił morskich Turcji, a to było kluczowe z uwagi choćby na konieczność zabezpieczenia potencjalnych działań lądowych w Macedonii i Tracji czy wsparcia operacji desantowych na poszczególnych wyspach. Oznaczało to, że przyszła MW Grecji będzie tworzona niemal od nowa – potrzebowano więc odpowiedniej koncepcji, surowców, pieniędzy, czasu i doświadczenia. To ostatnie pozyskano początkowo we Francji, szczególnie że nadal obowiązywała umowa dotycząca szkolenia załóg jednostek typu Hydra, a ponadto nową reformą armii greckiej kierowała wówczas tzw. Francuska Misja Wojskowa. Bardzo szybko dołączyła do tego grona także Brytyjska Misja Wojskowa. Co ciekawe, wśród nowych okrętów zakupionych w latach 1905–1907 były m.in. cztery niszczyciele typu Niki, zbudowane w Niemczech w szczecińskiej stoczni AG Vulcan Stettin. Do tego wkrótce doszły jeszcze dwa niszczyciele typu Nea Genea (niemieckiego typu V 1) oraz cztery takie jednostki produkcji brytyjskiej (stocznia Cammell Laird w Birkenhead) typu Aetos. Okręty te budowano początkowo dla MW Argentyny, jednak kraj ten ostatecznie zrezygnował z ich przejęcia. Wówczas Grecja skorzystała z okazji na szybkie wzmocnienie własnych sił lekkich i za kwotę 148 000 GBP odkupiła je od Brytyjczyków.

Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 7-8/2024

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter