Vis w niewoli
Leszek Erenfeicht
P.35(p.): Vis w niewoli
Pistolet Vis wz.35 jest nadal legendą polskiej szkoły konstrukcyjnej broni – jedną z nielicznych, które wytrzymały konfrontację z rzeczywistością, ukazaną przez badania historyków. Ta legenda ma jednak nadal karty mniej znane i często zafałszowane, a przecież bardzo ważne dla jej dziejów.
Temat okupacyjnej produkcji Visa wz.35 traktowany jest w polskiej literaturze przedmiotu po macoszemu, choć przecież „za Niemca” powstało tych pistoletów sześć razy więcej, niż przed wojną. Aż do bardzo niedawna, do odnalezienia w zagranicznych archiwach zachowanych dokumentów na ten temat, nie były też znane prawdziwe dzieje anabasis Visa po ewakuacji z Radomia. Wojenna historia tego pistoletu ma swoje karty bohaterskie, jak montaż pistoletów na potrzeby konspiracji, oraz ma karty tragiczne, do których należy wielka wsypa w wyniku starcia w Rożkach we wrześniu 1942 roku i będące jej następstwem publiczne egzekucje.
Ostatnie dni wolności
Wiosna roku 1939 przyniosła zakończenie wojny domowej w Hiszpanii i związane z tym uwolnienie mocy przerobowych Fabryki Broni, do tej pory produkującej dla Republiki tysiące karabinków systemu Mausera „wz.E” – identycznych z kbk wz.29, ale oznaczonych jedynie numerem seryjnym. Mimo oficjalnie głoszonego przez rząd Polski poparcia dla frankistowskiego powstania, w rzeczywistości państwowa spółka Sepewe sprzedawała olbrzymie ilości sprzętu wojennego stronie republikańskiej – jedynej wypłacalnej. Jest to fakt niezmiennie niewygodny politycznie, ale potwierdzony materiałami archiwalnymi – Polska była w tym czasie drugim po Związku Radzieckim dostawcą broni dla Republiki! Za komunizmu nie pasowało to do obrazka „reakcyjnej sanacji”, a dziś wychodzi na to, że popieraliśmy komuchów – więc też się tym nikt nie chwali. Upadek Republiki uwolnił olbrzymią rezerwę produkcyjną, co umożliwiło skokowy wzrost dostaw broni dla Wojska Polskiego. Od czerwca 1937 roku trwał „okres wzmożonej produkcji”, którego celem było przejście na dwuzmianowy system pracy i podniesienie produkcji do 13 000 karabinów miesięcznie. Trudności finansowe i wynikające z nich problemy z zakupem maszyn, a potem priorytetowe zamówienia hiszpańskie, które pozwoliły je pokonać, spowodowały jednak, że zaplanowaną zdolność produkcyjną Fabryka Broni osiągnęła (i znacznie przekroczyła) dopiero w 1939 roku. Dane za I kwartał (jedyne dostępne z tego roku) wykazują 58 200 kbk wz.29, 4800 wz.98 i 32 300 kbk wz.E, co daje średnią aż 31 000 karabinków miesięcznie! Jeszcze w poprzednim roku powstało jedynie 50 220 kbk wz.29, 5280 wz.98 i 89 040 kbk wz.E, średnio około 12 000 miesięcznie. Brak dokumentacji za kolejne dwa kwartały nie pozwala stwierdzić, czy ten poziom produkcji się utrzymał, czy może jeszcze wzrósł – ale nawet przy minimalnym założeniu daje to niemal ćwierć miliona karabinów i karabinków systemu Mausera wyprodukowanych i przejętych przez WP w roku 1939 do września. Równie intensywny wzrost zanotowano w produkcji Visów – o tyle łatwiejszej do oceny, że pistolety miały numerację ciągłą i nie kodowaną, podczas gdy broń długa nosiła numery w partiach kodowanych. Historia polskiego rozdziału w historii Visa została opisana szczegółowo w jego monografii (STRZAŁ 8/04), ale że było to dawno, nie od rzeczy będzie kilka słów przypomnienia.
Vis polski
Pierwowzór 9 mm pistoletu samopowtarzalnego wz.35 powstał w warszawskiej Fabryce Karabinów Państwowych Wytwórni Uzbrojenia (PWU-FK) w latach 1930-1931, ale z uwagi na jej specjalizację w produkcji broni maszynowej, wytwarzanie przekazano w końcu roku 1932 do radomskiej Fabryki Broni PWU. Latem roku 1933 wyprodukowano tam partię informacyjną ok. 130 egzemplarzy Visa wz.32. Od jesieni trwały próby stu tych pistoletów rozesłanych do wybranych jednostek wojskowych, a potem w maju i czerwcu 1934 roku odbyły się badania kwalifikacyjne. Po ich zakończeniu Departament Kawalerii wymógł wprowadzenie zwalniacza kurka, by zwiększyć bezpieczeństwo jednoręcznej obsługi pistoletu przez jeźdźca prowadzącego konia. Potrzeba było gruntownej rekonstrukcji broni, więc rozpoczęcie produkcji opóźniło się o ponad dwa lata. W trakcie tej modernizacji pistolet przyjęto do uzbrojenia decyzją Szefa Departamentu Uzbrojenia MSWojsk. z 5 września 1935 roku jako 9 mm pistolet Vis wz.35. Nazwa ta, słowo po łacinie oznaczające „siłę”, powstała z połączenia inicjałów inicjatorów jego powstania i autorów koncepcji, Piotra Wilniewczyca i inż. Ja na Skrzypińskiego – choć prawdziwym konstruktorem pistoletu był zapomniany przez lata inż. Feliks Modzelewski, znany bardziej ze swoich lotniczych karabinów maszynowych systemu Browninga. W pistolecie wykorzystano mechanizm spustowo-uderzeniowy skopiowany z Colta 1911, a układ ryglowania jest inspirowany Browningiem HP – lecz stanowi jego daleko idące twórcze rozwinięcie: występ odryglowujący (tzw. broda lufy) jest prostszy w produkcji i znacznie trwalszy od pierwowzoru. Pionierskim osiągnięciem ostatecznego seryjnego Visa, dopracowanego w Radomiu, było wyposażenie w zwalniacz kurka, umożliwiający bezpieczne opuszczenie kurka bez strzału. Było to pierwsze tego typu urządzenie w krótkiej broni wojskowej – wcześniej podobne zwalniacze, ale zupełnie innej konstrukcji, bo połączone z bezpiecznikami miały tylko Walthery PP i PPK (STRZAŁ 5-6/11).
Przyjęty w decyzji z 1935 roku plan przewidywał dostawę 11 800 pistoletów do 1 kwietnia 1937 ro ku (koniec roku finansowego 1936) i osiągnięcie od 1937 roku docelowej produkcji 15 000 pistoletów rocznie. W praktyce okazał się on nierealny z powodu trwających w tym czasie prac nad intensyfikacją wytwarzania karabinków i wprowadzeniem karabinu wz.98a, które uznano za priorytetowe dla WP. Potrzeby programu karabinowego wymusiły zatrzymanie linii Visa, a nawet jej częściowy demontaż po wyprodukowaniu jedynie ok. 9500 pistoletów (z tego ok. 4800 do końca roku 1936). Dopiero w 1938 roku wytwarzanie pistoletów wznowiono, starając się nadrobić straty. Planowany poziom rocznych dostaw Visa po raz pierwszy wtedy osiągnięto i nawet lekko przekroczono, oddając WP 17 900 pistoletów. Naprawdę masowa produkcja pistoletu ruszyła dopiero w roku 1939, gdy w ciągu I kwartału dostarczono 6800 Visów, a przed wkroczeniem Niemców do Radomia 8 września 1939 roku powstały Visy z numerami seryjnymi sięgającymi ponad 49 000, co oznacza że w ciągu 8 miesięcy wytworzono ich ponad 20 000 – niemal drugie tyle, co przez poprzednie trzy lata! Ten bezprecedensowy wzrost był możliwy dzięki „okresowi wzmożenia produkcji” i zwolnieniu rezerw po zakończeniu eksportu. Utrzymanie tego tempa mogło pozwolić osiągnąć produkcję roczną rzędu 30 000 sztuk, dwukrotnie przekraczającą planowany poziom na „czas P”. Jednocześnie pokazuje to, jakie rezerwy mocy przerobowych tkwiły w FB Radom, która była w stanie osiągnąć te rezultaty nadal pracując jedynie na dwie zmiany. Jednocześnie tu tkwi odpowiedź na pytanie, jak to jest możliwe, że Niemcy byli w stanie wyprodukować ponad 300 000 pistoletów w tym samym czteroletnim okresie, w którym pod polskim zarządem powstało ich niespełna 50 000. To nie jakieś cudowne formy zarządzania i gospodarki, jak próbowali tłumaczyć niektórzy autorzy zachodni, lecz wynik dodania trzeciej zmiany, rabunkowej eksploatacji załogi i maszyn, oraz ukierunkowania produkcji całego zakładu na jeden typ broni. Wła ściwie należałoby się raczej dziwić, że w takich warunkach nie powstało ich znacznie więcej, skoro przed wybuchem wojny FB była w stanie na dwie zmiany wyprodukować w osiem miesięcy 250 000 trzech typów karabinów i jeszcze 20 000 pistoletów, nie licząc maszyn do pisania, rowerów i nawet rewolwerów Naganta (700 egzemplarzy dostarczonych jeszcze w I kwartale 1939 roku)!
Okupacja
Niemiecka 1. Dywizja Lekka ze składu 10. Armii gen. art. Walthera von Reichenaua wyprzedziła wycofujące się oddziały polskiej Armii „Prusy” i zajęła słabo broniony Radom już 8 września, zdobywając niemal nie naruszoną Fabrykę Broni i wielkie zapasy gotowych części oraz materiałów. Przy skali, na jaką zakrojona była produkcja zarówno karabinów, jak i Visów, nie dziwi fakt, że fabryka dysponowała sporymi zapasami części, czekających na wykończenie i montaż. Ponieważ części numerowano po zakończeniu obróbki mechanicznej, na poziomie „wykonania białego”, przed ostatecznym polerowaniem (o czym świadczą zachowane zabytki), w ostatnim okresie produkcji często zdarzają się egzemplarze, w których numer zamka nie zgadza się z numerem szkieletu i końcówką numeru lufy. Wszystkie części miały być z założenia współzamienne, a od wybuchu wojny najwyraźniej postanowiono nie marnować czasu na układanie części numerami. Po wejściu Niemców przez kilka pierwszych dni pracownicy na potęgę wynosili z fabryki części, z których zmontowano potem wiele „chałupniczych” egzemplarzy Visów. Ta spontaniczna ewakuacja zapasów dotyczyła głównie części pistoletów – jako broni najłatwiejszej do ukrycia, a przez to najbardziej przydatnej w warunkach konspiracyjnych. W ten sposób radomską fabrykę opuściła również znaczna ilość gotowych luf pistoletowych – na tyle znaczna, że dopiero w 1943 roku „podaż” szmuglowanych z FB kompletów części zmusiła dowództwo AK do uruchomienia centralnej produkcji luf na potrzeby podziemnej armii.
Tym działaniom paradoksalnie sprzyjały posunięcia okupantów. Przygotowując się do ewakuacji fabryki na zachód w oczekiwaniu na wyznaczenie linii demarkacyjnej z ZSRR, Niemcy także wywozili zapasy materiału i podzespołów, w pośpiechu nie ewidencjonując ich zbyt ściśle. Nadzorujący ewakuację przystąpili przy tym spontanicznie do składania egzemplarzy pamiątkowych z zastanych części w różnym stopniu wykończenia, tworząc nierzadko kuriozalne kompozycje. Niedawno w Stanach Zjednoczonych odnalazł się przywieziony tam po wojnie z Niemiec pistolet Vis, w którym seryjnej produkcji szkielet z numerem 48190, pozostawiony w stanie białym, połączono z jedynym znanym na świecie egzemplarzem zamka „zaginionego ogniwa” – Visa przejściowego modelu „wz.34”, już z zaokrągloną częścią tylną, jak w zamku seryjnym i centralnym kanałem wyrzutnika, lecz jeszcze bez zwalniacza kurka! Zamek ten jest również w stanie białym, pozbawiony jakichkolwiek numerów seryjnych i z napisami typowymi dla prototypów, identycznymi jak na pistoletach wz.32. Niektóre z części tego niezwykłego egzemplarza przejęte zostały w trakcie produkcji – np. zaczep zamka jest półwyrobem, nie tylko w stanie białym, lecz nawet bez naciętej kratki ułatwiającej jego naciśnięcie. Inny składak z tego okresu, również znaleziony w Ameryce, łączy podzespoły seryjnej produkcji (wykończony, oksydowany zamek, zgodny numerycznie z lufą) z białym szkieletem numer 47630 – niższym od górnej oksydowanej połówki o ponad 800. Na szkielecie wydrapane są litery „WP”, co mogłoby świadczyć o pochodzeniu z montażu konspiracyjnego – ale być może dodano je później, bo pistolet ma jednoznacznie niemiecką proweniencję i dokumenty pozwalające na jego przywóz do Ameryki datowane w listopadzie 1945 roku. Kolejność montowania pistoletów musi budzić zdumienie badaczy, gdyż jednocześnie znane są egzemplarze o znacznie wyższych numerach seryjnych, a jednak wykończone jednorodnie i zachowujące zgodność numeryczną, jak np. 49111, oferowany parę lat temu w jednym z internetowych serwisów aukcyjnych.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 12/2011