Vis – Yeti
LESZEK ERENFEICHT
Vis – Yeti
Dlaczego Yeti? Bo z tym Visem jest jak z mitycznym himalajskim stworem, czy z dzielnicowym ze starego dowcipu – każdy słyszał, że istnieje, ale nikt na oczy nie widział!
Vis kalibru .45 jest już chyba ostatnią wielką zagadką w dziejach tego pistoletu – choć był jedną z pierwszych, o których usłyszeliśmy. Już bowiem w 1959 roku, we wspomnieniach Piotra Wilniewczyca opublikowanych w Muzealnictwie Wojskowym t. 1 czytamy: Jeszcze tylko raz jeden Biuro Studiów przy Fabryce Karabinów zajmowało się „Visem”, mianowicie przy wykonaniu rysunków pistoletu na nabój o kalibrze .45 (11,3 mm) używany w Stanach Zjednoczonych. Praca ta, dość poważna i trudna, została wykonana przez konstruktora Jerzego Podsędkowskiego. Skonstruowany na podstawie jego rysunków prototyp działał bez zarzutu i później w czasie nieoficjalnego pokazu w Argentynie w 1937 roku wzbudził sensację swoją celnością i niezawodnością.
Warto może przypomnieć, o jaki nieoficjalny pokaz chodziło. Okazją do niego stał się konkurs cekaemowy w Argentynie w październiku roku 1936. Ckm wz.30 na podstawie wz.34 zostawił w pobitym polu Colta, który z początku wyśmiewał konkurenta, przedstawiając go jako nic nie wartą kopię swojego karabinu M1928. Okazało się, że klon był celniejszy, bardziej niezawodny, odporniejszy na zanieczyszczenia, a podstawa pozwalała na szybkie przejście do strzelań przeciwlotniczych. Kiedy jednak przyszło do podpisywania kontraktu, Colt był w stanie zaoferować korzystne kredyty na sfinansowanie zakupu – i wygrał konkurs, mimo przegrania wszystkich prób. W następnym roku w lipcu Wilniewczyc był w Argentynie ponownie, tym razem z Visem kalibru .45, z okazji kolejnego argentyńskiego konkursu, na pistolet. Od 1927 roku Argentyna używała w wojsku pistoletów Colta M1911. Początkowo pistolety te, Sistema Colt 1927, były importowane z Ameryki z argentyńskimi opisami wojskowymi, a po sprowadzeniu 10 000 w przyszłości planowano uruchomienie własnej produkcji. Problemy z realizacją tych planów sprawiły, że w 1936 roku nieoficjalnie zaczęto poszukiwać tańszej alternatywy. Wilniewczyc poinformował PWU o możliwości rozszerzenia kontraktu na cekaemy (który wtedy wydawał się pewny) o pistolety i to właśnie wtedy powstał plan stworzenia Visa na nabój .45 ACP. Jego realizację powierzono młodemu inżynierowi, Jerzemu Podsędkowskiemu.
Jak pisał Zbigniew Gwóźdź (STRZAŁ 10-11/12), Jerzy Podsędkowski urodził się 9 listopada 1900 roku w Moskwie i tamże ukończył gimnazjum, a nawet rozpoczął studia na Wydziale Fizyko-Matematycznym Uniwersytetu Moskiewskiego. Po ukończeniu drugiego roku studiów w roku 1919 wyjechał do Polski, walczył w wojnie 1920 roku, po czym pozostał jeszcze kilka lat w służbie wojskowej, zanim wstąpił na studia mechaniczne w warszawskiej Państwowej Szkole Budowy Maszyn i Elektrotechniki im. Hipolita Wawelberga i Stanisława Rotwanda. Naukę tam zakończył w roku 1927 (nie uzyskując jednak dyplomu inżynierskiego, do których wydawania szkoła nabyła uprawnienia dopiero dwa lata później), po czym rozpoczął pracę w Polskich Zakładach Škoda na Okęciu w Warszawie – wkrótce przekształconych w Polskie Zakłady Lotnicze (PZL) – jako specjalista od oprzyrządowania do produkcji silników lotniczych.
Po dwóch latach przeszedł do Biura Studiów Państwowej Fabryki Karabinów (późniejszej PWU-FK), gdzie zajmował się oprzyrządowaniem do produkcji karabinów maszynowych Browninga, a następnie kierował kluczowym dla masowej produkcji działem analizy wymiarów i tolerancji. W tym charakterze brał udział w opracowaniu udanego karabinka sportowego wz.30A.
Kierownictwo poznało się na jego talencie i w roku 1932 został na stałe przeniesiony do działu konstrukcji broni. Tam opracowywał dokumentację produkcyjną i oprzyrządowanie do produkcji Visa, a następnie nadzorował z ramienia Fabryki Karabinów wdrożenie jego produkcji w radomskiej Fabryce Broni.
Kolejnym jego wkładem w historię Visa było skonstruowanie wersji strzelającej nabojem .45 ACP na konkurs w Argentynie (w zachowanym życiorysie błędnie podaje „w Brazylii”, lecz ocalona dokumentacja PWU wyraźnie mówi o wywiezieniu prototypu – wraz z drewnianą kolbą – na konkurs do Argentyny).
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 9-10/2014