Vickers Mk E – uzbrojenie i taktyka. Część I
Jędrzej Korbal
Czołgi lekkie Vickers Mk E, zakupione na mocy podpisanej z końcem lata 1931 roku umowy, napływały nad Wisłę na przełomie 1932 i 1933 roku. Zgodnie z treścią kontraktu produkowane w zakładach Vickers-Armstrong w Newcastle upon Tyne wozy nie posiadały uzbrojenia, a każda z jednoosobowych wież miała być tylko dostosowana do montażu wybranego przez Polaków typu broni. Już wcześniej w kraju dokonano przeglądu użytkowanego uzbrojenia, przyjmując za jedno z podstawowych założeń jego standaryzację – ten sam materiał powinien znaleźć się na wyposażeniu piechoty i broni pancernej. Rozważając szereg możliwości przyjęto docelowy zestaw broni dla szybkobieżnych maszyn, choć zanim doczekał się on rzeczywistej realizacji, to na czołgach przetestowano kilka ciekawych rozwiązań o czysto tymczasowym charakterze.
Prowadząc prace nad nowym modelem czołgu lekkiego, o nowoczesnym i pozwalającym na szybką jazdę terenową podwoziu, konstruktorzy koncernu Vickers-Armstrong Ltd. zaproponowali w 1928 roku trzy wersje czołgu szybkobieżnego. Wyróżnik każdej z odmian stanowiło zastosowane uzbrojenie oraz przyjęty sposób jego umieszczenia na kadłubie. Wariant wyjściowy, tzw. typ A, to jak wiemy klasyczna, dwuwieżowa wersja czołgu, uzbrojona w parę karabinów maszynowych. Propozycja czerpała wprost z doświadczeń zakończonej dekadę wcześniej wojny okopowej i w tej konfiguracji nie stanowiła rewolucji, choć ułatwiała oczyszczanie umocnień polowych z nieprzyjacielskiej piechoty. Druga wersja, tzw. typ B, czyli jednowieżowy czołg wsparcia wyposażony w armatę kalibru 47 mm, z pomocą której nacierający pancerniacy mogli niszczyć wykryte punkty oporu, których nie udało się wyeliminować za pomocą ognia ckm z wozów typ A. Trzecia odmiana, tzw. typ C, została pomyślana jako pojazd gąsienicowy dedykowany walce przeciwpancernej, przy czym jego uzbrojenie stanowić miały dwie, siłą rzeczy niewielkie, armaty umieszczone w jednoosobowych wieżach. Strona polska, choć interesowała się wozem i chętnie zapoznała się z jego możliwościami (typ A) w trakcie pokazu zorganizowanego nad Wisłą w roku 1930, powściągliwie podchodziła do przedłożonych przez Brytyjczyków propozycji uzbrojenia.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 4/2021