Tygrysy pod Kurskiem
Eugeniusz Żygulski
Tygrysy pod Kurskiem
– analiza operacyjna
Bitwa pod Kurskiem przedstawiana jest często jako wielkie starcie pancerne, w którym po stronie niemieckiej występują zwłaszcza cięższe modele czołgów, Pantery, Ferdynandy, i przede wszystkim osławione Tygrysy. W rzeczywistości przez szeregi Wehrmachtu i Waffe-SS w trakcie operacji „Cytadela” przewinęło się jedynie 150 wozów Panzer VI. Ponadto nigdzie w jednym miejscu nie użyto na raz więcej niż 30 takich czołgów. Błędy operacyjne i taktyczne sprawiły, że czołgi ciężkie Tygrys nie odegrały w bitwie pod Kurskiem większej roli, choć lokalnie ich działania miały duże znaczenie.

Wczesnym latem 1943 roku niemieckie siły zbrojne posiadały oficjalnie 240 ciężkich czołgów Panzer VI Tiger, nazywanych również w dokumentach Pz. VK 4501 (H) Tiger czy, znacznie rzadziej, Panzer-Kampfwagen VI Ausf. H1 (ilość czołgów wedle wykazu z 1 lipca 1943 roku Urzędu Uzbrojenia Wojsk Lądowych – Heeres-Waffenamt – oraz jego wydziału odpowiedzialnego za broń pancerną – Waffenprüfamter 6; danymi z różnorodnych raportów tych instytucji posłużył się w 1950 roku również niemiecki generał Hermann Burkhart Müller-Hillebrand, tworząc dla sekcji historycznej US Army bilans potencjału i strat niemieckich wojsk pancernych w II wojnie światowej, a który to bilans jest dziś jednym z głównych źródeł na ten temat; niezależnie od tego Amerykanie przejęli oryginalne raporty Heeres-Waffenamt, katalogując je w zbiorze oznaczonym NARA T-78). W 1942 roku i w pierwszej połowie roku 1943 niemiecki Urząd Uzbrojenia odnotował odbiór łącznie 337 Tygrysów przy jednoczesnych ubytkach bezpowrotnych (wliczając także czołgi odesłane do Rzeszy do remontu kapitalnego) na poziomie 54 maszyn. Teoretycznie powinno to zatem dawać na 1 lipca przeszło 280 czołgów w arsenałach, niemniej jak już wspomniano, wykazy zbiorcze wymieniały tylko 240 wozów. Dane Heeres-Waffenamt podawały w tym przypadku nieco zaniżone bądź opóźnione bilanse strat (realnie straty jednostek wyposażonych w Tygrysy sięgnęły między wrześniem 1942 a czerwcem 1943 roku 57 maszyn zniszczonych i odesłanych do Rzeszy, w tym ponad połowę utracono w Tunezji – 31 sztuk, a na froncie wschodnim pozostałe 26), nie wszystkie też nowe czołgi trafiały do opisywanej ewidencji (najlepszym przykładem zamieszania w tym temacie jest porównanie danych o produkcji i odbiorze wojskowym czołgów Panzer V w pierwszej połowie 1943 roku). Tak czy inaczej, niemiecki potencjał w zakresie czołgów ciężkich nie przedstawiał się na początku lata 1943 roku zbyt imponująco, a przecież mowa tu nie tylko o maszynach w linii, ale także tych znajdujących się w Rzeszy, choć już skierowanych do konkretnych jednostek wojskowych (nie licząc jednak np. Kommando-Panzer-Lehrgänge Paderborn z PanPanzer- Ersatz-Abteilung 500, jednostki szkolnej odpowiadającej za trening załóg Tygrysów).
Organizacja
W tym okresie nie istniała w Niemczech jasna i klarowna wizja wykorzystania ciężkich czołgów wsparcia. Już sama idea takich pojazdów stała w sprzeczności z koncepcją wojny manewrowej, której wdrożenie w życie dało Wehrmachtowi szereg zwycięstw w latach 1939-1941. Ciężki czołg wsparcia był raczej bronią przydatną piechocie, nie dywizjom szybkim (inna sprawa, że bardziej skuteczny we wsparciu piechoty byłby jednak ciężki czołg przełamania), choć akurat Tygrys swymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi nawiązywał do idei maszyny uniwersalnej w tej klasie czołgów. Stąd też niektórzy oficerowie wojsk pancernych oraz przedstawiciele OKH i OKW skłonni byli uważać nowy Panzer VI za czołg przydatny dla dywizji pancernych. Inni, w tym nowo mianowany Generalny Inspektor Wojsk Pancernych, Heinz Guderian, uważali taki pomysł za mało szczęśliwy. Podkreślali przy tym, że czołg ciężki, nawet w uniwersalnej odmianie wsparcia, a nie wyspecjalizowanej wersji przełamania (z haubicą dużego kalibru), z racji swych parametrów manewrowych i masy, nie będzie mógł skutecznie funkcjonować w ramach związków, w których dominującą rolę odgrywały czołgi wyraźnie szybsze, o większym zasięgu i znacznie lżejsze. Wozy Panzer III i Panzer IV, z racji wspomnianej niższej masy, do sprawnego pokonywania przeszkód wodnych potrzebowały mostów saperskich o nośności równej lub poniżej 30 ton, podczas gdy Tygrysy wymagały przepraw 60 tonowych. Czołgi średnie utrzymywały wyższe prędkości marszowe. Odmiennie przedstawiały się również zagadnienia logistyczne, w tym procedury ewakuacji maszyn uszkodzonych. Tygrysy odznaczały się ponadto znaczną paliwożernością. Dlatego czołgi ciężkie należało nadal grupować w oddziałach samodzielnych, wielkością nie przekraczających batalionu, góra pułku (jednostki te nazywano schwere Panzer-Abteilung, co można tłumaczyć jako „oddziały czołgów ciężkich”, jakkolwiek obecnie w Polsce dominuje mniej oddająca literę, ale równie dobrze sens, nazwa „bataliony czołgów ciężkich”, mimo że słowo „batalion” – niemiecki „Bataillon” – oryginalnie w ich nazwie nie występuje). Jak podkreślał Guderian, Panzer VI był czołgiem wsparcia przeznaczonym do walki w obszarze punktu ciężkości boju głównego, nie nadawał się natomiast do operacji samodzielnych w wymiarze operacyjnym. Czym innym było czasowe przydzielenie do dywizji pancernej jednostki czołgów ciężkich (podporządkowanie taktyczne), czym innym zaś włączenie jej w sztywną strukturę wielkiej jednostki zmechanizowanej. To dowódca korpusu bądź armii miał dysponować czołgami ciężkimi, przydzielając je akurat tym dywizjom, w pasie walki których przypadał punkt ciężkości starcia.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 6/2010