Tureckie AK z firmy IFF
Marek Czerwiński
W 2024 roku turecka firma IFF (International Firearms Factory) rozpoczęła wytwarzanie klasycznych kopii oraz zmodyfikowanych wersji karabinków AK. Prócz dosłownie dziesiątków odmian samego AK kalibru 7,62 mm x 39 pojawiły się wersje karabinkowe PCC pod amunicję pistoletową 9 mm Luger oraz szczególnie interesujące odmiany pod nabój karabinowy 7,62 mm x 51 NATO. Te ostatnie mogą pretendować do roli DMR, czyli karabinu wsparcia ogniowego, wykorzystywanego na szczeblu plutonu czy drużyny piechoty.
Firma IFF ma duże doświadczenie w tej materii, produkuje bowiem – i to od dobrych kilku lat – karabinki będące kopiami rosyjskiej Sajgi 410. Jest to broń samopowtarzalna przypominająca AK pod względem wzornictwa, ale strzelająca amunicją śrutową kalibru .410 (spotyka się także oznaczenie 36). Oferuje nawet broń, która ma wyglądać „prawie” jak SWD (jest nawet wyposażona w celownik optyczny), ale także strzela nabojem śrutowym .410. Oczywiście trudno wyobrazić sobie celny strzał z breneki na dystansie większym od 100 metrów, ale w Turcji panuje swoisty „głód” broni kulowej, wynikający z bardzo wysokich opłat za jej posiadanie. Za to nie ma praktycznie ograniczeń przy zakupie strzelb, niezależnie od ich typu. Typowy łowca kupuje więc kilka strzelb samopowtarzalnych, przypominających AK czy AR, i ma namiastkę karabinu lub sztucera. Trzeba też wiedzieć, że pocisk kulowy.410 jest znacznie szybszy i celniejszy od klasycznej „kluchy” kalibru 12. Znaczna prędkość początkowa generuje bardziej płaski tor i większy zasięg. Tureckie źródła wskazują możliwość celnych strzałów nawet na 125 metrów (dotyczy to pocisków .410/76 Magnum).
Przejście od karabinków pod nabój .410 do broni kalibru 7,62 mm x 39 okazało się dla Tuków bardzo proste – nie było większych problemów technicznych, wyzwaniem okazało się uzyskanie pozwoleń na produkcję broni gwintowanej. W tym kraju zgodę uzyska tylko taki producent, który wszystkie (dosłownie wszystkie) podzespoły wytwarza w swoim zakładzie. Musi więc kupić bardzo drogie maszyny służące do produkcji luf, co generuje potężne koszty, a sama certyfikacja może trwać lata i to wszystko bardzo zawęża grono potencjalnych producentów takiej broni.
IFF oferuje łącznie kilkadziesiąt odmian AK. Podstawowe wersje z łożem z orzecha przypominają AKM i są stosunkowo tanie (ok. 3,5 tys. zł za model AK–47). Każde dodatkowe wyposażenie (np. kolba teleskopowa, szyny Picatinny, montaże pod optykę) podnosi koszt produkcji, a więc i cenę sprzedaży. Standardowy, turecki AK-47 ma wielokomorowy hamulec wylotowy, ograniczający odrzut i podrzut lufy. Wygasza on również część płomienia.
AK-48 to wersja z kolbą składaną, chwytem z tworzywa i nakładkami lufy i łożem z duralu. Na grzbiecie komory zamkowej osadzono długą szynę Picatinny. Drugi odcinek szyny jest nad nakładką, trzeci na łożu od spodu. Pozwala to na montaż lekkiej biegówki lub kolimatora, a także latarki taktycznej lub laserowego wskaźnika celu. Wydaje się jednak, że blaszana pokrywa komory zamkowej nie jest najszczęśliwszym miejscem na osadzenie optyki celowniczej – nie bez powodu Rosjanie umieszczali szynę montażową z lewej strony broni. Boczny montaż jest trwalszy, ale pod warunkiem, że nie będziemy zdejmować lunety, bo każdy jej demontaż powoduje konieczność powtórnego przystrzelania karabinu.
AK-49 przypomina nowsze sowieckie wersje AK (np. AK-74 M). Różni się od AK-48 tylko stałą kolbą z czarnego tworzywa – ta wersja najbardziej mi odpowiada.
AK-50 ma wykończenie części stalowych w matowym niklu oraz kolbą szkieletową typu taktycznego. Nakładka przednia z tworzywa nie ma dodatkowych szyn montażowych.
AK-51 wyposażono w taktyczną kolbę z regulacją wysokości baki. Wykończenie części stalowych oraz nakładki lufy z barwie khaki dobrze maskuje karabinek. Nakładka oraz pokrywa komory zamkowej mają komplet szyn Picatinny.
AK-52 jest identyczny z poprzednim modelem, tyle że wykończenie jest w kolorze ziemi (FDE – Flat Dark Earth).
AK-53 zachowuje barwy ziemiste, jednak zastosowano kolbą składaną jak w sowieckim AKMS.
AK-54 ma wykończenie FDE i kolbę taktyczną z regulowaną baką. Tylna, górna szyna Picatinny jest podniesiona. Broń otrzymała dodatkowy chwyt przedni i atrapę tłumika dźwięku.
AK-55 wygląda identycznie jak AK-49, tyle że komora zamkowa jest malowana w charakterystyczny, tygrysi kamuflaż.
AK-56 ma kolbę składaną i wykończony jest w ciekawym maskowaniu, będącym połączeniem podkładu FDE z zielonymi i szarymi plamami. Malowany jest także magazynek. Na lufie znajduje się urządzenie przypominające nasadkę do wystrzeliwania granatów z polskiego AK-GN.
AK-57 to odmiana kalibru 7,62 mm x 39, z bardzo krótką lufą. Nie polecam jej bo po pierwsze celny ogień da się prowadzić tylko do 75 metrów, po drugie lufa generuje silny płomień wylotowy i podmuch. Strzela się z tego prawie jak z miotacza ognia. Także energia kinetyczna pocisku jest mocno ograniczona.
AK-58 wyposażono w osadę drewnianą i wykończeniem części stalowych w twardym chromie. Wzornictwem przedniego chwyt przypomina stare, rumuńskie odmiany AK.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 3-4/2025