Tańsze lunety taktyczne. PWS kontra Nikko Stirling i NN
Marek Czerwiński
Czy możliwe jest używanie do sportowych strzelań długodystansowych bądź myśliwskiego varmintingu tańszych lunet celowniczych? Powszechnie wiadomo, że snajperzy korzystają z celowników firm NightForce, Zeiss, Schmidt & Bender, Kahles czy Leupold – tak samo postępują czołowi zawodnicy w konkurencjach Long Range. Czy za sumę mniejszą od 2000 złotych da się kupić przyzwoitą optykę? Taką, która wytrzyma odrzut, jest powtarzalna i ma duży zakres regulacji?
Spróbujmy odpowiedzieć na te pytania, przyglądając się lunetom z tubusem 34–35 mm (których na naszym rynku jest dostępnych tylko kilka), bo tylko one mają wystarczający zakres regulacji. Porównanie dotyczyć będzie trzech celowników: PWS LS-02 6–25 x 56 oraz Nikko Stirling Diamond FFP 6–24 x 50 oraz lunety bez oznaczeń (określana dalej jako NN – No Name) 6–24 x 56, dostarczonej przez jedną z rodzimych firm. Wszystkie te lunety mają podświetlenie znaku celowniczego zasilane z baterii CR 2032.
Warto też wspomnieć o lunecie Sightmark Triple Duty 6–25 x 56 DX, której nie uwzględniliśmy w teście. Jest ona mocno zbliżona konstrukcyjnie do PWS, niestety typ siatki (Duplex) nie pozwala na jej wykorzystanie do strzelań snajperskich. Można ją nabyć także z innymi krzyżami celowniczymi, ale nie u nas.
Produkt firmy PWS to potężny celownik taktyczny o parametrach 6–25 x 56, z tubusem 35 mm, która nosi oznaczenie LS-02. Sprzęt został wyposażony w drugoplanową, podświetlaną siatkę typu MIL-DOT, przy czym podświetlenie obejmuje tylko centralny punkt, a nie wszystkie znaki dystansowe. Dzięki takiemu rozwiązaniu w nocy celuje się znacznie łatwiej, bo żarząca się „choinka” nie powoduje dyskomfortu i nie oślepia strzelca. Dwa kolory podświetlania (czerwony i zielony) pozwalają na wybór barwy optymalnej do warunków dziennych i nocnych. W każdym kolorze do dyspozycji jest pięć stopni regulacji natężenia. Mechanizm podświetlania ulokowany jest nad okularem. Przekoszenie bębna w lewą stronę nie przesłania widoku wieży (istotne w postawie leżącej, bo nie utrudnia zmiany nastaw), ponadto ułatwia obsługę za pomocą lewej dłoni.
Wysokie, skalowane na zewnątrz wieżyczki poprawek ułatwiają wprowadzanie nastaw. Siatka i wieże mają identyczne skalowanie w miliradianach (klik = 1 cm/100 m). Generalnie PWS jest zbliżony konstrukcyjnie do celownika firmy Millett, który promuje mjr John L. Plaster, autor znanego podręcznika dla snajperów. Już ta rekomendacja dużo mówi o możliwościach optyki. Korpus celownika wykonany jest jako jednoczęściowy, co zwiększa wytrzymałość mechaniczną. Oczywiście wypełniony jest gazem i zabezpieczony przed przenikaniem wilgoci. Luneta ma mechaniczny system blokowania nastaw i jest wyposażona w uchylne osłony obiektywu i okularu.
Celownik Nikko Stirling FFP 6–24 x 50 zbudowany jest z duralu, w technologii monotube, czyli z korpusem jednoczęściowym. Odróżnia się od PWS przede wszystkim siatką umieszczoną w pierwszym planie optycznym, stąd oznaczenie Front Focal Plane – siatka zwiększa swoją grubość wraz ze wzrostem powiększenia. Plusem tego rozwiązania jest możliwość łatwego wybierania poprawek przy każdej krotności. Cenią to przede wszystkim snajperzy i strzelcy wyborowi. Jak wiadomo, siatka drugoplanowa pracuje tylko przy krotności dedykowanej, przy innych trzeba dokonywać przeliczeń. Co prawda w komplecie z lunetą PWS otrzymujemy minitabelę ułatwiającą dokonywanie przeliczeń, ale i tak pierwszy plan zapewnia większy komfort. Wadą FFP jest wrażenie przesłaniania części obrazu przy wzroście powiększeń, dlatego interesują się nią tylko niektórzy strzelcy długodystansowi i myśliwi. Do wyboru są dwie siatki – skeleton HMD (szkieletowy, połówkowy Mil – dot) oraz PRR (Precision Rifle Reticle). Obie bardzo dobre, wybór jest w zasadzie kwestią gustu.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 5-6/2018