Tankietki Carden Loyd w Wojsku Polskim w latach 1929–1939
Michał Kuchciak
Jednym z państw, które zakupiły tankietki Carden-Loyd Mark VI oraz licencję na ich wytwarzanie, była Polska.Informacje o tego typu pojazdach docierały do krajowych decydentów wojskowych zarówno w postaci oficjalnych pism przesyłanych przez polskiego attaché w Wielkiej Brytanii, jak i sprawozdań ze staży czy też za pośrednictwem reklam otrzymywanych od przedstawicieli brytyjskiej firmy w kraju – kpt. Ronalda Botterilla (Warszawa, ul. Foksal 17/9). Od razu należy dodać, że w tłumaczeniu brytyjskiego prospektu promocyjnego tytułowy pojazd był określany jako lekki opancerzony samochód Carden-Loyd Mark VI.
W owej broszurze reklamowej zapisano między innymi: samochód jest mały, opancerzony, szybko się porusza, [jest – MK] łatwy w manewrowaniu i mocny. Ponadto stwierdzano, że jeden dwuosobowy pojazd z powodzeniem spełnia zadania sekcji karabinu maszynowego, zastępując sześciu ludzi i dwa muły przeznaczone do transportu kaemu i amunicji do niego, ponadto zabierał o 1500 naboi więcej: W ten sposób – jak można przeczytać w dalszej części prospektu – samochód Carden-Loyd przyczynia się niesłychanie do zwiększenia siły atakującej karabinu maszynowego, gdyż zwalnia żołnierza z jego ładunku i tem samem umożliwia mu szybkie posuwanie się w każdym kierunku osłaniając go prawie całkowicie od ognia broni małokalibrowej. Karabin maszynowy standardowo przewożony był wewnątrz pojazdu na specjalnej podstawie, ale w razie potrzeby mógł być wyjęty i używany poza tankietką.
Według Vickers-Armstrong Mark VI doskonale nadawały się do zadań rozpoznawczych oraz niszczenia gniazd broni maszynowej lub wsparcia własnej piechoty za pomocą najcięższego karabinu maszynowego lub moździerza (w przypadku wersji specjalistycznych; enkaem przeznaczony był do zwalczania broni pancernej przeciwnika). W czasie prowadzenia działań obronnych doskonale wywiązywał się z funkcji ruchomego odwodu ogniowego. Był również skuteczny w czasie pościgu za uchodzącym wrogiem, załoga zaś nie musiała obawiać się o pozostawione na drodze odwrotu nieprzyjaciela ubezpieczenia w postaci stanowisk broni maszynowej. Z kolei w roli ciągnika pojazd mógł dostarczać amunicję i żywność dla żołnierzy znajdujących się na polu walki.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia numer specjalny 1/2024