Swordfishe przeciwko konwojom – Morze Śródziemne, wrzesień-październik 1941 roku

Swordfishe przeciwko konwojom – Morze Śródziemne, wrzesień-październik 1941 roku

Wojciech Holicki

 

Gdy 10 czerwca 1940 roku Benito Mussolini ogłosił wypowiedzenie wojny Francji i Wielkiej Brytanii, włoska marynarka wojenna i handlowa stanęły przed poważnym wyzwaniem, jakim było zapewnienie regularnych dostaw dla wojsk w Afryce Północnej. Radziły sobie z tym całkiem nieźle – do portów docelowych, z Trypolisem na czele, przez niemal połowę następnych 36 miesięcy docierało ponad 90 procent ładunków. Pierwszym z dwóch najgorszych pod względem poniesionych strat był listopad 1941 roku, z prawdziwą katastrofą w postaci unicestwienia konwoju „Beta” („Duisburg”) przez Force „K”. Jej przedsmak Włosi mieli już jednak we wrześniu i październiku, przede wszystkim za sprawą bazujących na Malcie samolotów torpedowych.

Były nimi powolne, dwupłatowe maszyny typu Fairey Swordfish, należące do 830. Dywizjonu Lotnictwa Pokładowego Royal Navy (Fleet Air Arm, FAA), który znalazł się na oblężonej wyspie właściwie przypadkiem. Jednostka ta została utworzona w maju 1939 roku, jako 767. Training Squadron, na lotnisku w Donibristle (wsch. Szkocja). Gdy niecałe 6 miesięcy potem, 16 października, bombowce Luftwaffe zaatakowały pobliski port Rosyth, w Admiralicji uznano, że jej piloci powinni kontynuować szkolenie w bezpieczniejszym miejscu. Wkrótce okazało się, że będzie ono także o niebo przyjemniejsze klimatycznie, bo dowództwo sojuszniczej Marine Nationale zgodziło się na wykorzystywanie do tego celu lotniska Polyvestre pod Tulonem.

Przeniosło się tam najpierw na swoich „tobołkach” tylko kilku pilotów, ćwiczących starty i lądowania na krążącym w pobliżu lotniskowcu Argus, pierwszym brytyjskim okręcie, który od początku miał ciągły pokład lotniczy, na całej długości swojego kadłuba. W kwietniu 1940 roku do Prowansji zaczęła trafiać reszta personelu jednostki, z racji swojego przeznaczenia i położenia mogącej być początkowo tylko biernym obserwatorem blitzkriegu w Europie Zachodniej, rozpoczętego 10 maja. Sytuacja zmieniła się miesiąc później, w Polyvestre zaczęto przygotowywać Swordfishe do nalotu na Genuę, co oznaczało m.in. wykonanie prowizorycznych podwieszeń dla bomb, którymi z braku „regulaminowych” stały się przerobione pociski francuskich armat kalibru 305 mm. Wieczorem 14 czerwca do ataku na wspomniany port wystartowało 9 maszyn, jego rezultaty były – jak należało się spodziewać – mizerne. Dwa dni później z powodu silnego wiatru Brytyjczycy musieli zrezygnować z dotarcia nad stolicę Ligurii, zadowalając się zrzuceniem ładunku na lotnisko włoskich myśliwców koło położonej dużo bliżej ich bazy miasta Albenga.

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 5/2017

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter