Sukcesy 2. Flotylli – 12 grudnia 1917 r.

Wojciech Holicki
Gdy w kwietniu 1917 r. Cesarstwo Niemiec rozpoczęło nieograniczoną wojnę podwodną, między Lerwick na Szetlandach i norweskim Bergen statki państw skandynawskich zaczęły pływać w konwojach. 17 października 1917 r. niemieckie krążowniki lekkie Bremse i Brummer zaatakowały jeden z nich, zatapiając wszystkie parowce – pięć norweskich, trzy szwedzkie i duński – oraz dwa niszczyciele Royal Navy z eskorty. Zanim Brytyjczycy wprowadzili zmiany mające zapobiec powtórzeniu się takich strat, okręty przeciwnika uderzyły ponownie – i z podobnym skutkiem.
Październikowa akcja kajzerowskich okrętów całkowicie zaskoczyła Admiralicję. Gdy brytyjscy sztabowcy zebrali więcej informacji, a fala krytyki opadła, 22 października w jej siedzibie odbyła się narada, w której wziął udział pilnie wezwany do Londynu dowódca Grand Fleet adm. David Beatty. Jej tematem było to, jak odpowiedzieć na nowe zagrożenie dla konwojów skandynawskich.
Na północy bez zmian
5 listopada sztab Beatty’ego zaproponował zmiany we wprowadzonym w kwietniu systemie, którego efektywność zdążyła już doprowadzić do uśpienia czujności wyższych oficerów odpowiadających za jego funkcjonowanie. Podstawową było zastąpienie Szetlandów przez Methil – port leżący naprzeciwko Edynburga na północnym brzegu zatoki Firth of Forth, z dużo lepszą infrastrukturą i zdecydowanie wygodniejszym dla armatorówduńskich lub szwedzkichpołożeniem. Beatty, popierając tę propozycję, zauważył, że trasa z Methil na norweskie wody terytorialne będzie biegła znacznie bliżej baz niemieckich, a tym samym zwiększy prawdopodobieństwo ataków jednostek nawodnych przeciwnika na konwoje. Wyraził więc opinię, że jedynym rozwiązaniem byłoby „włączenie skandynawskiego do atlantyckiego systemu konwojowego, a więc objęcie konwojów między Szkocją a Norwegią ochroną przez krążowniki wykorzystywane w eskorcie oceanicznej”.
Po sukcesie Niemców Beatty i adm. Frederick Brock, dowódca sił patrolowo-eskortowych na Orkadach i Szetlandach, chcieli, by konwoje były większe i tym samym kursowały rzadziej. Nie dało się tego zrobić szybko, bo Brytyjczycy mieli problem z realizacją umowy o dostarczaniu Norwegom 250 000 t węgla miesięcznie i wszelkie kroki mogące zwiększyć opóźnienia w dostawach były niemile widziane. Od ręki mógł więc być wydany tylko nowy rozkaz stały dla dowódców niszczycieli eskorty: w razie ataku mających przewagę jednostek nawodnych wroga powinni byli po rozproszeniu konwoju unikać walki, dzięki przewadze prędkości utrzymywać bezpieczną odległość i podnosić alarm przez radio. Narażanie okrętów wykluczono.
Ruch na trasie Lerwick – Bergen przebiegał bez zmian (kolejny konwój wyruszył 20 października), a straty powodowane przez U-Booty pozostawałyznikome. 10 grudnia w kwaterze Brocka odbyła się narada oficerów odpowiedzialnych za konwoje skandynawskie z przedstawicielem Admiralicji i wszyscy obecni opowiedzieli się za zamianą Szetlandów na Methil. Najprawdopodobniej z wprowadzeniem tej i innych zmian nadal by się nie śpieszono, gdyby nie to, co stało się 12 grudnia.
Plan i jego wykonawcy
Gdy po październikowym pogromie parowce skandynawskich armatorów nawet na krótko nie przerwały kursowania na trasie Lerwick – Bergen adm. Reinhard Scheer, dowódca Hochseeflotte, polecił zaplanować kolejny wypad. Tym razem jego sztabowcy zaproponowali wykorzystanie niszczycieli i jednoczesny atak w dwóch punktach: kanale żeglugowym u wschodnich brzegów Anglii (dokładniej ok. 25 Mm powyżej Newcastle-on-Tyne) oraz na bliższym Norwegii odcinku wspomnianej trasy. Logicznym krokiem z ich strony stało się wybranie na wykonawcę misji II. Flotylli Torpedowców (II. Torpedobootsflottille, II. TBF), którą tworzyły największe i najszybsze jednostki typów G 101 i B 97.
Zbudowanie tych pierwszych było następstwem zamówienia 12 wyjątkowo dużych wówczas niszczycieli, jakie w 1910 r. w stoczniach brytyjskiej, francuskiej oraz dwóch niemieckich złożył rząd Argentyny. Kilońska Germaniawerft i gdańska Schichau dostarczyły zleceniodawcy cztery ukończone dwa lata później jednostki, natomiast brytyjską czwórkę nabyli po wybuchu I wojny bałkańskiej Grecy (u nich została typem Aetos). W tej sytuacji, by mieć zgodnie z planem tuzin okrętów, rząd w Buenos Aires zamówił nowe cztery w stoczni w Kilonii. Gdy wybuchła I wojna światowa, żaden nie był jeszcze zwodowany, a 6 sierpnia 1914 r. rząd w Berlinie zdecydował, że zostaną jednostkami Kaiserliche Marine. Budowy ukończono w marcu (G 101 to niedoszły Santiago), kwietniu (G 102/San Luis), maju (G 103/Santa Fé) i czerwcu 1915 r. (G 104/ Tucumán).
Jednostki typu G 101 miały kadłuby długości całkowitej 95,3 m, ich wyporność pełna wynosiła 1734 t. Trzy opalane mazutem kotły dostarczały parę dwóm zespołom turbin o mocy łącznej 28 000 KM, maksymalne obroty śrub pozwalały osiągnąć prędkość 33,5 w., a pełny zapas paliwa (500 t) umożliwiał przepłynięcie w optymalnych warunkach 2420 Mm przy 20 w. Argentyńczycy chcieli je uzbroić w amerykańskie armaty kal. 102 mm i wyrzutnie torped kal. 533 mm. Po przejęciu okrętów przez Kaiserliche Marine pierwotne uzbrojenie utworzyły 4 armaty kal. 88 mm L/45, mogące wystrzelić w ciągu minuty do 15 pocisków burzących o masie 9 kg na maksymalną odległość 11 800 m, oraz 6 wyrzutni torped kal. 500 mm, w układzie 2×1 (po bokach komina przedniego) i 2×2 (w tandemie za kominem). Wiosną 1916 r., gdy starcia z mającymi armaty kal. 102 mm brytyjskimi i rosyjskimi niszczycielami unaoczniły ich słabe uzbrojenie, te pierwsze zastąpiono armatami kal. 105 mm L/45, wystrzeliwującymi dużo cięższe pociski (17,4 kg, zapas nabojów spadł wówczas ze 120 do 80 na lufę) na mniejszą odległość (ok. 9500 m). Po zamontowaniu na nich torów jednostki typu G 101 mogły przenosić miny (maksymalnie 24). Załoga każdej z nich zgodnie z etatem liczyła 104 ludzi.
Typ B 97 miał również nietuzinkową historię. W tym samym roku, w którym Argentyńczycy złożyli zamówienie w Germaniawerft, szczecińska AG Vulcan otrzymała kontrakt na turbiny dla niektórych niszczycieli typu Orfiej, mających zasilić rosyjską Flotę Bałtycką. Po wybuchu I wojny światowej oczywiście nie trafiły do zleceniodawcy i stocznia zaproponowała wykorzystanie ich w czterech niszczycielach Kaiserliche Marine, podejmując się dostawy w ciągu sześciu miesięcy. Nieprzychylne początkowo nastawienie sztabowców do tego pomysłu ostatecznie zmieniło się i hamburska stocznia Blohm & Voss oraz Vulcan otrzymały zamówienie na odpowiednio B 97 i B 98 oraz V 99 i V 100, a w październiku 1914 i styczniu 1915 r. doszły do tego kontrakty na kolejne pary w pierwszej z nich (B 109 do B 112). Tempo budowy było rzeczywiście bardzo szybkie i pierwsza czwórka rozpoczęłasłużbę między lutym i czerwcem 1915 r., a druga – między czerwcem i wrześniem.
Okręty typu B 97 były pierwszymi trzykominowymi niszczycielami budowanymi z myślą o Kaiserliche Marine. Hamburskie i szczecińskie różniły się trochę konstrukcją – te drugie były nieznaczniedłuższe (99, a nie 98 m), ale miały tylko parę ton wyporności pełnej (1847) więcej. Zastosowano na nich typowe dla torpedowców niemieckich rozwiązanie w postaci ulokowania pojedynczych ruchomych wyrzutni na dziobie, w jego obniżonej sekcji między stanowiskiem armatnim i mostkiem. Pozwalało to wystrzeliwać torpedy przed okręt, jednak przy większej fali miało oczywiste wady. Cztery opalane mazutem kotły dostarczały parę dwóm zespołom turbin o mocy łącznej 40 000 KM, cała naprzód oznaczała rozwinięcie 36–36,5 w. (minimalnie wolniejsza była druga czwórka), a na próbach odbiorczych osiągnięto maksymalnie 37,4 w. Zasięg przy prędkości 20 w. wynosił 2250 Mm (para Vulcana) lub 2620 Mm (ostatnia czwórka). Pierwotne uzbrojenie na wszystkich ośmiu jednostkach było takie samo jak w przypadku typu G 101, potem dokonano identycznych zmian w artylerii.
Cała wcielona do służby dwunastka zastąpiła w II. TBF tworząceją pierwotnie mniejsze jednostki; mimo obowiązującego w oficjalnej terminologii określenia „wielkie torpedowce” powszechnie używano w ich przypadku słowa „Zerstörer” (niem. „niszczyciel”). Ponieważ czwórka typu G 101 była wolniejsza od pozostałych, często operowała jako oddzielna grupa. W nocy 16 sierpnia 1915 r. pięć jednostek II. TBF natknęło się koło płycizny Amrumbank na grupę niszczycieli Royal Navy osłaniającą stawiacz min. B 98 storpedował jeden z nich, HMS Mentor, ciężko go uszkadzając. Niemal jednocześnie przydzielone do eskadry operującej na Bałtyku V 99 i V 100 weszły na wody Zatoki Ryskiej z zadaniem ataku na rosyjski pancernik Sława. Nad ranem 17 sierpnia, podczas odwrotu, w starciu z niszczycielami wroga (był wśród nich słynny Nowik) ten pierwszy okręt odniósł poważne uszkodzenia (zginęło 21 członków jego załogi), a potem wpadł na dwie miny i ostatecznie, odholowany tam, zatonął przy południowym brzegu wejścia do zatoki.
10 lutego 1916 r. jednostki trzech flotylli dokonały wypadu w pobliże Ławicy Dogger. II. TBF (9 okrętów) zaatakowała grupę trałowców (sloopów) Royal Navy, ale zdołała zatopić tylko jeden, Arabis. 31 maja ostrzelanie B 109 i B 110 przez brytyjski krążownik lekki Galatea zapoczątkowało bitwę jutlandzką, w trakcie której jedenastka okrętówII. TBF niewiele zwojowała. G 104 jako jedyny wystrzelił jedną torpedę, a nieznacznie ucierpiał B 98, tracąc za sprawą celnego pocisku rufową wyrzutnię oraz dwóch zabitych. Niedługo później, 8 czerwca, wszystkie jednostki typu G 101 oraz B 97, B 109, B 110, B 111 i B 112 zawinęły do Zeebrugge, wydatnie wzmacniając eskadrę flandryjską. 23 lutego G 101 i G 102 zatrzymały i doprowadziły do bazy brytyjski prom pasażerski Brussels (1380 BRT), w rezultacie czego kapitan statku Charles Fryatt stanął przed plutonem egzekucyjnym za próbę staranowania zatrzymującego statek U 33, do której doszło 28 marca 1915 r. 12 lipca G 102 wpadł na minę, która uszkodziła jego rufę – został odholowany do portu przez B 112, a remont trwał kilka miesięcy. Pod koniec miesiąca, po nocnym, nieefektywnym wypadzie pod wybrzeża Holandii, okręty II. TBF wróciły do Wilhelmshaven.
Jesienią 1917 r. dziesięć jej okrętów zostało wysłanych na Bałtyk. Wzięły udział w rozpoczętej 12 października operacji Albion (zdobycie Wysp Moonsundzkich). Trzy dni później B 98 stracił dziób i 14 ludzi w rezultacie wejścia na minę w cieśninie Kassar, a B 110 i B 112 odniosły uszkodzenia po przytarciu o dno (ten drugi musiał wycofać się z walki). 18 października również B 111 stracił dziób i kilku członków załogi po wpadnięciu na minę. Dwa dni później nastąpił zwycięski dla Niemców koniec operacji i krótko potem II. TBF wróciła do Wilhelmshaven, mając za sobą intensywne działania bojowe, które uczyniły ją formacją zgraną, a artylerzystom pozwoliły na uzyskanie dużej wprawy. Tę biegłość powiększyły intensywne ćwiczenia, które zarządzono na początku grudnia.
Do misji przygotowano osiem jednostek. Zadaniem 4. Półflotylli, którą tworzyły szybsze i uznawane za bardziej niezawodne B 97, B 109, B 111 i B 112, był atak u brzegów Anglii. Komendę nad nią objął kmdr Paul Heinrich, od czerwca Führer der Torpedoboote, czyli oficer odpowiadający za rozwój, stan i wykorzystanie tej kategorii okrętów; jego flagowcem był B 97. Natomiast kpt. mar. Hans Kolbe dowodził 3. Półflotyllą, złożoną z flagowego G 101 oraz z G 103, G 104 i V 100, a mającą przechwycić konwój na wschodnim końcu trasy Lerwick – Bergen.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 9-10/2025