Pistolet VZ.38
Wojciech Weiler
Pistolet VZ.38
Czeskie Dziwadło
To opowieść o wojskowej broni, która nigdy nie trafi ła do sił zbrojnych kraju, w jakim powstała. Była zakończeniem międzywojennego rozwoju pistoletów Českiej Zbrojovki w Strakonicach – jedynego w owym czasie producenta, który dostarczał wojsku Pierwszej Republiki broń krótką naprawdę wysokiej jakości. W odróżnieniu od pozostałych modeli czechosłowackich pistoletów wzorowanych na konstrukcjach zagranicznych, vz.38 był pod tym względem próbą stanięcia na własnych nogach: odważną, choć nie do końca udaną.
Pomysły powstają często w sposób niezamierzony. Tak też było z nowym pistoletem armii czechosłowackiej. W latach 30. ubiegłego wieku używano w wojsku 9 mm pistoletów vz.24 na nabój Browninga, wywodzących się z jego poprzednika, vz.22, konstrukcji byłego inżyniera zakładów Mausera – Josefa Nickla. Nie była to broń idealna i od początku spotykała się z krytyką. Impulsem do rozmyślań nad jej następcą stał się jednak konkurs na pistolet dla armii innego kraju europejskiego.
Narodziny pomysłu
W roku 1935 Jugosławia rozpisała konkurs na pistolet wojskowy, w którym wzięła udział Česka Zbrojovka w Strakonicach, reprezentowana m.in. przez głównego konstruktora, inż. Františka Myškę. Od początku było jasne, że konkurs jest jedynie formalnością, prowadzącą do zamówienia belg? skiego FN 1922 (już wcześniej dostarczanego Jugosławii), toteż Zbrojovka traktowała swój udział w przetargu jakookazję do zaprezentowania swych wyrobów za granicą i sprawdzenia ich w porównaniu z pistoletami konkurencji. Do pierwszej tury konkursu we wrześniu 1935 roku Czesi zgłosili trzy pistolety: vz.24, vz.28 (czyli przekonstruowany na zamówienie polskiej Straży Granicznej vz.24 z przedłużonym chwytem i 9-nabojowym magazynkiem) oraz tzw. „samonapinacz” czyli vz.24 z mechanizmem DAO, zwanym wówczas w Czechosłowacji „spustem rewolwerowym”. Próby przebiegały pomyślnie: ilość zacięć i uszkodzeń była rozsądna, a celność przyzwoita. Do rozstrzygnięcia jednak nie doszło, bo konkurs przerwano, a następnie ogłoszono zmienione warunki. Nowe wymagały lufy długości co najmniej 120 mm – i tak się „przypadkiem” złożyło, że jedynym pistoletem spełniającym warunek był FN 1922. Jak widać tego rodzaju „cuda nad stołem” nie są wynalazkiem ostatniej doby... Myška zaproponował szybkie opracowanie przedłużonych vz.24 i vz.28 oraz „samonapinacza” o zmienionym kształcie kurka (bo komisja konkursowa miała zastrzeżenia co do dotychczasowego). Poprawiono także mocowanie iglicy: w pierwszym etapie konkursu vz.24 zawalił próbę zapiaszczenia, gdy podczas strzelania iglica wypadła wraz ze sprężyną odbojową. ČZ przystąpiła do drugiej części przetargu, która odbyła się na przełomie listopada i grudnia 1935 roku, ale choć długi vz.24 wypadł bardzo dobrze (3. miejsce pod względem niezawodności, 1. miejsce w łatwości rozkładania i 2. w teście prędkości początkowej) to zgodnie z przewidywaniami i tak wygrał FN 1922, choć zajął miejsca (odpowiednio) 2., 3. i 4. Mimo porażki konkurs jugosłowiański dał cenne doświadczenia, a przede wszystkim stał się impulsem do prac nad nowym pistoletem wojskowym dla własnej armii.
Ciąg dalszy w numerze