Straszaków czar

 


Zbigniew Gwóźdź


 

 Lata 20, lata 30.

 

czyli straszaków czar

 

 

„75 000 ludzi posiada nasze automaty, co świadczy o ich dobroci.”, „Wygra tylko ten, kto posiada lepszą broń techniczną!”, „Szczoteczkę do czyszczenia lufy dodajemy darmo” – to cytaty z reklam prasowych okresu międzywojennego. Dotyczą one pistoletów alarmowych, które były łatwo dostępne i nie podlegały żadnym ograniczeniom administracyjnym. Pomimo dużej popularności i szerokiego dostępu do dnia dzisiejszego zachowało się niewiele oryginalnych egzemplarzy i obecnie stanowią one już rarytasy kolekcjonerskie.

 

 
 



Zasadniczym przeznaczeniem broni alarmowej miało być odstraszenie potencjalnego napastnika – stąd
jej popularna nazwa „straszak” – oraz zaalarmowanie najbliższego otoczenia. W tej grupie broni znajdowały się zarówno pistolety importowane, jak i wzory rodzimych producentów.

Straszaki jednostrzałowe
Do najbardziej rozpowszechnionych należały tanie, zwykle dość tandetnie wykonane, jednostrzałowe straszaki dostosowane do nabojów ślepych Floberta kalibru 6 mm ( 4/05). Prymitywne modele były wykonane z blachy stalowej, lakierowanej lub – w wersji bardziej luksusowej – niklowanej, w których lufę robiono z rurki mosiężnej, względnie zwijano z grubej blachy stalowej. W lufie zwykle osadzono metalowy trzpień, który uniemożliwiał załadowanie naboju bojowego i miotanie z niej pocisków. Mechanizm spustowo-uderzeniowy przeważnie typu kurkowego, z kurkiem ukrytym wewnątrz szkieletu. Napinanie kurka następowało zwykle przez odciągnięcie blaszanego zamka, który należało później dosunąć ręcznie, bo pistolet nie miał sprężyny powrotnej. Po prawej stronie zamka zamontowany był zagięty pod kątem kawałek blachy, pełniący funkcję pazura wyciągu. Dzięki niemu przy odciąganiu zamka wystrzelona łuska była wyciągana i uderzając o wyrzutnik wyrzucana na bok.

Ciąg dalszy w numerze


 

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter