Stockholm i Gävle – ostatni wojownicy szkierowi Szwecji
Sławomir J. Lipiecki
Fundamentem współczesnych sił morskich Szwecji są okręty podwodne z napędem niezależnym od powietrza atmosferycznego (AIP) oraz futurystyczne korwety rakietowe typu Visby. Ich uzupełnienie stanowią nieco starsze jednostki typu Göteborg (Gävle) i Stockholm. Te również oficjalnie sklasyfikowano jako korwety rakietowe, jednak w rzeczywistości są, co najwyżej, dobrze uzbrojonymi i wyposażonymi małymi okrętami rakietowymi (obecnie wręcz zdegradowanymi do roli patrolowców). Zaprojektowano i zbudowano je jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku, jako bezpośrednią odpowiedź Marynarki Wojennej Królestwa Szwecji (Svenska Marinen) na ówczesne wyzwania związane z obroną wybrzeża (w ramach tzw. flot szkierowych) oraz generalnie, z uwagi na pilną potrzebę modernizacji floty.
W czasie, gdy okręty te powstawały, ich głównym zastosowaniem miało być zwalczanie radzieckich okrętów podwodnych na wodach Bałtyku. Obecnie zakres zadań dla tych jednostek uległ znacznemu poszerzeniu, co z miejsca unaoczniło rozliczne wady związane głównie z ograniczoną wypornością i wymiarami liniowymi. W konsekwencji dwa z nich (HMS Göteborg K21 i HMS Kalmar K23) rozbrojono i odstawiono do głębokiej rezerwy, a pozostałe cztery jednostki poddano kompleksowej modernizacji w ramach HTM, która wszakże nie przyniosła zadowalających rezultatów. W związku z tym już w 2016 roku okręty typu Stockholm przeklasyfikowano na patrolowce OPV (Offshore-Patrol Vessels). Co więcej, z chwilą dołączenia Szwecji do Sojuszu Północnoatlantyckiego (7 marca 2024 roku) i zmianie doktryny obrony jasne stało się, że dni małych jednostek rakietowych są policzone. Mimo więc przeprowadzenia kolejnej modernizacji (w pełni integrującej te jednostki z systemami NATO), zakłada się ich rychłe wycofanie ze służby (maksymalnie do 2030 roku). Problem polega jednak na tym, że na horyzoncie nie widać odpowiednich następców.
Nowy stary wróg
Geneza małych okrętów rakietowych Svenska Marinen nierozerwalnie związana jest z eskalującym napięciem w rejonie Morza Bałtyckiego, w tym incydentami z udziałem oficjalnie niezidentyfikowanych (ale najpewniej sowieckich) okrętów podwodnych na szwedzkich wodach terytorialnych w okresie tzw. zimnej wojny. Ze strategicznego punktu widzenia Szwecja znajdowała się wówczas w trudnej sytuacji geopolitycznej jako państwo neutralne, ale położone blisko Związku Radzieckiego. Tymczasem rejon Morza Bałtyckiego zawsze miał dla kraju trzech koron bardzo duże znaczenie, stąd Sztokholm musiał być gotowy na ewentualność szybkiego wybuchu konfliktu o różnych poziomach intensywności.
Z uwagi na coraz liczniejsze incydenty z radzieckimi okrętami podwodnymi Szwecja uznała, że musi zdecydowanie wzmocnić swoje zdolności ASW (Anti-Submarine Warfare, zwalczania okrętów podwodnych) i patrolowe. Pierwszą reakcją była wymiana pokoleniowa własnych sił podwodnych. Do służby wprowadzono trzy bardzo nowoczesne w tamtym czasie okręty podwodne o napędzie konwencjonalnym typu Näcken (serii A14). Opracowano także nowe wzory broni podwodnej, w tym torpedę lekką Tp 42(3). Ciekawostką jest, że efektory te stały się bohaterem spektakularnej afery szpiegowskiej po tym jak 7 października 1981 roku sowiecki okręt podwodny o napędzie konwencjonalnym S-363 (projekt 613, NATO: Whiskey) utknął na skałach przy wysepce Torhamnaskär, u południowego wejścia do Gåsefjärden na wybrzeżu Blekinge w Szwecji, około 6,2 mil morskich na południowy wschód od Karlskrony, czyli na szwedzkich wodach terytorialnych. Pomijając skandal międzynarodowy (pogłębiony faktem posiadania przez S-363 na pokładzie torped z głowicami jądrowymi i chęcią ich wysadzenia wraz z okrętem w razie, gdyby na pokład chciała wejść szwedzka załoga pryzowa w celu przejęcia okrętu), zadaniem tej jednostki było bowiem zebranie danych o najnowszej wówczas szwedzkiej torpedzie lekkiej Tp 42.
Incydent z S-363 ostatecznie doprowadził do podjęcia działań na rzecz wzmocnienia obrony wybrzeża Szwecji. Pierwszym etapem miała być rozbudowa własnych sił nawodnych, których nadrzędnymi zadaniami miało być zwalczanie okrętów podwodnych (ASW) oraz nawodnych (ASuW, Anti-Surface Warfare). Obronę przeciwlotniczą potraktowano tutaj zupełnie po macoszemu, gdyż w ówczesnej doktrynie obronnej odpowiadało za nią głównie szwedzkie lotnictwo (Svenska flygvapnet), co notabene w dłuższej perspektywie okazało się wyjątkowo krótkowzroczne i praktycznie zupełnie oderwane od realiów dynamicznie zmieniającego się morskiego pola walki. Ostatecznie tak ograniczone wymagania doprowadziły do podjęcia decyzji o zaprojektowaniu bardzo małych, mocno wyspecjalizowanych jednostek. Zgodnie z ówczesną doktryną obronną, preferującą mocno defensywną obronę wyłącznie na wodach przybrzeżnych (szkierowe wyspy, płytkie wody, akweny trudne nawigacyjnie, ujścia rzek, groty skalne itp.), złożono oficjalne zapotrzebowanie na niewielkie, a przy tym szybkie i zwrotne okręty, które mogłyby efektywnie działać w takim środowisku. W ramach szerszego programu modernizacji floty „Ytattack-81” (w skrócie YA-81), zaprojektowano wówczas dwa nowe typy okrętów: korwety rakietowe typu Stockholm (zwane też jako typ Spica III, które wywodziły się wprost od słynnych kutrów rakietowo-torpedowych typu Spica I i Spica II) – do działań ASW/OPV oraz korwety rakietowe typu Göteborg – do zadań ASuW/ASW.
Wszystkie szwedzkie miniaturowe korwety rakietowe powstawały w stoczni Karlskronavarvet, należącej do Kockums AB (obecnie Saab-Kockums). Według pierwotnego planu jednostek miało być co najmniej osiem (dwie typu Stockholm i sześć typu Göteborg), jednak odwilż po rozpadzie byłego ZSRR oraz regres wartości małych okrętów rakietowych spowodował, że z dwóch ostatnich zrezygnowano.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 9/2025
