Starcie koło Wysp Santa Cruz, 26 października 1942 roku
Grzegorz Barciszewski
„Zapomniana” bitwa lotniskowców
Starcie koło Wysp Santa Cruz, 26 października 1942 roku
Sierpniowe starcie koło Wschodnich Wysp Salomona zakończyło się porażką Japończyków. Była ona bardzo dotkliwa pod każdym względem – głównie z powodu nie dostarczenia posiłków na Guadalcanal. Zdecydowano więc o podjęciu kolejnej próby wykonania tego zadania. Przez następne dwa miesiące misje te realizował „Tokio Ekspres”, który regularnie dowoził niewielkie uzupełnienia i posiłki. Było to jednak zbyt mało na uzyskanie przewagi nad Amerykanami. Marines otrzymywali systematyczne dostawy sprzętu i ludzi, podczas gdy Japończycy często głodowali i musieli racjonować amunicję. Przede wszystkim jednak brakowało im żołnierzy nie zmęczonych długotrwałymi walkami.
Choć w październiku Japończycy otrzymali znaczne posiłki ludzkie i sprzętowe, to jednak wysadzono je na zachód od Kokumbony, dość daleko od Henderson Field – kluczowego punktu na Guadalcanalu. Wspólnie z już tam będącymi żołnierze ci utworzyli 17. Armię, której zadaniem było odbicie lotniska i odzyskanie panowania nad wyspą. Wojska lądowe miały zaatakować 22 października 1942 r. siłami głównie 2. Dywizji Piechoty. Musiała ona jednak wpierw dotrzeć na południe od strategicznej bazy powietrznej maszerując przez gęstą dżunglę i góry.
Zadanie floty miało polegać na zniszczeniu okrętów amerykańskich wspierających Marines, walczących wokół Henderson Field. Natarcie na to lotnisko musiało spowodować reakcję Floty Pacyfiku. Na podejściach do wyspy od strony Oceanu Spokojnego miały już czekać lotniskowce Kido Butai i zniszczyć nadciągającą odsiecz. Sygnałem do rozpoczęcia bitwy morskiej miał być komunikat wojsk lądowych o opanowaniu bazy lotniczej na wyspie.
Po dwóch nieudanych próbach wyrzucenia Marines z Guadalcanalu adm. Isoroku Yamamoto zmienił strategię i zamiast prób zniszczenia floty wspierającej ich działania postanowił wesprzeć atak oddziałów lądowych na pozycje obronne wokół Henderson Field. Wymyślił więc przeprowadzenie operacji połączonej – natarcia oddziałów lądowych na wyspie wspartych działaniami floty na oceanie. Przekonał do tego pomysłu Imperialny Sztab Generalny, który 19 września 1942 r. nakazał przeprowadzenie tej operacji. Głównodowodzący Połączonej Floty liczył, że skromne siły Sprzymierzonych nie będą w stanie przeciwstawić się połączonej ofensywie Armii i Marynarki Cesarskiej i Japończykom uda się odzyskać inicjatywę strategiczną na Pacyfiku.
Amerykańskie roszady personalne Dowódcą Obszaru Południowego Pacyfiku był wtedy wadm. Robert Lee Ghormley. W tym czasie dysponował zaledwie jednym (!) lotniskowcem. Był nim Hornet (CV 8), gdyż Enterprise (CV 6) odniósł poważne uszkodzenia w starciu koło Wschodnich Wysp Salomona, Saratoga (CV 3) została 31 sierpnia storpedowana przez okręt podwodny I-26 (odesłano ją do Pearl Harbor na naprawy), a Wasp (CV 7) zatonął 15 września po storpedowaniu przez okręt podwodny I-19. Jedyny lotniskowiec był więc bezcenny i należało go szczególnie chronić. Mimo to w październiku brał udział w kilku operacjach na Salomonach, m.in. ochraniał ważny konwój wiozący ze Stanów Zjednoczonych na Guadalcanal 164. pułk piechoty US Army.
Identyczną „misję” zaplanował także adm. Yamamoto. W drogę wysłano 6 dużych transportowców wojska w osłonie 8 niszczycieli. Wsparciem i osłoną tej operacji była akcja ostrzeliwania lotniska Hendersona przeprowadzona w nocy z 13 na 14 października przez pancerniki Hiei i Kirishima. Jednak samoloty Cactus Air Force zdołały zatopić 3 z 6 transportowców, przez co na brzegu znalazło się około 4500 żołnierzy oraz 65% wiezionego sprzętu i zaopatrzenia.
Mimo tego wadm. Ghormley był negatywnie nastawiony do możliwości utrzymania lotniska na Guadalcanalu i 15 października wysłał do głównodowodzącego Floty Pacyfiku meldunek, w którym stwierdzał, że jego siły są „całkowicie niewystarczające” do stawienia czoła kolejnej japońskiej ofensywie. Już podczas inspekcji na południowym Pacyfiku adm. Chester William Nimitz spotkał się z ogólnym pesymizmem panującym w amerykańskim sztabie w Numei. Kontrastowała z tym postawa dowódców na Guadalcanalu, którzy twierdzili, że oprą się wrogowi, jeśli otrzymają wsparcie. To i inne uchybienia oraz niezorientowanie w aktualnej sytuacji doprowadziło do odwołania wadm. Ghormleya i zastąpienia go przez wadm. Williama Fredericka Halseya, Jr. (ps. „Bull”, pol. „byk”). Zawczasu takie rozwiązanie problemu zaaprobował dowódca amerykańskiej floty, adm. Ernest Joseph King.
Niczego nie świadom nowy dowódca tego rejonu operacyjnego od 14 października znajdował się w drodze na południowy Pacyfik, by przeprowadzić inspekcję tamtejszych oddziałów. Po jej zakończeniu miał objąć dowództwo Zespołu Operacyjnego 16, a następnie całego TF 6110. O awansie dowiedział się w drodze, więc został już w Numei.
Wyznaczenie wadm. Halseya na dowódcę Obszaru Południowego Pacyfiku oznaczało zmiany w sztabie, ale nie na stanowiskach dowódczych zespołów operacyjnych lotniskowców. Kontradmirał Thomas Cassin Kinkaid pozostał na czele TF 16 (zbudowanego wokół lotniskowca Enterprise, który powrócił do służby 16 października). Ugrupowaniem z Hornetem dowodził kadm. George Dominic Murray (TF 17). Z racji starszeństwa dowódcą połączonych zespołów (TF 61) był Kinkaid.
Siły przeciwników
Flota japońska podzielona była na 3 zasadnicze zgrupowania – Zespół Wysunięty, Zespół Uderzeniowy Lotniskowców i Zespół Wsparcia. Całością dowodził wadm. Chuichi Nagumo, jednocześnie dowódca nowego Kido Butai.
Zespół Uderzeniowy Lotniskowców składał się z 1. Dywizjonu Lotniskowców, którym dowodził Nagumo. Tworzyły go lotniskowce uderzeniowe Shokaku (d-ca kmdr Masafumi Arima; okręt flagowy wadm. Nagumo) i Zuikaku (d-ca kmdr Tameteru Nomoto) oraz lekki lotniskowiec Zuiho (d-ca kmdr Sueo Obayashi). Łącznie japońskie lotniskowce przewoziły 56 myśliwców, 43 bombowce nurkujące i 50 samolotów torpedowych – w sumie 149 maszyn zdolnych do walki. Bezpośrednią osłonę tego zgrupowania zapewniał krążownik ciężki Kumano i 8 niszczycieli z 4. i 16. Dywizjonów Niszczycieli (Amatsukaze, Hatsukaze, Tokitsukaze, Yukikaze, Arashi, Maikaze, Teruzuki i Hamakaze).
Przed siłami głównymi operował Zespół Wysunięty dowodzony przez wadm. Nobutake Kondo. Składał się on z 3. Dywizjonu Pancerników – Kongo i Haruna, 4. Dywizjonu Krążowników – krążowniki ciężkie Atago i Takao, 5. Dywizjonu Krążowników – krążowniki ciężkie Maya i Myoko oraz 4. Eskadry Niszczycieli – krążownik lekki Isuzu i 9 niszczycieli z 15., 24. i 31. Dywizjonów Niszczycieli (Kuroshio, Oyashio, Hayashio, Kawakaze, Suzukaze, Umikaze, Naganami, Takanami i Makinami). Osłonę powietrzną temu zgrupowaniu zapewniały dwa lekkie lotniskowce z 2. Dywizjonu Lotniskowców (d-ca kadm. Kakuji Kakuta) – Junyo (d-ca kmdr Tametsugu Okada; okręt flagowy kadm. Kakuty) i Hiyo (d-ca kmdr Akimoto Beppu). Grupa lotnicza tego pierwszego okrętu liczyła 45 maszyn. Drugi lotniskowiec wraz z niszczycielami Isonami i Inazuma został 22 października odesłany do Truk i nie wziął udziału w starciu z Amerykanami.
Ostatnim japońskim zgrupowaniem był Zespół Wsparcia. Dowodził nim kadm. Hiroaki Abe. Ugrupowanie to tworzyły 11. Dywizjon Pancerników – Hiei i Kirishima, 7. Dywizjon Krążowników – krążownik ciężki Suzuya15, 8. Dywizjon Krążowników – krążowniki ciężkie Chikuma i Tone oraz 10. Eskadra Niszczycieli – krążownik lekki Nagara i 7 niszczycieli z 10. i 17. Dywizjonów Niszczycieli (Akigumo, Makigumo, Yugumo, Kazegumo, Isokaze, Tanikaze i Urakaze).
Łącznie były to znaczne siły, których jedynym zadaniem było wciągnięcie do bitwy amerykańskich lotniskowców i zniszczenie ich. W ten sposób odzyskano by przewagę i inicjatywę strategiczną, gdyż pozbawieni wsparcia okrętów lotniczych Alianci nie mogliby skutecznie przeciwstawiać się ekspansji japońskiej.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO Special 5/2014