Spion Kop. Krew na Wzgórzu Wypatrywania
Juliusz Tomczak
Na początku stycznia 1900 r. dowódca sił brytyjskich w Natalu, generał sir Redvers Buller, podjął drugą próbę przyjścia z odsieczą oblężonemu garnizonowi Ladysmith. Kolejne błędy dowództwa i niewykorzystane szanse na oskrzydlenie pozycji przeciwnika doprowadziły Brytyjczyków na szczyt wzgórza Spion Kop, gdzie ponieśli jedną z najdotkliwszych klęsk w II wojnie burskiej.
Święta nad Tugelą
Po klęsce pod Colenso gen. Buller wycofał wszystkie swoje wojska do Chieveley, lecz wobec braku wody zmuszony był skierować część sił do Frere, gdzie przeniósł tez swoja kwaterę główną. W drugiej połowie grudnia 1899 r. w Natalu, podobnie jak na wszystkich frontach II wojny burskiej, rozpoczęła się pauza operacyjna i tylko w rejonie Colesberg trwały działania bojowe. Krążyły pogłoski o przygotowaniach do zbrojnego wystąpienia Afrykanerów zamieszkujących Kolonie Przylądkową, o koncentracji sił burskich nad granica z Zululandem oraz o możliwości okrążenia wojsk gen. Methuena nad rzeka Modder, które podzieliłyby wówczas los sił White’a oblężonych w Ladysmith. Burowie jednak również zachowywali sie biernie, poprzestając na wzmacnianiu swoich pozycji na północnym brzegu Tugeli.
Żołnierze Bullera czekają – lecz nie próżnują – w swoich obozach. Kolumna skierowana z odsieczą Ladysmith gromadzi siły, równocześnie stojąc na straży bezpieczeństwa Natalu i całkowitego wyzwolenia tego kraju od burskich najeźdźców – napisałbrytyjski korespondent wojenny „Daily Telegraph”,Bennet Burleigh. On i jego koledzy, do których dołączyłopromieniony sława ucieczki z niewoli podporucznikWinston Churchill, prześcigali sie w doniesieniacho wspaniałym morale żołnierzy, którzyoddawali sie sportowym zawodom. Churchill opisałteż rodakom świąteczna kolacje, na której zaserwowanopieczeń wołową, pudding śliwkowy i kwartępiwa dla każdego. Nieco inaczej wyglądało toz perspektywy szeregowego żołnierza. L. J. Bryantz 1/Royal Inniskilling Fusiliers odnotował w swoimdzienniku pod data 5 stycznia 1900 r., że gdy w końcudotarły puddingi, wysłane przez londyńską firmęLyons & Co. na święta Bożego Narodzenia, niektórzyoficerowie jego batalionu zjedli po trzy, podczas gdyszeregowi musieli sie zadowolić jednym na dwóch.Bryant stwierdził gorzko, ze wynikało to zapewnez troski, by prości żołnierze nie rozchorowali sięz przejedzenia.
Generalnie rzecz biorąc, morale było jednak istotnie wysokie i juz sama monotonia życia obozowego, upływającego na ćwiczebnych przemarszach i polowaniach na dokuczliwe skorpiony, sprawiała, że żołnierze Natal Field Force niecierpliwie wyczekiwali dnia, kiedy znów rusza na wroga. Na razie działania bojowe ograniczały sie do podjazdów kawaleryjskich oraz nękającego ostrzału artyleryjskiego burskich okopów, prowadzonego przez rozmieszczone pod Chieveley ciężkie działa okrętowe z Naval Brigade. Wałczący w szeregach komanda z Pretorii Deneys Reitz tak wspominał ten ostrzał: Było to moje pierwsze zetkniecie z lidytem – nowo wynalezionym materiałem wybuchowym, eksplodującym z ogłuszającym hukiem i wydzielającym gryzące, zielonożółte opary, które paliły gardło i piersi. Czytałem o jego skuteczności przeciwko derwiszom pod Omdurmanem, angielskie gazety wieszczyły nam równie straszny los, lecz nasi ludzie lekceważyli te pociski i ochrzcili je mianem klien kafferkies („małych murzynków”). Gdy tylko któryś nadlatywał, padał okrzyk: „Uwaga – mały murzynek!” i wszyscy kryli sie za workami z piaskiem.
Brytyjczykom trudno było ocenić skuteczność ostrzału, gdyż sprowadzony z Anglii balon obserwacyjny okazał sie niemal nieużyteczny: przystosowany do wznoszenia sie na pułap 1200 metrów w Aldershot, na południowoafrykańskim płaskowyżu osiągał jedynie 150 metrów. Choć jednostki konne ścierały sie z nieprzyjacielem, zaniedbano systematyczne rekonesanse i w rezultacie pozyskano niewiele informacji o przeciwniku, którego siły ciągle wyolbrzymiano. W rzeczywistości to Brytyjczycy dysponowali dwukrotna przewaga liczebna. Siły Bullera uległy poważnemu wzmocnieniu, gdyż 8 stycznia pod Estcourt miała miejsce koncentracja 5. Dywizji. Brytyjski dowódca dysponował teraz niemal 30 000 ludzi, lecz wraz z posiłkami na front przybył generał, którego niekompetencja miała przyćmić wszystko, co do tej pory widziano w tej wojnie.
Pełna wersja artykułu w magazynie Polign 3/2016