Shot Show żywych trupów
Leszek Erenfeicht
Shot Show żywych trupów
Tegoroczny 34. SHOT Show upłynął pod znakiem zombie – ale mimo to można było zobaczyć kilka ciekawych karabinów i pistoletów. Rewolucyjnych premier nie było, ale w tej branży, jak w każdej innej, „wszystko już było”. Rzecz się działa w Ameryce, więc oczywiście bez ton AR-15 i M1911 obejść się nie mogło – te dwa modele nadal stanowią 80% rynku – ale wyrastają im poważni konkurenci, w tym coraz bardziej popularne karabiny Kałasznikowa.
SHOT Show, którego już 34. edycja odbyła się w Las Vegas w dniach 17–20 stycznia 2012 roku, nie jest imprezą branży stricte zbrojeniowej, jak AUSA czy Eurosatory, ale dział LEM (Law Enforcement/Military – czyli broni policyjnej i wojskowej) z edycji na edycję „rośnie w siłę i żyje mu się dostatniej”, a w każdym razie zajmuje coraz większą część ekspozycji. Amerykański przemysł strzelecki to silna gałąź gospodarki narodowej i jasny punkt na tle nurkujących wskaźników ekonomicznych. To także 180 000 miejsc pracy generujących obroty rzędu 4 miliardów dolarów – a w roku wyborczym to 180 000 głosów do zyskania, więc widać było sporo polityków, zwłaszcza republikańskich. SHOT Show jest nadal największą imprezą branży strzeleckiej na świecie – i piątą co do wielkości z organizowanych w Las Vegas, co też o czymś świadczy, bo to miasto jest światową stolicą targów i konwencji. Kolejne edycje regularnie biją rekordy frekwencyjne – tak było i w roku 2012, gdy wydano ponad 61 000 wejściówek dla ludzi ze 100 krajów świata, z czego 36 383 dla kupujących i aż 2466 dla dziennikarzy. Inna sprawa, że lwia część tej armii żurnalistów to blogerzy i moderatorzy forów, których zrównano w uprawnieniach z „tradycyjnymi” dziennikarzami. Następne targi SHOT Show odbędą się w Sands Expo&Convention Center w Las Vegas w dniach 15–18 stycznia 2013 roku.
Radom
Po raz drugi z rzędu na SHOT Show wystawiał się Bumar – a dokładniej wystawiono broń produkcji FB-Łucznik z Radomia i amunicję produkcji ZM Mesko ze Skarżyska-Kamiennej. FB pokazywała ofertę karabinów i pistoletów na cywilny rynek amerykański, bazujących na Berylu. Tak, tak – pistoletów też. Otóż według amerykańskiego prawa (federalna ustawa o broni National Firearms Act z roku 1934) nie jest wymagana rejestracja broni długiej z lufami dłuższymi niż 16 cali (406 mm). Broń długa (niezależnie od kalibru) z lufą krótszą niż 16 cali stanowi tzw. SBR (short-barrelled rifle, krótkolufowy karabin) i wymaga zarejestrowania na specjalnym formularzu oraz opłacenia przy zakupie jednorazowego podatku federalnego w wysokości 200 dolarów. Większość Amerykanów przyzwyczajonych do swobód obywatelskich nie chce figurować w żadnych rejestrach rządowych (bo to wiadomo, do czego ONI ich użyją?), toteż krótkolufowe karabinki nieujęte w liście wyjątków (tzw. Curio & Relic, broni kolekcjonerskiej) są na dobrą sprawę niesprzedawalne – nie mówiąc już o dodatkowych 200 dolarach podatku. Ponieważ wyznacznikiem broni długiej jest nie długość czy nabój, ale fakt zaopatrzenia w kolbę, nie potrwało długo, zanim w latach 80. XX wieku jakiś spryciarz wpadł na pomysł, że karabinek bez kolby przestaje być bronią długą i jako pistolet może być sprzedawany bez żadnych ograniczeń (poza lewackimi oazami ideologicznej nienawiści do broni na Wschodnim Wybrzeżu i w Kalifornii). Bezkolbowe samopowtarzalne wersje karabinka AR-15 z lufami długości 10 cali (254 mm), a nawet krótszymi, stały się w związku z tym bardzo popularne. Po AR-15 przyszła kolej na inne systemy, w tym Kałasznikowy – pojawiły się „upistoletowione” odmiany karabinków automatycznych w rodzaju AKS-74U, czy naszego Onyksa/Mini-Beryla. FB Łucznik-Radom przygotowała na rynek amerykański dwie odmiany „pistoletów” na bazie Mini-Beryla Sport, nazwane Archer (ang. łucznik), z lufą normalnej długości Mini-Beryla (235 mm) i długolufowe (406 mm), które po dodaniu kolby przez importera mogą być sprzedawane jako broń długa. Pistolety te są oferowane w dwóch wersjach kalibrowych, na naboje 5,45x39 mm i 5,56x45 mm NATO. Oprócz pistoletów Archer i karabinów Beryl-Sport z normalną lufą (457 mm), atrakcją stoiska był „karabinek koncepcyjny” – gruntownie zmodernizowany Mini-Beryl z pokrywą komory zamkowej otwieraną na zawiasie, adaptatorem do magazynków zgodnych ze STANAG 4179 (czyli do AR-15), demontowalną kolbą (z gniazdem, w którym kolba mocowana jest trzpieniem – co daje możliwość zastąpienia jej uchwytem do pasa, stabilizującego broń przy strzelaniu bez kolby), długą szyną montażową Picatinny na pokrywie i celownikiem umożliwiającym przejście z przeziernika (używanego z kolbą) na szczerbinę (używaną w wersji bezkolbowej). Karabinek koncepcyjny, dobitne świadectwo zdolności konstrukcyjnych i wytwórczych FB Łucznik-Radom, cieszył się wielkim zainteresowaniem publiczności.
Media Day At The Range
W tym roku targom po raz szósty towarzyszył Media Day At The Range – „Dzień prasowy na strzelnicy”, pokaz praktyczny wyrobów firm uczestniczących w targach, pozwalający dziennikarzom zapoznać się z nimi w praktyce. W tym roku Media Day był również rekordowy, z udziałem 105 wystawców i aż 1200 dziennikarzy. Co ciekawe, niektóre firmy wystawiały się wyłącznie na Media Dayu, gdyż jako nowi uczestnicy SHOT Show trafiły jedynie na listę rezerwową (jednym ze sposobów na rozładowanie panującego na targach tłoku było ograniczenie od tego roku liczby wystawców do 1600, a w przydziale powierzchni wystawowej pierwszeństwo mają dotychczasowi uczestnicy). Szkoda, że podobne imprezy nie towarzyszą innym imprezom targowym – są niepowtarzalną okazją dla odwiedzających targi żurnalistów do zapoznania się z rzeczywistymi zaletami oferowanych produktów w praktyce.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 2/2012