Shermanem na plażę i poza nią

Shermanem na plażę i poza nią

Robert Michulec

Wojsko amerykańskie, któremu przyszło lądować na plażach Normandii w czerwcu 1944 r., było najnowocześniejszą i najefektywniejszą strukturą militarną, jaka wówczas funkcjonowała na świecie. Jego główną cechą charakterystyczną była prostota połączona z masą. Schemat działania US Army wypracowano już przed wojną na podstawie zagranicznych doświadczeń przecedzonych” przez własne poglądy i oczekiwania. Fakt ten warto chyba tutaj podkreślić, ponieważ w pracach historycznych wciąż jeszcze można zetknąć się z przekonaniami, że wojsko wykorzystane bojowo we Francji w 1944 r. zostało dopiero co zorganizowane. Tymczasem koncepcję organizacyjną, operacyjną i logistyczną US Army tworzono równolegle już w połowie lat 30. XX w., kiedy zaczęto rozważać nowy model wojsk lądowych z myślą o jego praktycznym wprowadzeniu w życie. W efekcie tych prac położono nacisk na dużą siłę ogniową piechoty, uzyskiwaną dzięki wspieraniu jej różnymi rodzajami oddziałów, w dużej części pancernych. Była to doktryna wielce odmienna względem równoległych dokonań Niemców. W konsekwencji, gdy na przykład w 1940 r. przyszło tym ostatnim rozpatrywać kwestię przeprowadzenia morskiej operacji desantowej na Anglię, musieli ad hoc pójść drogą Amerykanów i wydzielić ze swej cudownej Panzerwaffe sprzęt i załogi, aby na ich bazie utworzyć trzy samodzielne bataliony pancerne specjalnie do wsparcia piechoty szturmującej brytyjskie wybrzeże. Amerykanie od 1942 r., co rusz stając w obliczu identycznych sytuacji, w ogóle nie mieli takich rozterek. W ich szeregach istniały już dziesiątki batalionów czołgów, od początku organizowanych specjalnie z myślą o wsparciu piechoty. Ich celem nie były efektowne rajdy na zapleczu nieprzyjaciela, lecz żmudna orka na linii frontu w celu ograniczania strat piechoty. I tak też właśnie było na plażach „Omaha” i „Utah” w Normandii w czerwcu 1944 r.

Przygotowując się do lądowania w Normandii, alianci mieli pełną świadomość konieczności wykorzystania czołgów do szturmowania plaż. Nie stanowiło to dla nich żadnego wyzwania pod względem technicznym czy taktycznym. Przykładowo, dzięki staraniom Brytyjczyków, podejmowanym już od 1942 r., ogromna masa czołgów produkowanych w USA i Wlk. Brytanii z myślą o wspieraniu piechoty musiała zostać jedynie przystosowana do desantu przed jego przeprowadzeniem; żadne inne wysiłki nie były wymagane. Analogicznie było ze sprzętem morskim, który z odpowiednim wyprzedzeniem został zaprojektowany i wyprodukowany do przewozu i desantowania czołgów. Jak tego dokonać, wymyślono i opracowano jeszcze przed wojną lub na jej początku.

W 1935 r. nowy szef Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych – gen. Malin Craig – zarządził rozpoczęcie prac modernizacyjnych, kierując się podobnymi przedsięwzięciami podjętymi w Wlk. Brytanii i Francji. Jednym z głównych wniosków wyciągniętych z pierwszych rozważań stała się konieczność całkowitej przebudowy organizacyjnej dywizji piechoty. W 1936 r. postanowiono ją przeorganizować w elastyczną jednostkę o nieparzystym składzie i licznych oddziałach wsparcia, tak jak to stopniowo wprowadzano w armiach Europy Zachodniej. Dywizję radykalnie odchudzono do trójkowej struktury, co zaowocowało zejściem z dotychczasowych 108 oddziałów kompanijnych do zaledwie 60. Zakończywszy opracowanie teoretyczne, przetestowano je praktycznie na jednych z największych w okresie międzywojnia manewrach armijnych. Ćwiczenia wykonała 2. Dywizja Piechoty (DP) w Teksasie we wrześniu – listopadzie 1937 r. Po przedyskutowaniu wniosków i udoskonaleniu rozwiązań, ponownie sprawdzono je praktycznie w przewlekłych ćwiczeniach realizowanych w lutym – sierpniu 1939 r., a obejmujących bodaj każdy szczebel i rodzaj broni US Army. 

Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 3/2018

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter