Savage Model 1907


LESZEK ERENFEICHT


 

 

 

 

Dzikus z Nowego Jorku:

 

 

Savage Model 1907

 

 

 

Karabiny z głową Indianina w logo trafiły w dużej liczbie nad Wisłę i nie budzą już zdziwienia swoją egzotycznością. Ale czy wiedzieliście, że ta firma produkowała kiedyś także pistolety? Albo że były one jedynym poważnym konkurentem Jedenastki?

 

 

Ten pistolet składa się z samych „ale”. Nazywa się Savage, ale założyciel firmy Arthur W. Savage nie miał już z nim nic wspólnego. Savage mieści się w Utica, w stanie Nowy Jork, ale pistolet powstał w Filadelfii. Miał być pistoletem wojskowym na nabój .45 ACP, ale najwięcej egzemplarzy wyprodukowano na trzy razy mniejszy nabój .32 ACP. Miał być ryglowany, ale zasada działania sprawia, że jest na dobrą sprawę pistoletem z zamkiem swobodnym – no, może półswobodnym. W Europie jest najbardziej znaną bronią Savage’a, ale firma od samego początku do dziś specjalizowała się w broni długiej, zaś produkcja pistoletu była jedynie mało znaczącym 20-letnim epizodem w jej 120-letniej historii.

Jego głównym konstruktorem był rusznikarz z Filadelfii, Elbert Hamilton Searle, którego jedynym szerzej znanym dziełem jest ten właśnie pistolet. Zanim jego projekt trafił do Savage’a, Searle pracował u Williama D. Condita, pomagając w realizacji finansowanego przez niego projektu karabinu uruchamianego gazami, według pomysłu Morrisa F. Smitha. Searle mu tylko pomagał, zaś po godzinach pracował nad własnym projektem – pistoletem samopowtarzalnym o automatyce uruchamianej odrzutem. W listopadzie 1903 roku złożył wniosek patentowy, przedstawiający broń z kurkiem wewnętrznym, ryglem wahliwym i zasilaną z wymiennego magazynka dwurzędowego z dwupozycyjnym wyprowadzeniem. Rok później, zanim jeszcze otrzymał patent na swój pierwszy pistolet, skonstruował drugi, znacznie mniejszy, o zamku ryglowanym przez obrót lufy (przynajmniej jeśli wierzyć opisowi patentowemu) i z iglicznym mechanizmem uderzeniowym. W rzeczywistości jest to co najwyżej układ z zamkiem półswobodnym o mechanicznym opóźnieniu otwarcia. W odróżnieniu od pistoletów naprawdę ryglowanych przez obrót lufy, jak Roth M.7 czy Steyr M.12, w pistolecie Searle’a brakuje... rygli. Ich rolę do pewnego stopnia pełni występ na lufie, wchodzący w wycięte wewnątrz zamka wodzidło, biegnące przez większość swej długości prosto jak strzała – a na samym końcu zaopatrzone w krzywkę, wymuszającą obrót lufy o zaledwie 5°. Bez tego obrotu zamek nie może się otworzyć. Głównym czynnikiem powstrzymującym lufę przed tym obrotem do chwili jej opuszczenia przez pocisk miał być... moment żyroskopowy wywołany obrotem pocisku w bruzdach przewodu. Teoretycznie więc, dopóki nie opuści on lufy, oddziaływanie płaszcza i bruzd przewodu lufy powodować miało powstanie siły skierowanej przeciwnie do kierunku obrotu wymuszanego przez wodzidło, a siła ta miała równoważyć siłę powodowaną z kolei przez oddziaływanie wodzidła odrzucanego zamka na występ lufy. Po opuszczeniu lufy przez pocisk ustaje siła równoważąca i zamek obraca w końcu lufę, uwalniając się od niej i rozpoczynając odrzut. Tyle teoria, zaś w praktyce zaś cały ten „mechanizm ryglujący” oparty na sile, z którą pocisk ma obracać lufę zalatuje czarną magią. Nowoczesne metody badawcze, w tym analiza zdjęć poklatkowych, dowodzą niezbicie, że lufa Savage’a – niezależnie od kalibru! – obraca się jeszcze zanim pocisk z niej wyleci. Całe opóźnienie otwarcia (niewystarczające, skoro zamek otwiera się zanim pocisk opuści lufę) wynika z czystej mechanicznej bezwładności układu i zakrzywienia prowadnicy w zamku. Ale taki już urok pseudonaukowych zasad funkcjonowania wczesnych zamków półswobodnych – starczy przypomnieć choćby rzekomy „efekt Blisha”, leżący u podstaw zamka do peemu Thompsona (STRZAŁ 6/08).

Pistolet z pierwszego patentu, US 804,984, przeszedł w większości bez echa i poza prototypem nie powstała ani sztuka. Z kolejnym, z patentu US 840,985 łączą go zaledwie trzy cechy konstrukcyjne: brak połączeń gwintowych, zatrzask magazynka z przodu rękojeści, u dołu i dwurzędowe pudełko magazynka. Drugi patent pokazuje właściwie ostateczny pistolet Savage, z iglicznym mechanizmem uderzeniowym, z obrotową lufą, dźwignią automatycznie napinającą iglicę przy odrzucie i radełkowaną główką ręcznego napinacza iglicy.

Autorem wynalazku był Searle, ale patent sfinansował jak poprzednio Condit – w zamian za 75% udziału w cenie jego ewentualnej sprzedaży. Tym razem jednak inwestycja miała mu się wreszcie opłacić. 21 listopada 1905 roku Urząd Patentowy Stanów Zjednoczonych przyznał Searle’owi oba patenty naraz. Kiedy w 1905 roku Savage postanowił wejść w rynek broni krótkiej (zachęcony zakupem do badań 1000 Lugerów kalibru 7,65 mm przez wojsko), Condit zaproponował mu patenty swego pracownika i na przełomie lat 1905–1906 obaj przedsiębiorcy dobili targu. Doszło do tego w samą porę – szef Służby Uzbrojenia Armii USA gen. bryg. William Crozier ogłosił właśnie (w lutym 1906 roku) konkurs na nową broń krótką kalibru .45.

Zakup patentów Searle’a był niestety ostatnim przejawem zainteresowania założyciela firmy, Arthura W. Savage’a, losem produkcji broni w założonej przez niego fabryce, która w tym czasie produkowała tylko jeden, za to bardzo popularny typ broni – jego konstrukcji bezkurkowy sztucer dźwigniowy Savage 99 z obrotowym magazynkiem. Poczynając od roku 1905 zaczął wyprzedawać swoje udziały w Savage Arms Company, z wolna przenosząc się do południowej Kalifornii, gdzie pod San Diego kupił olbrzymią plantację pomarańczy. Na początku 1906 roku Savage przestał być głównym właścicielem SAC, a potem zrezygnował z prowadzenia bieżącej działalności fabryki, pozostając jeszcze do 1911 roku jej tytularnym prezesem. Tytularnym, bo nie sposób było naprawdę kierować firmą mieszkając po drugiej stronie kontynentu w czasach, gdy najszybszy pociąg pokonywał tę odległość w kilka dni. W cytrusach zresztą też długo nie zagrzał miejsca, zakładając w 1912 roku firmę oponiarską Savage Tire Company – pierwszego producenta opon pneumatycznych na zachód od Missisipi. Do produkcji broni wrócił w czasie I wojny światowej, pomagając synowi (Arthurowi Jr.) w prowadzeniu A.J. Savage Munitions Company w San Diego. Potem prowadził różne biznesy w Kalifornii – między innymi produkcję porcelany, której wzory i dekoracje osobiście projektował, dając dowód znacznych zdolności plastycznych. Cierpiąc na bolesną i nieuleczalną chorobę nowotworową, odebrał sobie życie w 1938 roku – jak przystało na producenta broni – strzałem z pistoletu swego imienia.

 

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 9-10/2014

Wróć

Koszyk
Facebook
Twitter