Sardynki w piwie, czyli nikt nic nie wie
Zbigniew Lalak
Należy stwierdzić, że tankietki się nam nie udały. Reprezentują całkowicie przestarzałą koncepcję. Jazda jest bardzo niebezpieczna dla samej załogi. Pomimo starań [załogi] mogą zawieść w najbardziej krytycznym momencie. Taką opinię o użyciu tankietek vz.33 podał w swoim raporcie gen. bryg. Václav Pozdíšek, dowódca 2. Dywizji Piechoty. Potwierdziły się tym samym wszystkie wady, o których wiedziano od momentu wprowadzenia tych pojazdów do służby liniowej. Tankietki były słabo uzbrojone, zawodne technicznie, a załoga w trakcie jazdy przechodziła istne katusze w ciasnym, wypełnionym gorącym powietrzem przedziale bojowym. „Wirus Carden-Loyd” dotarł nad Wełtawę w kwietniu 1930 roku i jak zauważył jeden z czeskich historyków poza chrzęstem gąsienic dał się także słyszeć „brzęk złota”, choć oczywiście, jak to bywa w takich przypadkach, nigdy nie było oczywistych dowodów.
W maju 1926 roku na biurku szefa Sztabu Głównego armii czechosłowackiej znalazł się raport, którego autorem był mjr Vyčítal. Autor pisał: wyposażenie techniczne naszej armii, dzięki naszemu zaawansowanemu przemysłowi, można nazwać bardzo dobrym, a nawet lepszym niż w sąsiadujących z nami państwach [...] Jest, zatem niezwykłe, że prawie nic nie zostało zrobione w zakresie produkcji czołgów, i że ten nowoczesny środek walki został całkowicie zaniedbany. Czesi dążyli, aby armia wyposażona była w pojazdy rodzimej konstrukcji. Kupionych we Francji siedem czołgów Renault FT służyło do szkolenia i ćwiczeń z piechotą (jeśli były sprawne) i od samego początku ich kupno traktowano jako konieczność przeprowadzenia prac studialnych (znamienne jest, że pomimo faktu, iż Francuz stał na czele Sztabu Głównego armii czechosłowackiej, to jednak Czesi nie ugięli się pod francuską presją). Udane – choć z pewnością nie doskonałe – samochody pancerne były tego przykładem. Ciekawym pojazdem był „Pełzak“ Votruba-Věchet, nazywany tak od nazwisk konstruktorów, czyli gen. Jana Votruby i inż. Vojminira Věcheta. Pojazd był gąsienicowym transporterem przeznaczonym dla sześciu żołnierzy, jednostką napędową był 2-cylindrowy silnik benzynowy, a masa pojazdu wynosiła 680 kg. W 1927 roku Ministerstwo Obrony Narodowej (Ministerstvo národní obrany–MNO) wyasygnowało 45 tys. Kč, jako zwrot kosztów budowy prototypu. Gen. Votruba, który przeszedł na emeryturę w 1925 roku pokrywał koszty budowy prototypu (prace kosztowały 53 800 Kč, a budowy podjęła się firma produkująca wagony kolejowe Jan Synek Vozovka z miejscowości Chlumec nad Cidlinou, ok. 50 km na wschód od Pragi), pomimo że MNO zobowiązało się do ich zapłaty i dopiero wyrok sądowy z grudnia 1926 roku sprawił, że ministerstwo zapłaciło. „Pełzak“ był wykorzystywany w batalionie wozów szturmowych aż do 1935 roku, ale nie prowadzono prac nad jego udoskonaleniem i przebudową.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 4/2019