Rosomak i Spike - potrzebny system, a nie tylko zestaw
Mariusz Cielma
Wyrzutnie i pociski Spike-LR są w polskiej armii kluczowym narzędziem w budowie zdolności w obszarze walki z bronią pancerną przeciwnika. Panuje dosyć powszechny i co do zasady słuszny pogląd, że podstawową bolączką jest mała liczba wyrzutni znajdujących się w dyspozycji batalionów Wojsk Lądowych. Z pewnością deficyt środków przeciwpancernych jest widoczny, ale należy także odnotować, że nie wykorzystujemy w pełni możliwości, które daje polskiej armii Spike-LR (w przyszłości zapewne Spike-LR2). Tradycyjnie już po przyjęciu do służby nowego uzbrojenia, zorganizowaniu pododdziałów, oszczędza się na przydzielonych kadrach, sprzęcie i rozwiązaniach. Rosomak-S nie powinien być tylko w miarę komfortowym jak na poligonowe standardy środkiem transportu, tak jak i ppk Spike-LR nie musi wypełniać roli tylko środka ogniowego.
Inspektorat Uzbrojenia podpisał 14 września br. umowę na dostawę 60 pojazdów Rosomak-S, przeznaczonych dla pododdziałów i obsług wykorzystujących ppk Spike-LR. Same platformy stanowią transportery bazowe znajdujące się w zasobach wojska, a koszt transakcji obejmuje przede wszystkim ich przygotowanie i doposażenie celem wypełnienia zadań oraz odtworzenie gwarancji dla składowanych dotychczas wozów. Pojedynczy Rosomak-S, zwany potocznie Spajkobusem, przewozi drużynę przeciwpancerną (dwie wyrzutnie z jednostką ognia). Standard wyposażenia pojazdów nabywanych od 2008 roku dla plutonów przeciwpancernych batalionów piechoty zmotoryzowanej jest praktycznie niezmienny. Nowością, o której wiadomo przy okazji kontraktu z września br. jest pozyskanie niewątpliwie poprawiających przeżywalność pojazdu kompletów kamuflażu mobilnego Berberys. Zasadniczo jednak Rosomak-S niewiele wnosi do możliwości plutonu przeciwpancernego, stanowi przede wszystkim jego środek transportu. A mógłby na pewno więcej, zarówno biorąc tylko pod uwagę dostępne już w armii elementy, czy bardziej ambitnie, z wykorzystaniem dostępnych w polskim przemyśle technologii i produktów, co poniżej zaprezentowano na przykładzie Grupy WB.
Pluton przeciwpancerny funkcjonuje w ramach kompanii wsparcia w składzie batalionów piechoty (zmechanizowanej i zmotoryzowanej). Pluton taki dzieli się na drużynę (załogę wozu) dowodzenia i trzy drużyny przeciwpancerne - w każdej obecne są dwie wyrzutnie ppk. Łącznie w takim plutonie służyć powinno blisko 20 żołnierzy. W batalionach zmechanizowanych pluton wykorzystuje samochody osobowo-terenowe (4 egz.) i ciężarowo-terenowe (1 egz.). Z kolei pododdział wojsk zmotoryzowanych dysponuje czterema transporterami Rosomak-S. W grupie środków dowodzenia i łączności pluton przeciwpancerny powinien być wyposażony w radiostacje RRC 9311AP (zasięg w terenie pofałdowanym 10-15 km) i przenośne R-3501 (3-5 km). Typowe wyposażenie drużyn dowodzenia plutonów w artylerii stanowi lornetka 7x54, dalmierz laserowy i kątomierz-busola. Warto dodać, że bataliony aeromobilne (powietrznodesantowe i kawalerii powietrznej) dysponują większą liczbą ppk Spike-LR niż zmechanizowane i zmotoryzowane.
Zwykle pluton przeciwpancerny działa w sposób zdecentralizowany. Znajdujące się w plutonie 6 wyrzutni ppk przydziela się, najczęściej po drużynie przeciwpancernej do każdej z trzech kompanii piechoty znajdujących się w pierwszej linii. Oczywiście możliwe są inne warianty, szczególnie jeśli dowódca zdecyduje o odmiennym ugrupowaniu (np. dwie kompanie w pierwszej linii - dwie w odwodzie, zdecydowanie rzadziej całość sił w styczności z przeciwnikiem), ewentualnie wskazuje środek ciężkości w działaniach przeciwpancernych bez podziału ppk na kompanie. Biorąc pod uwagę szerokość pasa obrony kompanii piechoty (kompanijny punkt oporu) wynoszący 1,5 do 2 km, luki pomiędzy kompaniami, batalion piechoty zajmować może pas obrony o łącznej szerokości 8-9 km. To wszystko zabezpieczone jest trzema drużynami z ppk Spike-LR.
Działający w ugrupowaniu batalionu pluton przeciwpancerny wystawia posterunek obserwacyjny, ustawia na pozycjach bojowych środki ogniowe, jednocześnie ukrywa środki transportu. Odległości pomiędzy stanowiskami ogniowymi wynoszą do 200 m, pomiędzy drużynami przy działaniu całym plutonem - 300 m. Pod względem przyjętej taktyki optymalnym jest wykorzystanie ppk Spike-LR w ramach zasadzki ogniowej. W tym czasie pojazdy, w tym transportery umieszcza się zwykle w bezpieczniejszym miejscu, 300-500 m od stanowisk ogniowych. Musi tak być, bowiem nie tylko samochody, ale i Rosomak-S nie dysponuje żadnym uzbrojeniem obronnym. Do tego celu wykorzystać można jedynie uzbrojenie indywidualne żołnierzy. Dodatkową kwestią wymagającą korekty jest w ogóle zapewnienie ochrony dwuosobowym obsługom ppk, które zajęte obserwacją terenu i samą walką, w praktyce nie mają samodzielnych zdolności do zabezpieczenia swoich pozycji. Niewątpliwą i często podnoszoną zaletą ppk Spike-LR jest możliwość prowadzenia skutecznego ognia bez kontaktu z przeciwnikiem. Umożliwia to tryb wystrzel i koryguj. To bardzo pożyteczna zdolność, dzięki niej można maskować pozycję zestawu, chronić obsługę i sprzęt. Problemem przy strzelaniach pozostaje budowa świadomości o położeniu i ugrupowaniu przeciwnika. Przy zdecentralizowanym plutonie trudno liczyć na własny punkt obserwacyjny. Informacje, prócz postawionych zadań i sektorów dozoru, trudno także uzyskać ze źródeł zewnętrznych. Takich nie ma. Na korzyść obsług ppk w wyszukiwaniu zagrożeń, ale raczej nie poszczególnych celów, na szczeblu batalionu przede wszystkim można wykorzystać pluton rozpoznawczy składający się z kilku BRDM-2 (lub ich modernizacji), ewentualnie Rosomak-30P oraz quadów.
Lornetka w warunkach dziennych pozwala na prowadzenie rozpoznania wzrokowego na ok. 3 km. W warunkach nocnych dowódca plutonu przeciwpancernego może korzystać co najwyżej z noktowizora, który posiada na swoim hełmie lub karabinku. Pojazd bazowy, Rosomak-S, nie dysponuje żadnymi dedykowanymi środkami do obserwacji, oczywiście jeśli nie liczyć standardowego dla wozu i przeznaczonego dla dowódcy przyrządu dzienno-nocnego POD-72 Liswarta. Przy takich narzędziach trudno wypełniać zadania dowodzenia i kierowania działaniami podwładnych. Jego środki łączności pozwalają co najwyżej na przekazywanie meldunków do przełożonego i rozkazów do drużyn przeciwpancernych, praktycznie bez możliwości wpływania na bieżącą sytuację taktyczną.
Rosomak-S to stosunkowo duża platforma z układem jezdnym 8x8, z zapasem masy choćby z powodu braku tradycyjnej wieży, pozwalająca na doposażenie wozu i jednoczesne zachowanie zdolności do pływania. Pojazd jest nieuzbrojony, bez środków do obserwacji i łączności wymaganych dla dowódcy. Postęp ostatniej dekady nie powinien sprowadzać się do tego, że Rosomak-S wprowadzamy do większej liczby plutonów przeciwpancernych, a nowością i krokiem naprzód jest Berberys. Od zestawu złożonego z platformy oraz ppk wymagać należy więcej.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 10/2020