Rocznicowe VIS-y
Z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości Fabryka Broni „Łucznik” – Radom sp. z o.o. wyprodukowała okolicznościową serię pistoletów VIS wz.35 w oparciu o oryginalną, przedwojenną dokumentację. Każdy z pistoletów ma na zamku okolicznościowy grawerunek, przedstawiający proporzec kawalerii II RP z 1939 roku i napis „100 LAT NIEPODLEGŁEJ”. Ponadto każdy z VIS-ów opatrzony jest indywidualnym numerem seryjnym z przedziału zaczynającego się numerem 201801, a kończącego numerem 201850. Powyższe numery nawiązują bezpośrednio do roku 2018, w którym celebrujemy 100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę.
Jak widać – rocznicowych VIS-ów będzie tylko 50 sztuk. Trochę szkoda, na 100-lecie odzyskania niepodległości można by pokusić się o wyprodukowanie serii liczącej równą setkę. Zresztą, prawdę mówiąc, gdyby wyprodukować tych VIS-ów „na zapas”, na kolejne rocznice – powiedzmy na 500 lat naprzód – to zapewne także by zeszły, oczywiście, o ile cena nie byłaby wygórowana. Niestety, wiele wskazuje na to, że 50 sztuk rocznicowych, okolicznościowych VIS-ów będzie drogie – nie znamy dokładnej ceny, ale Fabryka Broni Łucznik-Radom uczciwie ostrzega, że do tanich to one należeć nie będą. Cóż, pewnie i tak znajdą się nabywcy na tę broń, bo jak wynika z lektury różnych forów czy grup w Internecie grono fanów tej broni wydaje się być całkiem spore. Oczywiście należy brać poprawkę na „internetowe deklaracje”, ale i tak wychodzi na to, że kilka setek tych współczesnych kopii znalazłoby swoich nowych właścicieli. Pozostaje jeszcze kwestia ceny – internetowi fani VIS-a najchętniej kupowaliby tę broń po 2–3 tysiące złotych, bo „przecież Glock kosztuje 2800, a VIS jest polski, więc powinien być tańszy”. To, z oczywistych względów, jest nierealne – należy pamiętać, że VIS to niemal w całości konstrukcja rżnięta z bloczków metalu za pomocą obróbki skrawaniem, która nie jest ani tania, ani specjalnie szybka, jeśli uwzględni się liczbę koniecznych do wykonania operacji. Dodajmy do tego straty materiału (obstawiam, że wióry stanowią jakieś 70% z początkowej masy), no i mamy komplet. Niestety, to nie jest broń, która będzie tania w produkcji, choć, oczywiście, zwiększenie liczebności serii z całą pewnością koszty by obniżyło, ale nie do takiego poziomu, jak wyobrażają sobie fani legendy.
Co więcej – niewielu z nich miało okazję strzelać z VIS-a. Owszem, 80 lat temu ta broń była z pewnością rewelacyjna, ale obecnie VIS w kształcie z 1935 roku bardzo mocno odstaje od tego, co dziś określa się pistoletem. Jest ciężki, ma bardzo małą pojemność magazynka, taki sobie spust i nie ma przyrządów celowniczych. To znaczy ma ich marną namiastkę, ale strzelać się z tym raczej nie da. Przynajmniej celnie. Ma jednak coś, czego nie ma wiele innych pistoletów – jest dla Polaków LEGENDĄ.
Czy Fabryka Broni Łucznik-Radom powinna mieć w stałej ofercie VIS-a? Pewnie tak. Tyle tylko, że zapewne zostały przeprowadzone kalkulacje, symulacje i różne inne „acje” i zapewne ktoś doszedł do wniosku, że bardziej opłaca się produkować low-runy, niż mieć tę broń w stałej ofercie. Szczerze mówiąc, to trudno się z takim podejściem nie zgodzić, po pierwsze dlatego, że łatwiej sprzedać za większe pieniądze coś, co jest rzadkie, a po drugie dlatego, że i tak nie da się zejść z ceną współczesnej kopii VIS-a do poziomu wymaganego przez żądnych jego posiadania fanów tej konstrukcji.
Bardzo często pojawia się argument „a bo 1911A1 ma ponad sto lat i wciąż produkują jego klony, a oferta akcesoriów jest większa niż do Glocka”. Tak, tyle, że porównywanie Colta z VIS-em specjalnego sensu nie ma, choćby dlatego, że kariera VIS-a zakończyła się wraz z drugą wojną światową (jeśli nie liczyć epizodów w stylu „Złoto dla zuchwałych”), a Colt M1911A1 używany był w US Army niemal do końca lat 80. XX wieku, a w innych armiach używany jest do dziś...
Dotąd FB Łucznik-Radom bodaj dwu- albo trzykrotnie wypuszczała krótkie serie replik VIS-a i wszystkie egzemplarze schodziły „na pniu” i to za niemałe pieniądze, co pokazuje, że zapotrzebowanie na tę broń jest. Choćby i do „mania” i okazjonalnego strzelania, bo do innych zastosowań ten pistolet dziś nadaje się raczej średnio. Pytanie brzmi: ilu chętnych rzeczywiście jest zdecydowanych na zakup tej broni? To determinuje wielkość produkcji, bo na sprzedaż za granicę raczej nie ma co liczyć – poza Polską VIS nie jest raczej legendą, a poza tym wiele jego egzemplarzy z różnych lat produkcji jest wciąż dostępnych na rynku. Fakt, niektóre kosztują kosmiczne pieniądze, zwłaszcza produkowane za czasów II RP, zgodne numerowo i w idealnym stanie, ale już „Niemca” można kupić znacznie taniej.
Na razie pozostaje nam zadowolić się kolejną pięćdziesiątką VIS-ów AD2018, tym razem opatrzonych rocznicowymi dodatkami. Przyjmujemy zakłady, jak szybko się rozejdą?
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 9-10/2018