Remington 1100 vs. Browning B2000
Marek Czerwiński
Porównajmy ze sobą dwie słynne strzelby samopowtarzalne – Remingtona 1100 i Browninga B2000. Pierwsza utrzymała się w produkcji do tej pory, druga tylko do 1980 roku.
Najpierw trochę historii.
Pierwszą samopowtarzalną strzelbę firmy Remington wprowadzono do produkcji w 1906 roku. Początkowo nazywano ją Remington Autoloading Shotgun, następnie przemianowano na Model 11 – najprościej mówiąc, była to amerykańska wersja Browninga Auto-5. Różnic było kilka, w tym brak odcięcia magazynka i nieco inna konstrukcja lufy. Broń cieszyła się znacznym powodzeniem, aie mogło być inaczej, bo obie strzelby zostały zaprojektowane przez utalentowanego Johna Browninga.
W latach 50. XX wieku za bardziej niezawodną i perspektywiczną uznano strzelbę działającą na zasadzie odprowadzania części gazów prochowych przez boczny otwór w lufie. Jesienią 1962 roku Wayne Leek, młody inżynier z fabryki Remingtona przedstawił nową śrutówkę samopowtarzalną – nad bronią pracował zespół składający się także z Clarka Workmana, Jamesa Martina, RP Kelly'ego i Charlesa Morse'a. Początkowo planowano solidne udoskonalenie Modelu 878 Automaster, ale w efekcie, po trzech latach badań powstała zupełnie inna broń.
Wayne Leek powiedział wtedy „Panowie, to jest nowy Model 1100, który zrewolucjonizuje strzelanie ze strzelby. Broń zaprojektowano po to, by każdy strzelec stał się lepszym strzelcem”. Jego słowa okazały się prorocze i oczywiście przeszły do historii.
Wszyscy ludzie, zaangażowani w konstruowanie nowej strzelby byli myśliwymi lub strzelcami sportowymi, a niektórzy łączyli te dwie pasje. Może właśnie dlatego śrutówka tak dobrze sprawdza się zarówno podczas łowów, jak i strzelania do rzutków.
Remington Model 1100 przeszedł program morderczych testów. Strzelbę zamrażano w bardzo niskich temperaturach, wrzucano do dołów z piaskiem lub zanurzano w wodzie. Egzemplarze testowe zaliczyły ponad pół miliona strzałów.
Wielu pracowników firmy Remington poproszono o strzelanie z broni o różnych kształtach kolb – ich opinie miały duży wpływ na ostateczny wygląd i kształt łoża. Balans ulepszono przez przesunięcie punktu równowagi nieco bliżej przedniej ręki strzelca.
Dyslokacja otworu gazowego zwiększyła ciśnienia, co zapewniło dużą pewność przeładowania. Tłok gazowy znajduje się na zewnątrz rury magazynka, co pozwoliło na łatwiejsze odprowadzanie nadmiaru gazów. Zmniejszono osadzanie produktów spalania w otworze gazowym i całym systemie. Efektem było bardziej niezawodne i czystsze działanie, także podczas serii strzałów. Sprawą niezwykle ważną było łatwe rozkładanie i składanie broni. Nie potrzeba do tego żadnych narzędzi.
Także wymiana luf była dziecinnie prosta – wystarczy odkręcić nakrętkę magazynka. Umożliwiało to dostosowanie broni do różnych rodzajów polowań.
Po wystrzeleniu ostatniego naboju z magazynka zamek zostawał w tylnym położeniu, co przyspieszało proces przeładowania. Zwalniacz zamka z położenia tylnego w przednie znajduje się na spodzie komory zamkowej – nie jest to miejsce najwygodniejsze, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Bezpiecznik przetykowy umieszczono w tylnej części kabłąka spustowego.
Sukces nowej strzelby wynikał również z ograniczenia odrzutu. Testy porównawcze przeprowadzone przez firmę Remington wykazały, że Model 1100 miał pchnięcie słabsze aż o 40% od konkurencyjnych strzelb samopowtarzalne oraz o ponad 50% od broni powtarzalnej czy łamanej.
Zadbano o wzornictwo, w tym stylizację zdobień broni. Delikatny, maszynowy grawerunek umieszczano nie tylko na komorze zamkowej, lecz także i zamku. Na kolbie i czółenku znajdowała się szachownica w kształcie lilii, w nasadzie chwytu zaś biała diamentowa intarsja. Drewno otrzymało trwałe wykończenie, odporne na warunki atmosferyczne, olej, odpryski i zarysowania.
Podkreślano kapitalne zbalansowanie broni oraz brak podrzutu, dzięki czemu łatwe było szybkie powtórne namierzenie celu.
Stalowa komora zamkowa podnosi masę broni, ale też zapewnia jej długowieczność. Strzelba nie boi się udarów mechanicznych, ba, ma wręcz opinię czołgu. Znaczny ciężar odczuwa się podczas długich polowań, dlatego opracowano odmiany w mniejszych kalibrach, z niższą i węższą komorą zamkową.
Nasi strzelcy rzutkowi, preferujący nadlufki pewnie wyrażą zdumienie, ale w latach 70. i 80. XX wieku około 70% amerykańskich zawodników używało właśnie Remingtona 1100. Sportowcy zrozumieli jego przewagę w 1969 roku, kiedy to na rynku pojawiły się różne konfiguracje wyczynowe.
Do 1972 roku wyprodukowano milionowy egzemplarz strzelby (numer seryjny L509235M). Pięć lat później liczba ta przekroczyła dwa miliony.
W 1975 roku, podczas mistrzostw Remington Great Eastern Skeet, Patricia Malinosky, żona pracownika firmy została pierwszą kobietą, która zdobyła 100 punktów z rzędu w zarejestrowanych zawodach kalibru .410. Zrobiła to oczywiście za pomocą Modelu 1100. Co ciekawe, jej mąż, Carl, również osiągnął tej sam wynik i przegrał dopiero w dogrywce.
W 1983 roku ogłoszono wyprodukowanie trzymilionowej strzelby. Dokonywano przy tym systematycznej analizy wyników sprzedaży, uznając broń za najlepiej sprzedającą się śrutówkę samopowtarzalną w historii Stanów Zjednoczonych.
Czas jednak nie stoi w miejscu i w 1987 roku wprowadzono nową strzelbę Remington 11-87, która miała całkowicie zastąpić Model 1100.
Model 11-87 dysponuje zaworem, który umożliwia strzelanie zarówno nabojami 12/70 jak i 12/76 Magnum. Jest bronią bardziej uniwersalną, ale czy rzeczywiście lepszą? Uważa się, że jedyną słabszą częścią w Modelu 1100 jest uszczelka, niedrogi gumowy pierścień, który ślizga się po rurze magazynka.
Fakt, że ponad 4 mln egzemplarzy trafiło już na rynek jest dowodem na to, że Wayne Leek i jego zespół zaprojektowali broń ponadczasową.
Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 5-6/2024