Ręczne granaty dymne RDG-1 i RDG-2 w ludowym Wojsku Polskim 1943-1960. Cz. 2
Bogusław Perzyk
Polski bilans lat 1943-1945
LWP otrzymało do Rosjan około 215 000 granatów dymnych, prawdopodobnie w większości standardowego wzoru RDG-1, mniej więcej po połowie dymu białego i czarnego. Wykorzystano z tego około 79 000 szt. (37%), lecz zużycie bojowe obejmuje tylko liczbę około 49 000 granatów (23%), a pozostały ubytek to straty 2. Armii WP w bitwie budziszyńskiej. Na 1 maja wykazała ona stan RDG-1 w ilościach: 22 228 szt. dymu białego i 11 304 szt. dymu czarnego. Tak na prawdę armia miała je tylko zapisane na papierze, ponieważ w tym czasie prawie wszystkie przepadły na polu bitwy. Wkrótce obliczono, iż wpadło w ręce Niemców, uległo zniszczeniu od ostrzału, albo zaległo gdzieś na terenie pobojowisk aż 89% posiadanych granatów, w tym 19 821 dymu białego i 9954 dymu czarnego. Żadnych strat na swym szlaku nie wykazała 1. Armia WP, choć z pewnością niewielkie wystąpiły, bo można znaleźć po nich ślady w atestatach i świadectwach inspektorskich. Np. 25 maja, w trakcie powojennych rozliczeń stanu uzbrojenia 1. Brygady Artylerii, spisano protokół w sprawie wypadku drogowego w 1. dywizjonie, podczas przeprawy przez Wisłę 18 stycznia. Rozbita została wtedy przyczepa samochodowa i zdjęty z niej ładunek oddano komendantowi wojennemu pobliskiej miejscowości Wilga – wśród zdeponowanego tam dobytku było m.in. 12 szt. RDG-1, które nie wróciły już do brygady.
Trzeba podkreślić, iż w zużyciu bojowym 90% granatów przeznaczono na wielkie zasłony dymne i szkolenie dymowników, czyli wykorzystanie przez polskiego ludowego żołnierza podręcznych środków dymnych w walkach drobnych grup piechoty, czy też małych pododdziałów artylerii i czołgów, było znikome. Było to wbrew radzieckim doświadczeniom bojowym, gdzie do końca wojny podkreślano wysoką wartość granatów dymnych i zalecano mieć je zawsze przy sobie. Krótko mówiąc, Sowieci przekazali odpowiednie środki, lecz użytkownik korzystał z nich w zbyt skromnym zakresie.
Pierwsze lata pokoju
Przez pierwsze miesiące pokojowej egzystencji wojska, w połowie 1945 r. trwało niezbyt intensywne szkolenie w pododdziałach, jako swoista terapia szokowa przy przechodzeniu ze stanu aktywności marszowej i bojowej do stanu życia w koszarach. W ramach tego procesu odbywały się także szkolenia taktyczne lub chemiczne i np. w czerwcu 1945 r. w 1. Armii WP zużyto na nie m.in. 1195 gr. dymnych. Równolegle malały zasoby uzbrojenia armii wskutek wyłączania z jej szeregów różnych pododdziałów – we wspomnianym miesiącu odchodzące jednostki zabrały ze sobą 945 szt. RDG. 1 lipca 1945 r. wśród uzbrojenia chemicznego armii, razem w oddziałach i magazynie, było 31 795 szt. RDG. Po lipcowych ćwiczeniach i ruchach pododdziałów, 1 sierpnia pozostało 31 099 szt. RDG, natomiast 1 września 1945 r. było ich 28 868 szt. Stan ilościowy środków dymnych w pododdziałach 1. Armii WP był zróżnicowany i wcale nie proporcjonalny do ich siły lub stanu liczebnego. Np. w dniu 17 sierpnia w 1. Brygadzie Pancernej było 528 szt. RDG, a w 1. Brygadzie Kawalerii 1520 szt. RDG, natomiast w 13. pułku art. samochodowej znajdowało się tylko 318 szt. RDG.
W 2. Armii WP 1 sierpnia 1945 r. znajdowało się 59 274 szt. RDG (w tym 17 557 szt. dymu czarnego) – z tego około 90% było na stanie 27. GChS. Np. 12 września w 7. DP było 560 szt. RDG, a w 5. DP zaledwie 100 szt. RDG. 14 września w 5. pułku czołgów ciężkich było 48 szt. RDG, a w 28. pułku art. samochodowej 100 szt. RDG. Stan amunicji w oddziałach liniowych był w obu armiach pochodną roli jaką odegrały w wojnie – w 1. Armii WP mało środków dymnych miały te pododdziały, które intensywnie uczestniczyły w walkach, natomiast w 2. Armii WP minimalny stopień zaopatrzenia był reliktem strat jakie poniosła ta armia pod Dreznem i Budziszynem, na uzupełnienie których amunicję dostarczono w ostatnich dniach wojny i zaległa ona w centralnym magazynie. Ubytek na szkolenie chemiczne, czy też spowodowany zmianami podporządkowania pododdziałów, był w 2. Armii WP mały i za wrzesień oraz październik 1945 r. wyniósł razem 2922 szt. RDG.
Uzbrojenie chemiczne rozformowanych oddziałów było zdawane do 26. FChS. Np. 8 sierpnia 1945 r. trafiło tam z batalionu kobiecego im. E. Plater 128 szt. RDG. 26 września 2. zap. pułk łącz. zdał 92 szt. RDG; 1 października 46. pułk art. samochodowej zdał 250 szt. RDG, a 6 października 1. Brygada Moździerzy przekazała 50 szt. RDG. Po rozformowaniu organów dowodzenia 1. i 2. Armii, zlikwidowano ich centralne magazyny chemiczne. Np. 17 października całe uzbrojenie chemiczne 27. GChS przejął 26. FChS – wśród zdanego majątku były m.in. 56 352 szt. RDG. Na początku listopada 1945 r. dowódcy okręgów wojskowych (OW) otrzymali rozkaz zwiększenia starań na rzecz dbałości o należyte przechowywanie broni i sprzętu chemicznego oraz prowadzenia ich ścisłej ewidencji. Wszelkie uzbrojenie w podległych jednostkach, stanowiące ponadetatową nadwyżkę, miało być do 1 grudnia zdane do 26. FChS. To co pozostawało w magazynach jednostek należało traktować jako wyposażenie bojowe, z którego wolno było zużyć do ćwiczeń wielkość nie przekraczającą 5% stanu. Był to pierwszy krok podjęty w LWP dla ochrony topniejącego zapasu granatów chemicznych, przy zupełnym braku źródeł ich uzupełniania.
26. FChS przemianowano na 26. Magazyn Chemiczny (MCh) i stał się on jednostką centralną, obsługującą zaopatrzenie całego LWP w uzbrojenie chemiczne. Latem 1945 r. magazyn ulokowano w Łodzi. W końcu roku zmieniono nazwę jednostki na Centralny Magazyn Sprzętu Chemicznego. 12 maja 1948 r., zgodnie z zarządzeniem szefa IV Wydziału Dowództwa Wojsk Lądowych (DWLąd), nastąpiła zmiana nazwy na Centralny Skład Sprzętu Chemicznego WP (CSSCh) i zmiana miejsca dyslokacji jednostki. Magazyn przeniesiono do Modlina.
Gdy trwały wspomniane przenosiny, w okręgach odbył się przegląd gospodarki wyposażeniem chemicznym. W meldunku DWLąd z 1 kwietnia 1949 r. do Departamentu Organizacji i Planowania MON, stwierdzono, że co do kontroli jednostek wojskowych, we wszystkich zaprowadzono prawidłową ewidencję uzbrojenia chemicznego, ale brak było odpowiednich pomieszczeń magazynowych. W końcu 1948 r. DWLąd zarządziło szczegółową inwentaryzację całego zapasu sprzętu chemicznego LWP, a także kontrolę stanu technicznego miejsc jego składowania. W sposób niezadowalający oceniono infrastrukturę nowej modlińskiej siedziby CSSCh oraz panujące tam warunki. Co jest interesujące, okazało się, iż wszystkie wówczas posiadane opakowania, w tym na granaty, były produkcji wojennej – teraz zostały uznane za zniszczone (V kategoria) i podlegały kompleksowej wymianie.
Pełna wersja artykułu w magazynie Poligon 2/2017