Reanimacja polskich BWP-1

Reanimacja polskich BWP-1

Mariusz Cielma

Niezmiennie od kilku dekad rzeczywistość polskiej piechoty zmechanizowanej, w grupie podstawowego sprzętu, stanowią bojowe wozy piechoty BWP-1 (BMP-1). Ten obrazek wizerunkowo wyciszany jest wysunięciem na pierwszy plan w defiladach i międzynarodowych ćwiczeniach pododdziałów wyposażonych w KTO Rosomak. Realnie jednak, gdy nie weźmiemy pod uwagę kompanii wsparcia z moździerzami Rak, przez prawie 20 lat programu Rosomak jedynie pięć batalionów udało przezbroić się w pojazdy tego typu przeznaczone dla piechoty. Osiemnaście kolejnych ciągle wykorzystuje BWP-1, niestety w formie praktycznie niezmienionej od końca lat 60. Projekty modernizacji polskich BWP-1 sięgają początków III Rzeczypospolitej, tak samo jak i ocena pojazdu, określanego mianem archaicznego i nieprzystającego do współczesnego pola walki (także tego z lat 90. XX wieku). Ostatni wiążący projekt, znany pod kryptonimem Puma, upadł dekadę temu. Wydawało się, że wraz z nim ostatecznie zamknęło się okienko zainteresowania BWP-1. Reanimacja nastąpiła jednak wraz z kolejnym pokoleniem jego wojskowych użytkowników, w 2020 roku powraca – dosyć w deklaracjach kompleksowy - plan modernizacji tego pojazdu.  

Od kilkunastu lat wojsko funkcjonuje w stanie schizofrenii. Piechota zmechanizowana wykorzystująca BWP-1, dominuje w strukturze Sił Zbrojnych RP, stanowiąc część Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych. Piechota zmechanizowana doktrynalnie przewidziana jest do prowadzenia podstawowych rodzajów działań bojowych (obrona, natarcie, opóźnianie), wykonując zadania na głównych kierunkach operacji. Z kolei bataliony piechoty zmotoryzowanej, ze sztandarowym i kupowanym w prawie niezmienionej formie od dwóch dekad KTO Rosomak (a precyzyjniej kołowym bojowym wozem piechoty Rosomak z armatą kal. 30 mm), stanowią część Wojsk Aeromobilnych i Zmotoryzowanych. W ich wypadku dopuszcza się prowadzenie działań zasadniczych, ale przede wszystkim mają nie wdawać się w walkę, ale wykorzystać swoją mobilność, prowadząc choćby działania rajdowe czy obejścia. Zadania podzielone są jasno i czytelnie. Schizofrenia polega na ocenie podstawowych środków walki w batalionach zmechanizowanych i zmotoryzowanych. Zgodnie ze wskaźnikami jakościowymi sprzętu wojskowego wydawanymi przez Sztab Generalny WP, możliwościom każdego Rosomaka-30 odpowiadać musi blisko 1,6 BWP-1. Czy Rosomak jest doskonały? Oczywiście nie. Koncepcyjnie to wóz sprzed dwóch dekad, z ograniczeniami w systemach celowniczo-obserwacyjnych, a przede wszystkim ciągle pozbawiony przeciwpancernych pocisków kierowanych – czego nie udało się dokonać przez lata. Na marginesie można dodać, że ten sam Rosomak-30 z wyrzutnią ppk Spike-LR zyskałby w takim przypadku w stosunku do BWP-1 jak 1:2,5. Podstawowy środek do prowadzenia głównych rodzajów działań (BWP-1) ma mniejszy potencjał od przeznaczonego do prowadzenia jednak działań uzupełniających (Rosomak). Oczywiście jednostkowe wskaźniki jakościowe dla poszczególnych typów sprzętu należy porównywać, ale szerszy obraz zapewnia spojrzenie na podstawowy w operacjach batalion (grupa batalionowa). Systemu batalionowego dla Rosomaka nie udało się w Polsce zbudować, ten z BWP-1 jest jeszcze bardziej deficytowy.

Trwająca już kilka dekad służba BWP-1 wynika z braku wdrożonego następcy. Zgodnie z wielokrotnie modyfikowanymi planami, powinniśmy mieć już za sobą pożegnalne uroczystości związane z wycofaniem z linii ostatnich BWP-1, na co ta konstrukcja zasługuje. Tak się nie stało i długo nie będzie mieć miejsca.

Pierwsze BWP-1 do Wojska Polskiego trafiły w latach 1973-1974 w liczbie 60 egzemplarzy. Ostatnie, z zakładów ulokowanych w ówczesnej Czechosłowacji, zakupiono w 1988 roku. Średniorocznie trafiało do Polski blisko 100 pojazdów. Zgodnie z raportem stworzonym na potrzeby Traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie (CFE-1), według stanu faktycznego na dzień 1 stycznia 1991 roku Wojsko Polskie posiadało 1371 egz. BWP-1, 20 kolejnych rozpoznawczych BWR-1D oraz 8 dowódczych MP-31 (na bazie BMP). W kolejnych latach zakupiono jeszcze 62 egz. BWP-2 (sprzedane w większości w połowie lat 90. do Angoli) oraz 18 czechosłowackich rozpoznawczych BWR-1S. Co ciekawe, BWP-1 nie był przedmiotem szerszego i systemowego programu wycofania tego typu z zasobów armii i praktycznie przez cały okres III Rzeczypospolitej liczba użytkowanych egzemplarzy oscylowała w przedziale 1300-1400 wozów. Nawet obecnie, chociaż MON już na użytek publiczny takich informacji nie przekazuje, wynosi ona około 1250 egzemplarzy (na co wskazuje choćby przesłany do ONZ raport z 2019 roku). Wynika to przede wszystkim z potrzeb sprzętowych, licznych jednak jak na Europę, batalionów piechoty zmechanizowanej. Co nie znaczy, że planów takich nie było, jak choćby w Planie Rozwoju Sił Zbrojnych RP do 2010 roku, kiedy to polska armia miała posiadać już tylko 720 egz. BWP-1, zyskując blisko 500 KTO.

Naturalnym źródłem decyzji o wycofaniu sprzętu i związanej z nią najczęściej utylizacji jest docelowa norma eksploatacyjna. Dla pojazdów wojskowych wynosi ona 30 lat. Przypadek BWP-1 jest jednak bardziej szczególny. W 2010 roku, Szef Szefostwa Służby Czołgowo-Samochodowej Inspektoratu Wsparcia przedłużył normę eksploatacyjną typu do 45 lat. Oznacza to, że pierwsze BWP-1 pochodzące z dostaw z połowy lat 70., powinny być ostatecznie wycofane ze służby najpóźniej około 2018 roku, a najmłodsze, pochodzące z dostaw z końca lat 80., w latach 2032-2033. Decyzja o przedłużeniu normy była wymuszona, ale możliwa do przeprowadzenia. Potrzeba wynikała z braku procesu wdrażania następcy. Zamówionych kilka lat wcześniej blisko 700 egz. KTO Rosomak (w tym prawie połowa z wieżą Hitfist-30P) nie wypełniało potrzeb etatowych piechoty, szczególnie w obszarze wozów piechoty zdolnych w pełni współdziałać w trudnych warunkach z pododdziałami czołgów. Była z kolei możliwa, bowiem chociaż upływały lata z normy eksploatacji, wykorzystany przebieg dla posiadanych w Polsce BWP-1 wynosił wówczas około 50%. Pojazdów było dużo, ale przeważnie nie były wykorzystywane, znajdując się na stanie pododdziałów wysoce skadrowanych, więc bardziej znajdowały się na przechowywaniu, niż na poligonach. Do tego nakładał się wieloletni z powodów finansowych spadek aktywności szkoleniowej. Decyzję o przedłużeniu normy do 45 lat ułatwiała świadomość posiadanych zapasów części zamiennych i pakietów remontowych oraz istniejąca wojskowa i przemysłowa baza wsparcia eksploatacji. Ułatwiały także plany, wszak powstać miała nowa generacja modułowych pojazdów gąsienicowych (UMPG), w ramach której wdrożony miał być przede wszystkim nowy gąsienicowy bojowy wóz piechoty. BWP-1 znikałby w partiach z Wojska Polskiego, wraz z wprowadzaniem do pododdziałów bwp na UMPG.

Oczywiście w wojsku jest świadomość wartości bojowej BWP-1, dlatego na szczęście nigdy nikt tego wozu nie skierował na prawdziwą misję operacyjną. Pewnym odstępstwem od tej reguły jest skierowanie w 2020 roku na dyżur Sił Odpowiedzi NATO wozów BWP-1 z 21. Brygady Strzelców Podhalańskich, ale ten wyjątkowy jednak sprzętowy blamaż wynika z zaniechania przezbrojenia w wozy Rosomak, co było przed dyżurem planowane.

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 9/2020

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter