Rakietowe boje. Izraelska marynarka wojenna na Morzu Śródziemnym podczas wojny Jom Kuppur

Krzysztof Kubiak
Floty państw arabskich rozpoczynały wojnę opromienione egiskim sukcesem, którym niewątpliwie było zatopienie niszczyciela Eilat 21 października 1967 roku przez egipskie ścigacze rakietowe projektu 183R. Ścigacze rakietowe, dostarczone zarówno Egiptowi jak i Syrii stały się najważniejszymi okrętami sił morskich. Fascynacja uzbrojeniem rakietowym nie szła jednak w parze z doskonaleniem taktyki jego użycia.
Planując w 1973 roku wznowienie działań wojennych przeciw Izraelowi, kierownictwa polityczne Egiptu i Syrii postawiły przed swoimi siłami zbrojnymi zadania o ograniczonym charakterze. Na froncie zachodnim (Kanał Sueski) armia egipska miała, po sforsowaniu kanału, odrzucić Izraelczyków do przełęczy w Górach Synajskich i przejść do obrony, zachowując zdolność do wznowienia działań w sprzyjającej sytuacji strategiczno-operacyjnej. Na froncie wschodnim Syryjczycy po przełamaniu obrony izraelskiej i odzyskaniu terenów utraconych w 1967 roku zamierzali uchwycić rubieże dogodne do obrony. Plan izraelski zakładał obronę umocnionych pozycji na wschodnim brzegu Kanału Sueskiego (tak zwana linia Bar Leva) oraz Wzgórzach Golan i osłabienie sił arabskich w trakcie operacji obronnej, a następnie ich rozbicie po przejściu do działań zaczepnych. 6 października o godzinie 14.00 Egipcjanie rozpoczęli forsowanie Kanału Sueskiego, a Syryjczycy działania zaczepne na Wzgórzach Golan. Państwom arabskim udało się uzyskać zaskoczenie na wszystkich szczeblach. Ostatecznie Izraelczycy, przede wszystkim dzięki przewadze wyszkolenia na szczeblu taktycznym, zdołali opanować sytuację i wyjść ze zmagań „z tarczą”, ale bez wątpienia była to najtrudniejsza wojna Izraela od czasu zmagań o niepodległość w latach 1948-1949
Siły i plany stron
Marynarka izraelska znajdowała się w fazie intensywnego rozwoju jakościowego i ilościowego. W porównaniu z rokiem 1967 jej stan zmniejszył się o dwa niszczyciele brytyjskiej budowy, jeszcze wojennej, oraz kilka mniejszych jednostek, lecz do służby weszło 14 ścigaczy rakietowych i artyleryjskich.
Mimo większego zasięgu uzbrojenia rakietowego państw arabskich, Izraelczycy byli lepiej przygotowani do wojny. Dysponowali na swoich okrętach środkami walki radioelektronicznej, a dowódcy okrętów i inni oficerowie przeszli forsowny trening taktyczny przy użyciu symulatora oraz w toku ćwiczeń na morzu.
Izraelski plan przyjęty do realizacji na Morzu Czerwonym zakładał bicie przeciwnika częściami sił morskich. W pierwszej kolejności postanowiono zaatakować marynarkę syryjską. Była ona słabsza od egipskiej, ale pomimo to stwarzała większe zagrożenie dla nadmorskich obszarów Izraela, w których żyło ponad 70% populacji. Okręty syryjskie mogły – manewrując u wybrzeży Libanu – niepostrzeżenie zbliżyć się do wielkich aglomeracji położonych nad brzegiem Morza Śródziemnego (za szczególnie zagrożoną uznano Hajfę) i odpalić swe rakiety przeciwko obiektom brzegowym, podobnie jak uczyniła to marynarka wojenna Indii, atakując w grudniu 1971 roku pakistańskie Karachi.
Izraelski wywiad morski, niewielki lecz sprawny, sukcesywnie informował dowództwo marynarki o przedsięwzięciach podejmowanych w siłach morskich państw arabskich. Umożliwiło to dowodzącemu flotą kontradmirałowi Binyaminowi Telemowi podjęcie pewnych przedsięwzięć przygotowawczych: podniesiono gotowość bojową na okrętach, przyspieszono remonty, ponownie uzbrojono w rakiety jednostki, które na czas wykonywania zadań patrolowych przeciwko przenikającym z morza palestyńskim fedainom zostały ich pozbawione, uzupełniono zapasy środków bojowych i paliwa. Wieczorem, w dniu poprzedzającym wybuch wojny, w dozór radiolokacyjny ku wybrzeżom Synaju skierowany został ścigacz rakietowy Herev, zaś kolejna jednostka typu Sa’ar rozpoczęła patrolowanie na północ od wybrzeża izraelskiego.
W sobotę o godz. 10.00 dozór północny wzmocniono o kolejne dwa okręty – ścigacz typu Sa’ar Mivtach występujący w wariancie artyleryjskim i Reshef (prototypową jednostkę serii dużych izraelskich kutrów rakietowych). W następnych godzinach na północ wysłano kolejną parę okrętów, zaś trzema kolejnymi jednostkami wzmocniono dozór południowy. Okręty operujące na południu zajęły pozycje w zasadzce: część manewrowała przy brzegu z zamysłem wywabienia przeciwnika z bazy w Port Saidzie (i Port Fuad), a druga pozostawała na morzu, by zaatakować Egipcjan od północy. Było to zgodne z rozwiązaniami wypracowanymi wcześniej w trakcie treningów taktycznych.
Wybuch wojny nie zaskoczywł więc marynarki wojennej przeciwnika w tak wielkim stopniu, jak stało się to udziałem wojsk lądowych i lotnictwa. Te pierwsze zepchnięte zostały na obu frontach do głębokiej defensywy i powstrzymując Arabów jednocześnie prowadziły gorączkową mobilizację. Panował chaos, dowódcy nie rozumieli sytuacji, podejmowali nieprzemyślane decyzje prowadzące do kolejnych porażek. Lotnictwo, utrzymujące wszak bardzo wysoki poziom gotowości bojowej w czasie pokoju, miotało się między rozmaitymi koncepcjami podjęcia działań, gorączkowo modyfikując plany. Na tym tle marynarka wojenna była przysłowiową oazą spokoju. Tak więc, gdy wojna się rozpoczęła przystąpiono do realizacji zawczasu przygotowanych zamiarów. Z drugiej strony zauważyć trzeba, że było to możliwe również w następstwie tego, że marynarka wojenna odgrywała marginalną rolę w planach obronnych państwa, a także nie operowała w bezpośrednim styku z przeciwnikiem.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 7-8/2019