Radzieckie dozorowce zimnej wojny
Wojciech Zawadzki
W poprzednim numerze opisaliśmy małe okręty przeciwpodwodne – ostatni pod względem wielkości typoszereg okrętów w łańcuchu sił mających wytropić i zniszczyć podwodniaków na wodach przybrzeżnych. Z kolei dozorowiec był nazwą przyjętą w radzieckiej flocie dla jednostek średniej wielkości, zdolnych do eskortowania innych okrętów i statków na akwenach zamkniętych, ale także do czasowego operowania na obszarach oceanicznych.
Po zakończeniu II wojny światowej wiele szybko dozbrojonych flot rozpoczęło proces wycofywania zbędnych już okrętów ze służby. We flocie radzieckiej postąpiono dokładnie na odwrót – rozpoczął się wielki program rozbudowy sił nawodnych i podwodnych, prowadzony w ramach przygotowań do kolejnego światowego konfliktu. Wśród skierowanych do budowy projektów znalazła się jednostka wielkości zachodnich wojennych fregat eskortowych, tak potrzebnych kilka lat wcześniej na trasach konwojowych między Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią czy między Albionem i radzieckimi portami na Morzu Arktycznym.
Dozorowiec projektu 42, bo o nim mowa, miał nazwę kodową Kola i był konstrukcją idealnie przygotowaną do udziału w wojnie, która właśnie dobiegła końca. Uniwersalna artyleria, najnowsze wojenne typy radarów oraz dziobowe miotacze rakietowych bomb głębinowych sprawiały, że projekt okrętu spodobał się radzieckiemu dowództwu. Po zamówieniu ośmiu kadłubów zdecydowano jednak o nieznacznym pomniejszeniu konstrukcji i wznowieniu produkcji, ale na znacznie większą skalę. W ten sposób powstał dozorowiec projektu 50, powszechnie znany pod nazwą kodową Riga.
Proste, ale za to mało skuteczne – okręty projektów 42 i 50
Punktem wyjścia prac przy pierwszym okręcie, czyli projektu 42, były oczywiście wojenne doświadczenia, wnioski z budowy jednostek projektów 29 i 29K, dostęp do opracowanych w ostatnich latach nowych rodzimych systemów uzbrojenia oraz sprzęt elektroniczny pozyskany w ramach pomocy sojuszniczej Lend and Lease, w tym m.in. radary i stacje hydrolokacyjne. Sformułowane w styczniu 1947 r. wymagania taktyczno-techniczne na okręt dozorowy były dla radzieckiego przemysłu stoczniowego łatwe do spełnienia, nie przewidywano bowiem ani rewolucji w konstrukcji, ani w uzbrojeniu i specjalistycznym wyposażeniu jednostki w porównaniu do poprzedników. Co ciekawe, odchodziły one od ustaleń poczynionych jeszcze w końcowych tygodniach wojny, gdy planowano okręt większy i znacznie silniej uzbrojony, m.in. w dwie podwójne wieże z armatami kal. 130 mm i dwa poczwórne stanowiska przeciwlotnicze z armatami kal. 45 mm. Zwolennikiem sporego odchudzenia projektu był sam Stalin. Narzucony limit wyporności, wynoszący 1300 t, prawie udało się spełnić, jednak to i tak okazało się za mało dla decydentów.
Po rozpoczęciu budowy serii jednostek projektu 42 w 1950 r. Stalin znów osobiście wszedł w kompetencje marynarskich planistów i nakazał przygotować mniejszą wersję dozorowca. Tak właśnie powstał projekt 50, którego opracowanie powierzono biuru konstrukcyjnemu nr 820, uruchomionemu przy stoczni w Kaliningradzie. Prace przeprowadzono w ekspresowym tempie, nie decydując się na tworzenie koncepcji nowej jednostki, tylko usunięcie części elementów z projektu 42. Ostatecznie skrócono kadłub o nieco ponad 5 m i zwężono o niecały metr. Z zestawu uzbrojenia wyeliminowano jedną armatę kal. 100 mm, jeden miotacz rakietowych bomb głębinowych oraz generalnie znacząco zmniejszono zapasy paliwa w zbiornikach i amunicji w magazynach. Ścieśniono urządzenia siłowni okrętowej, zredukowano obsadę etatową i zmniejszono kubaturę pomieszczeń socjalnych. Wprowadzono punkt kierowania ogniem artylerii okrętowej z radarem artyleryjskim, nowy wzór miotaczy bomb głębinowych i stację hydrolokacyjną o lepszych parametrach pracy.
Generalnie linie teoretyczne obu typów dozorowców są bardzo podobne, oczywiście z różnicami wynikającymi z wprowadzonych oszczędności tonażowych. Kadłuby okrętów były stalowe, w większości spawane, zastosowano różne rodzaje blach o grubości 7 lub 8 mm, wzmocnionych w pasie przedziałów maszynowni, na linii wodnej i newralgicznych pomieszczeń w nadbudowie. Zaprojektowano je jako gładkopokładowe, ze sporym wzniosem dziobowym i identycznym obrysem pawęży rufowej. Zmniejszenie objętości siłowni pozwoliło na zredukowanie z dwóch do jednego liczby kominów, choć ten pozostawiony był szerszy. Architektura nadbudowy pozostała podobna – na projekcie 50 na jej dachu pojawiła się nowa platforma z punktem kierowania ogniem, a maszt trójnożny zamieniono na kratownicowy.
W zmniejszonym kadłubie projektu 50 na śródokręciu rozplanowano trzy pomieszczenia siłowni okrętowej. W pierwszym umieszczono dwa kotły wodnorurkowe typu KWG-57/28, w drugim – dwie turbiny parowe typu TW-9. Każda turbina otrzymała oddzielny wał napędowy zakończony śrubą. Trzecie pomieszczenie, najbliżej rufy, mieściło elektrownię okrętową z turbogeneratorami TŁ-7/1 i generatorami dieslowskimi DG-25. Klasyczna konstrukcja siłowni turboparowej miała gwarantować odpowiednie osiągi przy nieskomplikowanej obsłudze i remontach. Niestety ograniczenie liczby i pojemności zbiorników na paliwo sprawiło, że Rygi miały znacząco mniejszy zasięg operacyjny niż większe dozorowce Kola. Zakres prędkości maksymalnej nieco poniżej 30 w. pozwalał na skuteczne ściganie zanurzonych okrętów podwodnych – era większych prędkości rozwijanych pod wodą przez podwodniaków miała dopiero nadejść.
Planowane i zrealizowane modernizacje
Konstrukcja radzieckich dozorowców pierwszego powojennego pokolenia teoretycznie pozwalała na przeprowadzenie ograniczonych prac modernizacyjnych uzbrojenia i wyposażenia elektronicznego. W przypadku ośmiu większych jednostek projektu 42 zdecydowano się jedynie na zastąpienie dwóch skrzyń z miotaczami rakietowych bomb głębinowych dwoma wyrzutnia nowego wówczas typu, mianowicie RBU-2500. Ręczny tryb ładowania nowych systemów nie wymuszał przeprowadzenia głębszych zmian w kadłubie i magazynie bombowym. Ponieważ nie uważano tych okrętów za perspektywiczne, nie podjęto się na nich poważniejszych prac modernizacyjnych.
Nieco inaczej było z mniejszymi dozorowcami projektu 50. Ich wielkoseryjną budowę rozłożono na kilka lat; w tym czasie opracowano nowe wzory uzbrojenia i wyposażenia elektronicznego, które miały stać się podstawowymi środkami walki nowych jakościowo okrętów przeciwpodwodnych. To z myślą o tych nowych rozwiązaniach wydano rządowy dekret z 1956 r., wspomniany w artykule z poprzedniego numeru. Nie najlepsze oceny wystawiane możliwościom bojowym okrętów projektowanych w latach 40. i na początku lat 50. dotyczyły bowiem także dozorowców Riga. Z pierwotnego zestawu uzbrojenia i środków radiotechnicznych, dostępnego na przełomie wspomnianych dekad, kilka lat później, tj. po 1957 r., w zasadzie wszystko było już przestarzałe i nie spełniało podstawowych wymagań. Otwarte stanowiska artyleryjskie nie dawały stosunkowo dużym okrętom właściwie żadnej gwarancji obrony przed atakami nowoczesnych samolotów odrzutowych, a przecież w założeniach były to okręty eskortowe, mające chronić nie tylko siebie, ale i inne jednostki pływające. Rakietowe bomby głębinowe stanowiły kopię brytyjskiego wojennego systemu typu Hedgehog.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 1-2/2023