Radary III Rzeszy – nieznana awangarda
Igor Witkowski
Radary III Rzeszy – nieznana awangarda
Zagadnienie niemieckich prac nad radarami oraz prób wykorzystania fal radiowych jako broni samej w sobie, wciąż nie doczekało się pełnego opisu. Wcześniej przedstawiłem niektóre awangardowe konstrukcje (systemu kierowania ogniem Egerland dla kierowanych rakiet ziemia – powietrze, radarów zakresu centymetrowego Berlin i Marbach, połączenia radaru Würzburg-Riese z ciepłonamiernikiem oraz eksperymentalnych radarów do śledzenia lotu rakiet dalekiego zasięgu...), jednak wciąż jest tu wiele do nadrobienia. Ciekawych konstrukcji powstało w Trzeciej Rzeszy więcej i chyba nigdy nie były one w Polsce szerzej opisywane. Dotyczy to przede wszystkim dwóch grup: radarów dużych, w tym o zasięgu pozahoryzontalnym (kilku tysięcy kilometrów), nad którymi pracowano już przed wojną, oraz z drugiej strony kilku typów eksperymentalnych z końcowego okresu wojny, które albo wyprodukowano w niewielkich ilościach, albo istniały one wyłącznie w postaci prototypów.
Jest jeszcze jeden, trzeci aspekt tego zagadnienia, jaki nie doczekał się spójnego opisu nie tylko w Polsce, ale w ogóle, a mianowicie kluczowa rola, jaką na tym polu próbowało pełnić SS – od jesieni 1944 r. Do postawienia takiej tezy upoważniają dokumenty, jakie niedawno odnalazłem w swoich wciąż nie do końca przejrzanych zasobach (!). W tym przypadku chodzi o dokumenty Osobistego Sztabu Reichsführera SS.
W 2001 roku, w jednej z książek, zreprodukowałem dokument dotyczący utworzenia w Książu, w 1944 roku, filii Instytutu d.s. Wysokich Częstotliwości SS, który zresztą sam w sobie pozostaje nieznany. Sprawa ta zainteresowała mnie wtedy, gdyż potwierdzała to, co usłyszałem nieco wcześniej od prof. Mieczysława Mołdawy, pracującego w kancelarii dolnośląskiego obozu Gross Rosen, jednak nie od razu dotarło do mnie znaczenie opisanych w dokumencie Osobistego Sztabu działań. Po części dlatego, że zrozumienie takie pojawić się mogło dopiero po odnalezieniu dalszych dokumentów, które bezpośrednio lub pośrednio dotyczyły tej właśnie sprawy – badań SS wkraczających na najbardziej awangardowe pole elektroniki i radiolokacji.
Jeśli więc można na sprawę spojrzeć w nowym świetle, to warto zacząć od uważniejszego niż dotychczas przyjrzenia się wspomnianemu dokumentowi, dotyczącemu realizacji badań z zakresu tzw. wysokiej częstotliwości w Książu (termin ten był szyldem, pod którym realizowano głównie prace nad radarami krótszych niż dotychczas zakresów, zwłaszcza fal centymetrowych, ale też nad systemami precyzyjnego sterowania dla różnego rodzaju rakiet i innych broni dalekiego zasięgu). Zacznę więc od przetłumaczenia sporych fragmentów owego dokumentu – z 7 stycznia 1944 roku. Nie muszę chyba dodawać, że był to dokument tajny... Niestety całego przetłumaczyć się nie da, ponieważ niektóre fragmenty są prawie nieczytelne:
Radca Stanu dr inż. H. Plendl Berlin – Gatow, 7 I 1944.
(...)
Do
Reichsführera SS
Pana ministra Rzeszy Himmlera
Berlin W.8
Prinz-Albrecht Str. 8
Wielce Szanowny Reichsführerze!
Wracając do mojej wizyty w kwaterze „Hochwald” [w Pozezdrzu koło Kętrzyna – I.W.] w dniu 9 X 1943 roku oraz dodatkowo odnośnie do oddania kierowania nad badaniami z zakresu wysokich częstotliwości, pozwolę sobie krótko opisać tutaj stan współpracy z organami Reichsführera w zakresie niemieckich badań nad wysokimi częstotliwościami.
W sierpniu 1943 roku wspólnie z Reichsführerem SS (z Głównym Urzędem Gospodarczo-Administracyjnym) utworzono w obozie koncentracyjnym Dachau Instytut Wysokich Częstotliwości. Szefem tego instytutu został SS-Obersturmführer Schröder. Do jego dyspozycji są wyłącznie więźniowie, pełniący obowiązki pracowników, a kierownikiem naukowym został więzień Hans Maier – były dyrektor centralnego laboratorium firmy Siemens und Halske. Kolejnych 20-25 więźniów, którzy są inżynierami dyplomowanymi, fizykami, inżynierami i technikami, zajmuje się zagadnieniami fachowymi. Udostępnienie odpowiednich urządzeń i instrumentów pomiarowych oraz maszyn nastąpiło za pośrednictwem Reichsstelle für Hochfrequenzforschung e.V., za stawianie zadań odpowiada zaś BHF [Pełnomocnik Führera d.s. Badań z zakresu Wysokich Częstotliwości, którym był Göring, jako że radiolokacja służyła głównie Luftwaffe].
Aby do celów badań nad wysokimi częstotliwościami móc wykorzystać na dużą skalę także niewykwalifikowanych więźniów obozów koncentracyjnych, w obozie koncentracyjnym Gross Rosen zostanie rozbudowany wykorzystywany już warsztat, co już jest prowadzone – dzięki szczególnemu wsparciu Reichsführera SS [odnośnie do Gross Rosen: patrz relacje prof. Mołdawy z „Nowej prawdy o Wunderwaffe” dot. komand znajdujących się w Książu, np. ze str. 303]. Warsztat ten zajmuje 4 baraki o powierzchni ok. 1700 metrów kwadratowych. Przewiduje się zakończenie rozbudowy baraków na początku marca. Wykorzystanie baraków przewidziano w taki sposób, że 1,5 baraku zajmie instytut dotychczas znajdujący się w Dachau, a pozostałe 2,5 baraku przeznaczone zostanie na własny warsztat badawczy. Gdy tylko baraki zostaną przygotowane, do celów badań z zakresu wysokich częstotliwości ma zostać przydzielonych 150-200 więźniów pod kierownictwem inżyniera i pięciu majstrów (...)
Wspomniana tutaj siła robocza może realizować także zadania zlecone przez Reichsführera SS, takie jak np. postawione przed nimi przez Sturmbannführera Siepena, bez angażowania instancji pośredniczących.
Jako że Pan, wielce szanowny Reichsführerze, przez swą pomoc wydatnie ułatwił badania z zakresu wysokich częstotliwości, pozwalam sobie przedstawić w załączniku nr. 1 sprawozdanie, które dałem Panu Marszałkowi Rzeszy. Zarządzone tam szkolenie młodzieży dla sektora wysokich częstotliwości ma być wspierane przez szefa służb łączności Reichsführera SS, SS-Obergruppenführera i generała Waffen-SS Sachsa – szczególnie poprzez postawienie do dyspozycji kadry dydaktycznej niemieckiej amatorskiej służby krótkofalarskiej, co będzie stanowiło istotne wsparcie. (...)
Twierdzę to biorąc pod uwagę wysiłki, jakie podejmuje przeciwnik w tej „wojnie fizyków”, rozumianej przez niego (Załącznik 2) jako nieodłączny warunek sukcesu. To, co mogą realizować potęgi zachodnie z ich dziesięciokrotnie większym potencjałem, obfitymi środkami finansowymi, surowcami i w znacznym zakresie bez zniszczeń spowodowanych bombami – temu możemy przeciwstawić tylko wewnętrzne zaangażowanie i ofiarność niemieckich naukowców i inżynierów. Jest to moim zdaniem jedyny działający „środek czarodziejski”, który na dłuższą metę może przełamać barierę.
Heil Hitler!
Pański wielce oddany
Plendl
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia Spec 6/2012