Przypuszczalny przebieg katastrofy pod Smoleńskiem
Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Przypuszczalny przebieg
katastrofy pod Smoleńskiem
Mimo, że wciąż trzeba czekać na raport polskiej komisji badającej katastrofę lotniczą samolotu Tu-154M nr 101 pod Smoleńskiem z 10 kwietnia 2010 r. – miejmy nadzieję, że już niedługo – to jednak przebieg zdarzeń jest już w zasadzie znany. Bardziej interesujące jest jednak to, dlaczego do owej katastrofy doszło.
Ostatnio w mediach pojawił się nowy wątek – rzekoma kłótnia dowódcy Sił Powietrznych, gen. broni pil. Andrzeja Błasika z dowódcą załogi samolotu Tu-154M, kpt. pil. Arkadiuszem Protasiukiem. O żadnej kłótni oczywiście mowy być nie może, bowiem w wojsku kapitan po prostu nie kłóci się z generałem, lecz wysłuchuje, co generał ma do powiedzenia. Cała afera mogłaby zostać pominięta całkowitym milczeniem jako jedna z wielu bezsensownych „medialnych sensacji”, gdyby nie jedyna interpretacja zdarzenia, jaka przychodzi autorom do głowy. Jeśli przyjąć owe plotki (informacji medialnych inaczej traktować nie sposób) za zbliżone choć trochę do prawdy, to warto zauważyć, że dowódca załogi Tu-154M rzekomo zażądał dokładnej informacji o pogodzie z lotniska w Smoleńsku. Podobno też chciał odmówić lotu w razie braku takiej informacji. Czy jest to prawda – oczywiście nie wiadomo, ale media budują właśnie na tym swoją teorię o „naciskach”. Media bowiem nie są zainteresowane niczym poza owymi mitycznymi naciskami. A my spróbujemy spojrzeć na to ze zdroworozsądkowego punktu widzenia.
Tuż przed lotem pilot prezydenckiego samolotu zażądał aktualnego komunikatu meteorologicznego z lotniska Smoleńsk Północny; czyli spodziewał się, że taki komunikat powinien otrzymać. I przed lotem dowiedział się, że tej informacji nie ma. Pytanie: dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Na lotnisku Smoleńsk Północny nie ma stacji meteorologicznej. Od jesieni 2009 r. Czy dowódca załogi Tu-154M o tym nie wiedział? Najwyraźniej nie wiedział. Co więc wiedział o lotnisku, na które leci? Jak się do owego lotu przygotował? W tym kontekście ewentualna złość gen. broni Błasika jest całkowicie zrozumiała. Warto dodać, że 10 km od lotniska znajdowała się cywilna stacja meteorologiczna, która nie była jednak w systemie wymiany lotniczych informacji pogodowych. Należało więc zadbać kilka dni wcześniej, by móc uzyskać nieoficjalny (bo innego być nie mogło) komunikat meteo z tego właśnie źródła. Jeśli nikt o to nie zadbał, to powinien to zrobić dowódca załogi – zwracając przełożonym uwagę na taką możliwość. I na tym można zakończyć ten wątek. Przyczyn wypadku należy jednak szukać rzetelnie, co bez wątpienia czyni polska komisja badająca katastrofę. Wyników jej prac oczywiście nie znamy, ale opierając się na ustaleniach raportu MAK (na faktach, a nie na komentarzach bądź interpretacjach), postaramy się zebrać to, co już wiadomo na ich temat.
Przyczyny organizacyjne
Nie ulega wątpliwości, że organizacja lotu nie była poprawna. W tym przypadku zawiniły niemal wszystkie zaangażowane w lot instytucje. Organizacja wykonania lotu jest niezwykle istotna, bowiem umożliwia właściwe przygotowanie załogi, samolotu, lotniska, startu i lądowania, a także służb ruchu lotniczego do wykonania lotu. Jeśli organizacja lotu jest niewłaściwa, to załoga samolotu nie może się właściwie przygotować do jego wykonania. Organizacja obejmuje:
Tuż przed lotem pilot prezydenckiego samolotu zażądał aktualnego komunikatu meteorologicznego z lotniska Smoleńsk Północny; czyli spodziewał się, że taki komunikat powinien otrzymać. I przed lotem dowiedział się, że tej informacji nie ma. Pytanie: dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Na lotnisku Smoleńsk Północny nie ma stacji meteorologicznej. Od jesieni 2009 r. Czy dowódca załogi Tu-154M o tym nie wiedział? Najwyraźniej nie wiedział. Co więc wiedział o lotnisku, na które leci? Jak się do owego lotu przygotował? W tym kontekście ewentualna złość gen. broni Błasika jest całkowicie zrozumiała. Warto dodać, że 10 km od lotniska znajdowała się cywilna stacja meteorologiczna, która nie była jednak w systemie wymiany lotniczych informacji pogodowych. Należało więc zadbać kilka dni wcześniej, by móc uzyskać nieoficjalny (bo innego być nie mogło) komunikat meteo z tego właśnie źródła. Jeśli nikt o to nie zadbał, to powinien to zrobić dowódca załogi – zwracając przełożonym uwagę na taką możliwość. I na tym można zakończyć ten wątek. Przyczyn wypadku należy jednak szukać rzetelnie, co bez wątpienia czyni polska komisja badająca katastrofę. Wyników jej prac oczywiście nie znamy, ale opierając się na ustaleniach raportu MAK (na faktach, a nie na komentarzach bądź interpretacjach), postaramy się zebrać to, co już wiadomo na ich temat.
Przyczyny organizacyjne
Nie ulega wątpliwości, że organizacja lotu nie była poprawna. W tym przypadku zawiniły niemal wszystkie zaangażowane w lot instytucje. Organizacja wykonania lotu jest niezwykle istotna, bowiem umożliwia właściwe przygotowanie załogi, samolotu, lotniska, startu i lądowania, a także służb ruchu lotniczego do wykonania lotu. Jeśli organizacja lotu jest niewłaściwa, to załoga samolotu nie może się właściwie przygotować do jego wykonania. Organizacja obejmuje:
- określenie trasy lotu, terminu jego wykonania, potrzebnego składu załogi i listy pasażerów, a także celu wykonania lotu;
- wybór statku powietrznego do wykonania lotu i wybór konkretnej załogi do wykonania lotu;
- zabezpieczenie prawno-dyplomatyczne, w tym uzyskanie niezbędnych zgód dyplomatycznych na wykonanie lotu;
- zabezpieczenie nawigacyjne wykonania lotu, w tym zabezpieczenie nawigacyjne na lotnisku startu, na trasie przelotu, na lotnisku docelowym i na lotniskach zapasowych;
- zabezpieczenie meteorologiczne wykonania lotu, w tym określenie minimalnych warunków pogodowych do startu, lotu po trasie, lądowania na lotnisku docelowym, lądowania na lotniskach zapasowych oraz zapewnienie bieżącego informowania o pogodzie na lotnisku startu, na trasie przelotu, lotnisku docelowym i zapasowych;
- zabezpieczenie techniczne wykonania lotu, w tym wybór statku powietrznego i jego zatankowanie (potrzebna ilość paliwa), zapewnienie sprawności statku powietrznego i jego urządzeń, wprowadzenie niezbędnych danych do urządzeń pokładowych;
- zabezpieczenie pod względem bezpieczeństwa, w tym zapewnienie bezpieczeństwa pasażerom i załodze na lotnisku startu, na pokładzie statku powietrznego (zabezpieczenie przed sabotażem i zamachem), zapewnienie bezpieczeństwa na lotnisku startu i lotnisku zapasowym;
- zabezpieczenie logistyczne wykonania lotu, w tym zapewnienie dostarczenia na pokład samolotu wszelkich niezbędnych materiałów (paliwa, smarów, sprężonego powietrza, energii elektrycznej niezbędnej do rozruchu itp.) oraz zabezpieczenie logistyczne na lotnisku docelowym i zapasowych, w tym umożliwienie zatankowania, zabezpieczenie materiałowe, umożliwienie zgodnego z procedurami sprawdzenia stanu technicznego przed wylotem powrotnym statku powietrznego;
- zabezpieczenie logistyczne samej wizyty, w tym zapewnienie transportu z miejsca lądowania do miejsca docelowego dla pasażerów, zarówno na lotnisku docelowym, jak i na lotniskach zapasowych;
- zabezpieczenie pod względem łączności, w tym zapewnienie dwustronnej łączności i komunikacji (m.in. ustalenie języka komunikacji) pomiędzy załogą, dysponentem, służbami ruchu lotniczego oraz z ośrodkiem koordynującym lot i ośrodkiem koordynującym wizytę w kraju, a także z placówkami zagranicznymi wymienionych ośrodków;
- zabezpieczenie pod względem koordynacji i zarządzania lotem, czyli zapewnienie zbierania informacji o bieżącej, aktualnej sytuacji: nawigacyjnej, meteorologicznej, technicznej (sprawność samolotu i urządzeń, z opcją wysłania samolotu zapasowego), logistycznej, pod względem bezpieczeństwa pasażerów i załogi. Proces ten obejmuje bieżące podejmowanie decyzji i uruchamianie zawczasu przygotowanych rozwiązań alternatywnych w przypadku komplikacji;
- osobiste przygotowanie załogi i innych osób zapewniających zabezpieczenie wykonania lotu do jego wykonania i zabezpieczenia, nadzór nad procesem przygotowania i sprawdzenie procesu przygotowania.
Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo Numer Specjalny 14