Premiera P-10C

Premiera P-10C

Borys Kulka

 

W ostatnich latach na rynku pojawiło się przynajmniej kilka modeli pistoletów na polimerowym szkielecie, którym przy premierze wielu przyczepiało etykietkę z napisem „Glock killer”, a które, choć z całą pewnością dobre i nowoczesne, jakoś nie były w stanie zrzucić z piedestału austriackiego pistoletu, dla sporej części strzelców stanowiącego wciąż wyznacznik w tej klasie broni...

Bodaj ostatnim pistoletem, który miał zdetronizować Glocka był HK SFP-9 SF, wprowadzony na rynek mniej więcej dwa lata temu. Okazało się jednak, że choć jest to broń bardzo dobra, przyjazna dla użytkownika, celna, dobrze wykonana i w stanie „prosto z pudełka” bijąca o kilka długości niemodyfikowanego Glocka, to nie zagroziła jego pozycji w stopniu zauważalnym. Można upatrywać kilku przyczyn takiego obrotu spraw – od ceny poczynając (przeciętnie SFP kosztuje o kilkaset złotych więcej niż Glock), poprzez brak elementów do modyfikacji (niby SFP nie trzeba tuningować by zaczął przyzwoicie strzelać, ale są tacy, którzy muszą mieć broń spersonalizowaną) po prozaiczny brak kabur.

Wszystko to sprawia, że Glock nadal pozostaje królem wśród pistoletów na polimerowym szkielecie, a informację o każdym kolejnym „Glock killerze” zwykło się przyjmować skwitowaniem „tak, tak, oczywiście...”. Do czasu jednak, bo najbliższe miesiące mogą pokazać, że austriacka broń przestanie być już pistoletowym „wzorcem z Sèvres”. Wszystko to za sprawą nowego produktu Ceskiej Zbrojovki, który miał oficjalną premierę podczas tegorocznego SHOT Show, potem – w lutym – mniej oficjalną w Polsce, podczas targów Kniej w Poznaniu, aż wreszcie nastąpiła oficjalne, Europejska premiera podczas tegorocznych targów IWA. Kilka dni temu, podczas targów Europoltech, ponownie pokazano w Polsce tę broń, tym razem już oficjalnie, przy okazji prezentując także oficjalnego dystrybutora marki w naszym kraju – firmę Zbrojownia. Ostatniemu pokazowi P-10C w Polsce towarzyszyła także możliwość wypróbowania pistoletu na strzelnicy. Póki co, nowa czeska broń jest obiektem fejmu w Intrenecie, ale na razie nie będzie ona dostępna w Europie. Pierwszeństwo ma rynek amerykański – jak powiedziano nam podczas konferencji towarzyszącej premierze P-10C podczas IWA, producent nieco nie oszacował zapotrzebowania Amerykanów. Po SHOT Show okazało się, że strzelcy w USA „na wczoraj” są w stanie kupić około 48 000 sztuk P-10C, podczas gdy Czesi zakładali początkowe zapotrzebowanie na około 10 000... Obecnie w Uherskim Brodzie wydano komendę „all hands on deck” i fabryka pełną parą pracuje, by sprostać zapotrzebowaniu Amerykanów. Niestety, cierpi na tym Europa, która może spodziewać się dostaw nowego czeskiego pistoletu w drugiej połowie roku. Pocieszającym jest fakt, że Czesi stawiają Polskę w czołówce krajów będących w ich sferze zainteresowania na Starym Kontynencie, więc jest nadzieja, że polscy strzelcy nie będą musieli tworzyć społecznych list kolejkowych, by nabyć upragnioną broń.

CZ P-10C jest kompaktową wersją pistoletu (jeszcze nieistniejącego) P-10, przystosowaną do strzelania amunicją 9 mm x 19 PARA, lada moment dostępna będzie także wersja na amunicję . 40 S&W, a w następnej kolejności - .45 ACP. Pełnowymiarowa wersja broni, oznaczona P-10, ma się pojawić na przełomie roku 2017/2018.

Pistolet działa na zasadzie krótkiego nodrzutu lufy i jest ryglowany przez jej przekoszenie za pomocą masywnej komory nabojowej współpracującej z odpowiednio ukształtowanym oknem wyrzutowym (czyli klasyka gatunku). Ruchem lufy sterują występy pod komorą nabojową, które współpracują z metalową wkładką umieszczoną w polimerowym szkielecie.

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 1-2/2017

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter