Pogrom nad doliną Bekaa 1982

Pogrom nad doliną Bekaa 1982

Robert Michulec

 

W czerwcu 1982 r. izraelskie siły zbrojne wkroczyły do targanego konfliktami wewnętrznymi Libanu. Jak zwykle w przypadku konfliktów bliskowschodnich spektakularną rolę odegrało znakomicie wyposażone i wyszkolone lotnictwo państwa żydowskiego. Głównym celem izraelskich lotników było zniszczenie rozlokowanego w dolinie Bekaa syryjskiego ugrupowania przeciwlotniczego, na które składały się liczne baterie rakietowych zestawów przeciwlotniczych produkcji radzieckiej. Podjęte działania doprowadziły do zmasowanego użycia nad Libanem syryjskiego lotnictwa, a w konsekwencji licznych walk powietrznych, zakończonych spektakularną porażką arabskich lotników.

Na początku lat 80. XX w., po kilku latach pełzającej wojny domowej sytuacja w Libanie zaczęła gwałtowanie stawać się skrajna, i to pod każdym względem. Organizacja Wyzwolenia Palestyny (dalej: PLO) w zaledwie pięć lat doprowadziła kraj do całkowitej ruiny i rozpadu. Akcje arabskich terrorystów prowadzone z terytorium Libanu przeciw północnemu Izraelowi powodowały narastanie liczby ofiar po obu stronach granicy. W zdezintegrowanym państwie coraz bardziej zakorzeniała się Syria, prowadzająca tam nadzór okupacyjny pod przykrywką oficjalnie wykonywanego mandatu stabilizacyjnego organizacji państw arabskich. W Libanie nie było sił zdolnych przeciwstawić się temu sąsiadowi. Nawet Milicja Chrześcijańska „Falanga”, najbardziej wojownicza organizacja libańska o charakterze antyarabsko-socjalistycznym, już wtedy o charakterze antysyryjskim, nie dawała rady podołać sytuacji, mimo że była jedyną liczącą się siłą oporu przeciw PLO i Syryjczykom dzięki wsparciu władz Izraela, które jednocześnie mocno nią manipulowały. Izraelczycy liczyli na nią ze względu na swoją politykę wobec Libanu, nastawioną na stworzenie z tego państwa jakiejś formy wasalnego bufora, względnie nawet na rozebranie go wespół z Syrią, choć niekoniecznie we współpracy z nią.

Wiosną 1982 roku, po kilku latach ciągłych utarczek i rocznych pracach końcowych nad planem inwazji na Liban, władze izraelskie postanowiły w końcu rozciąć ten węzeł gordyjski. Oficjalnie „rozcinanie” miało zostać dokonane przy pomocy ograniczonych środków w celach obronnych, lecz w praktyce motywacje przyświecające władzom Izraela były wielorakie. Stąd cały czas rozpatrywano co najmniej trzy główne plany polityczne, forsowane przez różne środowiska. Jeden z nich, najbardziej radykalny, przewidywał wojnę z Syryjczykami w celu przejęcia kontroli nad Libanem, szczególnie nad południową jego częścią. Za opcją tą opowiadało się szczególnie ministerstwo obrony pod kierownictwem pozbawionego hamulców Ariela Szarona. Mimo że w światku politycznym Izraela wiedziano o jego wojennych apetytach i podzielaniu ich w pewnym stopniu przez środowisko premiera, wiosną 1982 roku udawano, że popierano ogólnorządowy plan w formie tzw. akcji policyjnej. Kiedy więc 5 czerwca 1982 roku parlament w końcu dał zgodę rządowi na – oficjalnie – ograniczoną, „policyjną” inwazję Libanu, celem której miały być jedynie PLO i przygraniczny teren tego państwa, w rzeczywistości zgoda ta oznaczała przyzwolenie na rozwiązania ekstremalne forsowane bez alternatywy od kilku miesięcy przez Szarona. Minister obrony w stosunku do wciąż niezdecydowanych stosował swoją ulubioną metodę napastliwej perswazji: Chyba sobie nie wyobrażasz, że zakończymy operację, nie tykając tych pocisków [SAM-ów w Dolinie Bekaa]! Wszyscy dokładnie wiedzą, co zamierzamy zrobić. Nie udawaj niewiniątka. Wszyscy wiedzą! To właśnie za sprawą jego postawy, właściwie otwarcie artykułowanej przez niego już od 1981 roku, planowaną operację zaczęto szybko nazywać „Wojną Arika”.

Wojna Szarona między Izraelem i Syrią o Liban została właściwie zainicjowana już w 1981 roku, lecz działania na wielką skalę rozpoczęto dopiero po roku, gdy rząd Izraela po długich zabiegach ostatecznie wypracował sytuację najbardziej sprzyjającą atakowi. Klamka zapadła w maju 1982 roku, kiedy uwarunkowania międzynarodowe pozwoliły na rozniecenie otwartej wojny. Na przestrzeni paru tygodni podjęto wtedy szereg najważniejszych decyzji wojskowych i w pierwszych dniach czerwca zaczęto realizować operację pod romantycznym kryptonimem „Pokój dla Galilei”. Bezpośrednim pretekstem do ataku stał się zamach na izraelskiego dyplomatę w Londynie Szlomo Argowa, co 3 czerwca spadło rządowi w Tel-Awiwie z nieba.

Równolegle na granicy izraelsko-libańskiej narastały starcia. Stopniowe przygotowania Izraela do inwazji, ćwiczenia wojsk w strefie przygranicznej, koncentracja sprzętu, przesunięcia jednostek czy powołania rezerwistów wpływały na błyskawiczne eskalowanie konfliktu granicznego wraz z upływem maja 1982 roku. PLO i Syryjczycy dostrzegali narastające zagrożenie i reagowali na to alarmami czy wzmaganiem swoich działań – wypadami terrorystycznymi i ostrzałami rakietowymi Izraela. W konsekwencji niektóre z utarczek na pograniczu zaczęły momentami przypominać otwarte działania wojenne z użyciem artylerii i izraelskiego lotnictwa. Najwięcej roboty miały w nich samoloty A-4. Skyhawki wraz z artylerią szczególnie intensywnie okładały przeciwnika od 4 czerwca 1982 roku, zmiękczając go, pozwalając go rozpoznać, ale i wprowadzając w błąd względem momentu rozpoczęcia inwazji i uwarunkowań jej rozpoczęcia. Dalsze cele incydentalnie pokrywały Phantomy. Na tylko 4 czerwca F-4 z 69. Dywizjonu wykonały 27 lotów, atakując głównie stadion w Bejrucie, gdzie PLO ulokowała największy magazyn broni i amunicji. Dużą rolę odgrywały także izraelskie śmigłowce, wykonujące wiele niespodziewanych ataków. Jedna Cobra atakujących stanowiska artylerii PLO ostrzeliwującej Galileę została nawet zestrzelona wieczorem 5 czerwca 1982 roku ogniem działka ZU-23-2.

Kres tym wojennym akcjom bez wojny przyniósł otwarty najazd sił lądowych Izraela rozpoczęty 6 czerwca 1982 roku o godzinie 11.00. Dzięki wcześniejszym starciom inwazja zaskoczyła taktycznie nieprzyjaciela, umożliwiając najeźdźcy uzyskanie w miarę łatwego sukcesu wstępnego. Pomocna w tym była miażdżąca przewaga liczebna i techniczna Izraelczyków. Według danych oficjalnych Izraela zgrupowanie uderzeniowe miało liczyć 40 tys. ludzi i 600 czołgów z tysiącami pojazdów pancernych. Wsparcie zapewniało mu tysiące bojowników proizraelskich w Libanie, głównie zorganizowanych w powyżej przywołanej „Falandze” (szacunki sięgają 15 tys. ludzi, w tym osiem tysięcy z samej „Falangi”), zapewniającej Izraelczykom dane wywiadowcze i przeprowadzającej drobne akcje sabotażowe. Naprzeciw stała PLO w liczbie mniej więcej 15 tys. bojowników (liczba ludzi uzbrojonych w Libanie oraz Syrii) z 80 czołgami (w tym T-34-85), a poza strefą przygraniczną siły syryjskie, oceniane na około 25–30 tys. żołnierzy, mniej więcej 700 czołgów i 1200 wozów pancernych. Pomiędzy obiema walczącymi stronami pojawiała się tu i ówdzie neutralna armia libańska w sile maksymalnie 15 tys. żołnierzy, całkowicie pasywna i bezradna.

Po stronie atakującej wielką rolę w inwazji jak zwykle miały odegrać Izraelskie Siły Powietrzne (Israeli Air Force, IAF). Na podstawie danych ośrodków analitycznych wciąż przyjmuje się, że w przeddzień wojny Izrael dysponował 634 samolotami bojowymi. Stanowiło to ogromną potęgę, którą nie mogło się pochwalić wiele innych, nawet większych państw świata. W Izraelu samolotów było tak wiele, że wojsko nie potrafiło spożytkować większości z nich we właśnie inicjowanej wojnie! Do akcji w Libanie wyznaczono większą część ogółu IAF, w sumie około 480 samolotów bojowych. Dostępne dane szczegółowe przekonują, że w przeddzień inwazji na 138 Phantomów IAF zaangażowały do wojny 127, na 174 Skyhawków – 140, a na 160 jednomiejscowych Kfirów jedynie nieco ponad 100. Najbardziej spektakularną rolę miało odegrać 39 z 40 posiadanych F-15 Eagle oraz 71 F-16 Falconów (w tym 63 wersji A) z 75 zakupionych.

Samoloty bojowe zgromadzono w 18 dywizjonach wyznaczonych do wojny: w 133. Dywizjonie (F-15), 117., 110. i 253. Dywizjonach (F-16; ten ostatni wciąż jeszcze w stadium tworzenia, ale użyto go bojowo), 69., 201., 119., 107. i 105. Dywizjonach (F-4; ten ostatni Wild Weasel uzbrojony w pociski AGM-78 Standard), 101., 109., 144., 149. Dywizjonach (Kfir), 102., 140., 115., 116. i 147. Dywizjonach (A-4; jeden z nich dostosowany do działań Wild Weasel uzbrojony w AGM-45 Shrike i ich izraelską odmianę Purple Fist). Niektóre inne dywizjony uzbrojone w te typy maszyn, pozostające w rezerwie względnie poddawane przezbrojeniu, także wykorzystywano w akcji, choć raczej na zasadzie udziału ich załóg, a nie angażowania całych jednostek.

Naprzeciw IAF Syryjczycy zgromadzili – wedle różnych szacunków – od 350 do 450 samolotów bojowych, a także około 200 drugoliniowych maszyn bojowych. Według jednego z zestawień w Syryjskich Arabskich Siłach Powietrznych (Syrian Arab Air Force, dalej: SyAAF) znajdowało się ogółem 370 pierwszoliniowych maszyn bojowych: 24 MiG-i-25P, 24 MiG-i-23MF, 20 MiG-ów-23MS i około 200 MiG-ów-21, a także 62 MiG-i-23BN i 40 Su-20 (występujących też jako Su-22). Samoloty bojowe skoncentrowano w sześciu dywizjonach szturmowych uzbrojonych w Su-20 (2) i MiG-i-23BN (4), a także w 12 myśliwskich operujących na MiG-ach-25 (1), MiG-ach-21bis/MF oraz MiG-ach-23MS/MF (11). Przy 18 dywizjonach pierwszoliniowych mających składać się z 24 samolotów każdy oznaczałoby około 430 maszyn tej kategorii. Do tego dochodziło 200 drugoliniowych maszyn uderzeniowych MiG-17 (4) i Su-7 (1), które w czasie pokoju odgrywały rolę samolotów operacyjno-treningowych. Do najnowszych samolotów SyAAF zaliczano 20 Su-20/22 wprowadzonych do służby w 1978 roku i 30 MiG-ów-23 w wersjach BN i MF otrzymanych z ZSRR w maju 1981 roku. W tym okresie (konkretnie: w 1980 roku) cena jednego MiG-a-23MS dostarczanego do zaprzyjaźnionych krajów kształtowała się w granicach 3,6–6,6 mln dolarów, w zależności od wersji, skali kontraktu i odbiorcy (dla porównania, koszt jednostkowy równolatka F-15 dla Izraelczyków zamykał się sumą około 16 mln dolarów). MiG-i tego typu pojawiły się w Syrii – jak i zresztą w innych krajach arabskich – w 1974 roku, w efekcie doświadczeń Wojny Jom Kipur i na początku lat 80. XX w. nie dorównywały już najnowszym podówczas na świecie F-15 i F-16.

Syryjskie dywizjony wchodziły w skład brygad. Cztery z nich odegrały później główną rolę w walkach z IAF nad Libanem. Jednostki te stacjonowały pod Damaszkiem i przy północnej granicy Libanu: 34. Brygada z bazą w Nasirija, 17. w Saiqal, 30. w Dumayr i 68. w Al-Qusayr/Homs. Baza Al-Mezzeh pod stolicą była z kolei siedzibą jednostek śmigłowców Mi-8 i SA-342L Gazelle, które tak dobrze sprawiły się w czerwcowych akcjach, ale korzystały z niej i jednostki MiG-ów. 

Pełna wersja artykułu w magazynie Lotnictwo Nr Specjalny 17

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter