Pogrom amerykańskich Reaperów nad Jemenem

Marcin Strembski
W marcu i kwietniu br. zaczęły gwałtownie narastać straty wśród amerykańskich bezzałogowych statków powietrznych MQ-9 Reaper, które są używane do rozpoznawania i niszczenia celów w Jemenie w ramach operacji „Poseidon Archer”. Akcja jest wymierzona przeciwko rebelianckiemu ugrupowaniu Huti, które w wyniku wojny domowej opanowało najbardziej rozwinięte części kraju i obecnie przy wsparciu Iranu terroryzuje ostrzałem rakietowym i dronowym Izrael oraz żeglugę cywilną w basenie Morza Czerwonego.
Amerykanie prowadzą w związku z tym operacje uderzeniowe i rozpoznawcze, starając się wyeliminować z użycia najgroźniejsze elementy arsenału Huti. Ponoszą jednak ostatnio bardzo wysokie straty w bezzałogowcach MQ-9, które w marcu i kwietniu spadają od ognia jemeńskiej obrony przeciwlotniczej niemal tydzień po tygodniu.
Czarna seria zaczęła się w nocy 3-4 marca, kiedy doszło do zestrzelenia przez jemeńskich rebeliantów Huti pierwszego amerykańskiego bezzałogowca bojowego MQ-9 Reaper. Aparat został trafiony przeciwlotniczym pociskiem rakietowym podczas lotu nad prowincją Al-Hudajda. Utrata MQ-9 została oficjalnie potwierdzona przez amerykańskie wojsko. Do kolejnego zestrzelenia MQ-9 miało rzekomo dojść 19 marca. Według kontrolowanego przez Huti kanału Al-Masirah, bezzałogowiec miał za zadanie dokonać oceny zniszczeń po nalotach lotnictwa USA na Sanę, stolicę Jemenu, a także prowincje Al-Bajda, Al-Dżawf i Sa'ada. Zazwyczaj tego rodzaju deklaracje szybko znajdują potwierdzenie w postaci materiału filmowego, jednak tym razem, mimo znacznego upływu czasu, materiał nie ukazał się i obecnie należy wątpić w prawdziwość tego twierdzenia. Za to potwierdzenie przez obie strony znajduje strata następnego bezzałogowca tego typu, do której doszło późnym wieczorem 31 marca. Zdarzenie miało miejsce nad prowincją Marib. Media Huti tym razem opublikowały zarówno wideo z przebiegu zestrzelenia, jak też zdjęcia szczątków na miejscu katastrofy. Kolejne zestrzelenie nastąpiło już 3 kwietnia. Wówczas MQ-9 został trafiony przez bojówki Huti nad prowincją Al-Hudajda. Strata została nieoficjalnie potwierdzona przez amerykańskie źródła wojskowe w rozmowie z dziennikarzami telewizji FoxNews. Następny MQ-9A Reaper należący do Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych został strącony przez rebeliantów Huti podczas lotu nad prowincją Al-Dżawf w dniu 9 kwietnia. Nagranie wraku samolotu zostało opublikowane przez media Huti, więc również w tym przypadku nie ma wątpliwości w kwestii faktu zestrzelenia.
13 kwietnia ugrupowanie Huti ogłosiło, że zestrzeliło kolejny amerykański aparat bezzałogowy. Tym razem w oświadczeniu wyemitowanym przez telewizję al-Masirah rzecznik wojskowy ugrupowania, Jahija Sarea, powiedział, że MQ-9 został zestrzelony podczas wykonywania misji w przestrzeni powietrznej prowincji Hadżjah w północno-zachodnim Jemenie. Również utrata tej maszyny została nieoficjalnie potwierdzona przez źródła dziennikarzy FoxNews. Do jeszcze jednego przypadku zestrzelenia Reapera doszło 18 kwietnia. Huti opublikowali na ten temat obfity materiał filmowy obejmujący zarówno sceny z momentu trafienia rakietą oraz inspekcji spalonych szczątków drona z wyraźnie widocznymi angielskimi napisami. Nie minęły 24 godziny a nastąpiło kolejne zestrzelenie MQ-9. Chodzi o potwierdzone materiałem filmowym trafienie z 19 kwietnia, które nastąpiło w okolicy Sany. Ostatni utracony w omawianym okresie Reaper miał zostać zestrzelony 22 kwietnia w prowincji Hadżadża, lecz nie nastąpiła publikacja materiału dowodowego.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 5/2025