Podwodne stawiacze min typu Porpoise i Grampus
WOJCIECH HOLICKI
Jedyna taka szóstka
Podwodne stawiacze min typu Porpoise i Grampus
Choć już dużo wcześniej do uzbrojenia Królewskiej Marynarki Wojennej Wielkiej Brytanii weszły przenoszone w wyrzutniach torpedowych miny denne z zapalnikiem magnetycznym, to do wiosny 1944 r. Royal Navy praktycznie wykorzystywaławyłącznie podwodne stawiacze min zbudowane w latach trzydziestych: Porpoise i pięć jednostek typu Grampus. Były to przenoszące miny kotwiczne okręty o bardzo ciekawej konstrukcji i wyposażeniu, dobrze sprawdzające się również w warunkach bojowych. Końca drugiej wojny światowej doczekał tylko jeden z nich, Rorqual, który postawił w trakcie swych misji ponad 1300 min, czyli więcej niż połowę łącznego ładunku i także – dzięki torpedom – znalazł się wśród „asów” brytyjskiej broni podwodnej.
W lipcu 1915 r., po odnalezieniu pod Great Yarmouth wraku kajzerowskiego UC-2, Brytyjczycy odkryli skąd biorą się miny w dobrze nadzorowanych kanałach wejściowych do portów na wschodnim wybrzeżu Anglii. Postanowiwszy odpowiedzieć pięknym za nadobne, skopiowali niemieckie rozwiązanie na kończonych właśnie dwóch jednostkach III grupy typu E. E-24 i E-41, wprowadzonych do służby odpowiednio w styczniu i lutym 1916 r. Opuściły one stocznie mając po 10 pionowych szybów o średnicy 0,76 m przecinających ich zewnętrzne zbiorniki balastowe na obu burtach. W każdym z nich można było ulokować cylindryczną minę S Mk IV lub S Mk IV*, mającą średnicę 0,53 m i masę 245,1 kg (w tym 95,3 kg materiału wybuchowego), z czterema zapalnikami galwanicznymi Hertza i wózkiem mieszczącym bęben z 54,8 m liny stalowej.
7 marca 1916 r. E-24 po raz pierwszy pozostawił pełny ładunek bojowy w pobliżu ujścia Łaby. Niecałe dwa miesiące wcześniej została podjęta decyzja o tym, że identycznym modyfikacjom zostaną poddane E-34, E-45, E-46 i E-51; jednostki te weszły do służby między sierpniem 1916 r. i marcem 1917 r. Wykonywały swoje misje niemal wyłącznie na wodach Morza Północnego (E-46 odbył w 1918 r. trzy rejsy bojowe na Adriatyku), stawiając łącznie ponad 2500 min (rekordzistą był E-45, z wynikiem 640 min na koncie), za których sprawą zginęły m.in. UB-61 i U-75. Zwycięstwa nie doczekały dwie jednostki – oprócz E-24, który przepadł bez wieści w trakcie drugiego rejsu bojowego, na listę strat własnych trafił w lipcu 1918 r. E-34. Warto dodać, że 15 sierpnia 1916 r. pod Harwich E-41 staranował podczas ćwiczeń E-4 i obaj pechowcy zatonęli (uratowało się tylko 14 osób z tego pierwszego), ale zostali podniesieni, wyremontowani i ponownie wcieleni do służby.
W grudniu 1916 r. Admiralicja zdecydowała, że do stawiania min S Mk IV* zostanie przystosowana także szóstka okrętów typu L. Żaden z nich nie zdążył wziąć udziału w działaniach bojowych: L-14 i L-17 ukończono odpowiednio krótko po i przed końcem wojny, L-24 i L-25 w 1920, a L-26 i L-27 dopiero w 1926 r. Choć były one dużo większe od jednostek typu E, ze względu na konieczność utrzymania bezpiecznego zapasu pływalności mogły przenosić mniejszy ładunek – „środkowa” para miała po 7, a pozostałe po 8 szybów z każdej burty. Tak jak w przypadku poprzedników zmodyfikowanie konstrukcji oznaczało rezygnację z pary wyrzutni torpedowych na śródokręciu (poprzecznych do płaszczyzny symetrii podłużnej okrętu).
„Elki” zachowały szyby do końca służby, choć najpewniej w żadnym nigdy nie ulokowano miny. L-24 miał wielkiego pecha – 10 stycznia 1924 r. wykonujący pod Portland atak ćwiczebny okręt został „rozjechany” przez pancernik Resolution. Trzy sprzedano na złom w latach 1934–1935 (to samo spotkało na początku lat dwudziestych czwórkę typu E) i kolejnej wojny doczekały tylko „najświeższe” L-26 i L-27, które do wiosny 1941 r. odbywały rejsy bojowe, a potem były wykorzystywane do celów szkoleniowych. Pierwszy z nich skończył jako okręt-cel, drugi – także w 1946 r. – został sprzedany na złom.
KOLEJNA ODSŁONA
Niedługo po zakończeniu pierwszej wojny światowej w Admiralicji przeprowadzono analizę działań bojowych podwodnych stawiaczy min. Podstawowym wnioskiem, jaki z niej wyciągnięto, było to, że mina S Mk IV musi zostać zastąpiona „produktem” niezawodnym (zbyt często zdarzały się przypadki eksplozji niedługo po opuszczeniu szybu), zawierającym więcej materiału wybuchowego i mającym dłuższą, bardziej wytrzymałą minlinę. Wskazanym przez analityków wzorem była produkowana od początku 1917 r. i stawiana przez jednostki nawodne mina typu H Mk II. Uznali oni również, że – mimo idącego za tym skomplikowania konstrukcji (śluzy, system zbiorników kompensacyjnych i trymowania itp.) – pożądane byłoby ulokowanie ładunku wewnątrz kadłuba ciśnieniowego (chodziło przede wszystkim o większe bezpieczeństwo okrętu w razie obrzucenia go bombami głębinowymi).
W lipcu 1920 r. w sztabie Royal Navy podjęto decyzję o sformułowaniu wymogów, których spełnienie dałoby „idealny” podwodny stawiacz min. Sprawa nie była pilna i przygotowane w biurze DNC (Director of Naval Construction – szef działu w Admiralicji odpowiedzialnego za projektowanie i budowę okrętów dla Royal Navy; pełniący je cywil był jednocześnie prezesem Królewskiego Korpusu Konstruktorów Okrętowych [Royal Corps of Naval Constructors]). Szkice projektowe omówiono dopiero prawie trzy lata później, na posiedzeniu z udziałem zainteresowanych, które odbyło się 22 czerwca. Ustalono wówczas podstawowe cechy techniczno-taktyczne okrętu:
- wyporność podwodna nie większa niż 2500 ts, prędkość maksymalna na powieprzy prędkości ekonomicznej (pożądane było 10 000 Mm), głębokość bezpiecznego zanurzenia nie mniej niż 122 m, przystosowanie do operacji na wodach tropikalnych;
- uzbrojenie identyczne jak na projektowanych wówczas jednostkach oceanicznych (8 wyrzutni, 16 torped, armata 120 mm i 2 karabiny maszynowe), jednak dopuszczono możliwość rezygnacji z wyrzutni rufowych, o ile okazałoby się to konieczne;
- stawianie min (nie mniej niż 36, pożądane 40) powinno było móc następować także w położeniu nawodnym, poprzez rury z pokrywami wewnętrznymi, które wytrzymają ciśnienie na głębokości 60 m, grupami po co najmniej 10 w odstępie 50 m między nimi przy dowolnej prędkości do maksymalnie 8 w (oznaczało to konieczność zastosowania niezawodnych i odpowiednio szybkich mechanizmów wyrzucających je na zewnątrz); odstęp między grupami nie został ustalony;
- zapewnienie odpowiedniego dostępu do ładunku, by do ostatniej chwili była możliwa nastawa odległości między lustrem wody i miną, nastawa czasu aktywacji detonatora itp.;
- wyposażenie w dźwig pokładowy (dawało to możliwość odbioru ładunku poza portem, z barek czy łodzi), radiostację dużego zasięgu, hydrolokator i echosondę.
W trakcie posiedzenia zgodzono się również – i zostało to zaaprobowane na najwyższym szczeblu – że należy opracować projekt jednostki z przedziałem minowym na śródokręciu, pod którą stępkę położono by w roku finansowym 1924–1925.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia Spec 6/2014