Początki artylerii nadbrzeżnej II Rzeczypospolitej
Waldemar Nadolny
Artyleria nadbrzeżna II RP powstawała bardzo powoli i tylko dzięki uporowi i kreatywności oficerów za nią odpowiedzialnych, stąd w 1939 roku posiadaliśmy chociaż jej namiastkę. Zupełnie w cieniu i zapomnieniu pozostaje pierwsza, w pełni zorganizowana formacja artyleryjskiej obrony wybrzeża, jaką był Pułk Artylerii Nadbrzeżnej (PAN) oraz to, że gdyby nie załamanie kursu naszej waluty pod koniec lat 20. XX wieku, posiadalibyśmy w miarę nowoczesną artylerię nadbrzeżną.
Na początku 1920 roku Departament Spraw Morskich (DSM) przedstawił projekt budowy portu-bazy dla powstającej floty. Na miejsce jej powstania wskazano Puck, który wraz z zatoką osłoniętą półwyspem helskim dawał schronienie przed okrętami nieprzyjaciela. Zapewnienie pełnej ochrony bazy wymagało jednak ustawienia baterii nadbrzeżnych, które swoim ogniem utrzymywałyby okręty przeciwnika z dala od niej. Ze względu na bliskość granicy niemieckiej, przyszłą bazę od strony lądu miały chronić silne fortyfikacje oraz wsparcie oddziałów lądowych z głębi kraju. Artyleria nadbrzeżna miała zapewnić rozwinięcie polskiej floty, obronę linii brzegowej przed desantami oraz chronić zagrody minowe. W swoich rozważaniach nad artylerią nadbrzeżną, polscy planiści doszli do wniosku, że kaliber armat chroniących bazę powinien odpowiadać przewidywanym największym kalibrom okrętów niemieckich. Dlatego też zaproponowano wyposażenie poszczególnych baterii w działa o kalibrze 406,4 mm. Aby w pełni zrealizować założenia obrony bazy zaproponowano ustawienie sześciu baterii (każda wyposażona w dwie dwudziałowe wieże z armatami kal. 406,4 mm) w Rozewiu, Cejnowej (Chałupach) oraz na końcu półwyspu helskiego. Każda wieża miała być chroniona pancerzem grubości 300 mm od czoła, 150 mm z tyłu i posadowiona na żelbetowym schronie, mieszczącym pomieszczenia załogi, siłownię oraz magazyn amunicji na 200 pocisków. Kierowanie ogniem miały zapewnić punkty obserwacyjne wyposażone w przyrządy ustawione w pancernych wieżach (grubości 300 mm) i połączone siecią telefoniczną. Dodatkowo planowano ustawić pomocnicze punkty kierowania ogniem (wyposażone w dalmierze w wieżach pancernych) na zachód od Rozewia, na latarni w Jastarni oraz na cyplu półwyspu. W odpowiedzi Oddział III Sztabu Generalnego (Szt.Gen.) uznał za niewskazane budowanie portu w Pucku, proponując miejscowość Steinberg (Kamienna Góra) jako lepszą lokalizację. Jednocześnie w pełni zgadzał się z propozycjami ustawienia baterii nadbrzeżnych chroniących port.
Trudne początki
Projekt ten przepadł (zapewne z powodu braków finansowych), lecz DSM mając na uwadze trwającą wojnę z Rosją starał się o uzbrojenie wybrzeża morskiego. Pewną nadzieję na poprawę tej sytuacji dawał program „Wiosna 1921 roku”, w którym przewidziano jako artylerię nadbrzeżną cztery baterie armat kal. 150 mm (w każdej po dwie armaty). Nie czekając na realizację programu, szef DSM kontradm. Porębski wnioskował do Ministerstwa Spraw Wojskowych (MSWojsk.) o przyznanie broni, dzięki której można byłoby odeprzeć ewentualny atak sowieckich sił morskich. W swoim piśmie (z 30 sierpnia 1920 roku) prosił o przydzielenie czterech ruchomych baterii armat kal. 155 mm (po 4 działa w każdej) wraz z czterema dalmierzami o dwumetrowej bazie oraz dodatkowo 8 reflektorów. Planowano również rozwinąć sieć łączności punktów obserwacyjnych z posterunkami na wybrzeżu oraz planowanymi bateriami nadbrzeżnymi. W ślad za tym pismem, szef sekcji technicznej DSM wystosował (4 września) prośbę do Departamentu V Uzbrojenia – sekcji zaopatrywania – o wydanie 16 dział o kalibrze nie mniejszym niż 6 cali, mających służyć jako artyleria nadbrzeżna. W niektórych opracowaniach możemy znaleźć informację, jakoby 31 sierpnia 1920 roku oddelegowano do Krakowa kpt. Aleksandra Olszewskiego, który miał sprawdzić przydatność francuskich armat kal. 105 mm do celów obrony wybrzeża. Jednak analiza innych zachowanych dokumentów z tego okresu wskazuje, że kpt. A. Olszewski odpowiedzialny był za uzbrojenie dopiero co zbudowanych monitorów. W Departamencie Spraw Morskich zajmował on stanowisko referenta artylerii i w miesiącach sierpień-wrzesień 1920 roku organizował w Toruniu służbę artyleryjską na znajdujących się tam monitorach, a 22 września oddelegowano go do Tczewa, w celu instalacji głównego uzbrojenia na monitorze ORP Pińsk.
Pomimo odparcia w sierpniu sowieckiej ofensywy, DSM nadal liczył się z możliwością zaatakowania wybrzeża, dlatego wystosował pismo do naczelnego dowództwa WP z apelem o wzmocnienie obrony przed ewentualnym desantem. W piśmie z 9 września proszono o szybkie łodzie motorowe uzbrojone w torpedy, lekkie działa, broń maszynową i artylerię nadbrzeżną. Wszystkie te zabiegi pozostały bez odzewu, jednak zawarcie rozejmu (12 października) dawało pewne szanse na polepszenie sytuacji sprzętowej w dziedzinie szeroko pojętej obrony wybrzeża. Licząc na możliwość pozyskania uzbrojenia od Rosji (jako strony pokonanej), na rozmowy pokojowe DSM przygotował dezyderat, w którym określił żądania MW w zakresie pozyskania uzbrojenia z rosyjskiej floty. W interesującym nas zakresie Departament wnioskował o otrzymanie 4 wież działowych z armatami kalibru 14 cali (tj. 356 mm) wraz z zapasem amunicji po 200 szt. pocisków na lufę oraz 16 armat kal. 100 mm z zapasem amunicji po 500 szt. pocisków na lufę. Niestety, jak pokazała przyszłość, MW nie otrzymała jakiegokolwiek sprzętu, o który wnioskowała.
Dopiero jesienią 1920 roku poczyniono pierwsze konkretne kroki, które miały doprowadzić do powstania na wybrzeżu morskim artylerii nadbrzeżnej. Zanim to nastąpiło, DSM przesłał (21 października) do Departamentu I Szt. Gen. pismo, w którym prosi o szybkie przydzielenie (do czasu sformowania baterii nadbrzeżnych kal. 152 mm) baterii armat kal. 75 mm, w celu zabezpieczenia jednostek pływających i urządzeń portowych przed zniszczeniem, w razie zerwania rokowań pokojowych prowadzonych z Rosją. Powodem takiej prośby było pismo, które wpłynęło 7 października z Dowództwa Wybrzeża Morskiego (DWM) o następującej treści: Według wiadomości telegraficznej otrzymanej z Anglii od Przedstawiciela Wojennego admirała Kłoczkowskiego, na morzu Bałtyckiem zauważono dwie łodzie podwodne bolszewickie. Trudno przypuszczać, żeby łodzie te dotarły do naszych wód, ale nie jest to zupełnie niemożliwe. Na wypadek zjawienia się łodzi podwodnych w naszych wodach, Dowództwo Wybrzeża nie posiada żadnych środków przeciwdziaławczych. Łodzie te mogą zupełnie bezkarnie, stojąc na kotwicy, ostrzelać nasz brzeg i uszkodzić nasze statki stojące w Porcie Puckim… Celem uniemożliwienia łodziom podwodnym bezkarnego działania w naszych wodach, pożądanem jest ustawienie chociażby po dwa działa 75 mm na cyplu półwyspu Hel i na Oksywi. Uprasza się więc o spowodowanie przydziału do Dowództwa Wybrzeża 75 mm baterii polowej /czasowo do ustawienia baterii ciężkich, co może nastąpić po ukończeniu kolei Puck-Hel i sformowaniu baterii nadbrzeżnych/…Wspomniana bateria armat kal. 75 mm miała pochodzić ze szkolnego dywizjonu w Toruniu, wskazywano przy tym, że dwie baterie w tym dywizjonie nie były przeznaczone do wysłania na front.
Pełna wersja artykułu w magazynie MSiO 7-8/2018