Plan na „155-tki”. Mapa drogowa PGZ dla amunicji artyleryjskiej

Plan na „155-tki”. Mapa drogowa PGZ dla amunicji artyleryjskiej

Mariusz Cielma

 

Produkcja amunicji dla polskiego rządu jest absolutnym priorytetem, suwerenność w tej produkcji jest absolutnie priorytetowa – mówił 9 lipca br. na konferencji prasowej wicepremier minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodać trzeba, że słowa te padają w ponad dekadę od początku okupacji Krymu, czy 3,5 roku od rozpoczęcia pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Oczywiście ministrowie nie są odpowiedzialni za wszystko, ale problem amunicyjny nabrzmiewa i dopiero w ostatnim czasie widać, w czym i na pewno jest zasługa obecnego szefa MON, pierwsze przesłanki przynajmniej do umiarkowanego optymizmu. Są pieniądze, mają być technologie, więc Grupa PGZ zapowiada, że wkrótce zacznie wypełniać wojskowe magazyny amunicją artyleryjską kalibru 155 mm. Musi się przy tym śpieszyć, bo w szybkim tempie zapełniają się garaże jednostek nowymi armatohaubicami z działami tego kalibru.

Kręta droga

Jak z kolei mogliśmy usłyszeć w ostatnim czasie z ust wiceministra aktywów państwowych Konrada Gołoty, w latach 2016-2022 polski przemysł zbrojeniowy na zlecenia Sił Zbrojnych RP miał dostarczyć łącznie 48 tysięcy pocisków kal. 155 mm. Średnia roczna wynosić miała niewiele ponad pięć tysięcy pocisków. Wynikało to również z zamówień ze strony wojska, w których zakontraktowany do dostaw program artylerii lufowej zakładał pozyskanie – skromnych z dziesiejszej perspektywy - pięciu dywizjonów armatohaubic HSW Krab, wówczas jedynego użytkownika amunicji tego kalibru w naszej armii. Sytuację diametralnie zmieniły decyzje ministra Mariusza Błaszczaka z 2022 roku, kiedy to zdecydowano o szybkim zakupie koreańskich Hanwha K9 Thunder, w umowie ramowej nawet 672 egzemplarzy, a na dziś w dwóch zobowiązujących kontraktach wykonawczych dotrzeć mają do Polski łącznie 364 takie działa w wersjach K9A1/K9PL. Z haubicami zakupiono także koreańską amunicję. Dokonano również kolejnych zamówień polskich Krabów, chociaż większość pierwotnie dostarczanych trafiła na Ukrainę.

W sumie proces westernizacji polskiej artylerii nabrał wysokiego tempa, także planowanie przyszłych organizacyjnych struktur. Na poziomie każdej z brygad pancernych/zmechanizowanych/zmotoryzowanych znajdować się będą 24 armatohaubice samobieżne kal. 155 mm, kolejnych 48 trafi do dywizyjnej brygady artylerii. Jeżeli nic się nie zmieni, Polska artyleria w zaledwie kilka lat (do końca 2029 roku) będzie dysponować prawie 600 egzemplarzami K9 i Krab. Amunicja artyleryjska kalibru 155 mm będzie i u nas królować.

Stąd najwyższa pora zapomnieć, że w polskim przemyśle zbrojeniowym, szczególnie tym państwowym – a więc mającym swoje określone zadania – zdolność produkcyjna dla 155-tki raptem zabezpieczać będzie potrzeby szkoleniowe, a nie zapasy wojenne. Konflikt w Ukrainie jasno wskazał aktualną nawet w epoce dronów dominację artylerii jako środka do rażenia. Pokazał jednocześnie, że należy zakładać zużycie dobowe amunicji artyleryjskiej w takiej armii jak polska przynajmniej na poziomie kilkunastu tysięcy pocisków.

Dnia 28 kwietnia 2023 roku, w związku z planowanym uruchomieniem zakupów w ramach tzw. Narodowej Rezerwy Amunicyjnej (ustanowionej na poziomie rządowym decyzją z 29 marca 2023 roku), zawiązane zostało konsorcjum PGZ-Amunicja. W jego skład weszło pięć firm: Mesko S.A., Zakłady Metalowe Dezamet S.A., Zakłady Chemiczne Nitro-Chem S.A., Zakład Produkcji Specjalnej Gamrat S.A. i Bydgoskie Zakłady Elektromechaniczne Belma S.A. Już wówczas zapowiadano, że państwo polskie zainwestuje nie tylko w zakupy amunicji wielkokalibrowej, ale także w rozbudowę zdolności do jej wytwarzania. 1 czerwca 2023 roku, ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak, zatwierdził umowę ramową na dostawy amunicji kal. 155 mm, z możliwością pozyskiwania również różnych typów amunicji 120 mm, a podpisaną z konsorcjum PGZ-Amunicja. Podobnie jak program Narodowa Rezerwa Amunicyjna, umowa ramowa miała obowiązywać do 2029 roku. Co ciekawe, już wówczas minister Błaszczak zapowiedział, że docelowym jest osiągnięcie zdolności produkcyjnych polskiej zbrojeniówki na poziomie miliona pocisków rocznie. Ta liczba jeszcze w tym artykule powróci.

Umowa ramowa ułatwia planowanie obu stronom porozumienia, ale jednocześnie jest wyrażeniem pewnej woli – to taki nasz komunikat jak agencji DSCA, pokazujący maksymalny, ale jednak i potencjalny poziom zleceń. Uruchamiające maszyny w zakładach i przelewy z budżetu są dopiero umowy wykonawcze. Na taką w przypadku firm państwowych trzeba było czekać kilka miesięcy. 22 grudnia 2023 roku Agencja Uzbrojenia zawarła z konsorcjum PGZ-Amunicja umowę wykonawczą na dostawy 283 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej kal. 155 mm za kwotę blisko 11 mld PLN brutto. Dostawy te trwają i mają się zakończyć, zgodnie z ramami różnych dokumentów, w 2029 roku.

Łatwo wyliczyć, że średnioroczne dostawy w ramach sześcioletniej umowy wykonawczej zakładają przekazanie około 50 tysięcy pocisków kal. 155 mm. To postęp, ale na pewno jeszcze nie przełom. W jakimś stopniu budowę zapasów amunicyjnych mogły wspomóc i dwie inne ścieżki dostaw: zakupy bezpośrednie prowadzone za granicą i pozyskiwanie amunicji poprzez polski przemysł prywatny. Na budowę nowych zdolności w spółkach Grupy Kapitałowej PGZ potrzebowano dokapitalizowania i technologii. Tak zwaną ustawę amunicyjną rząd zatwierdził 19 listopada, Sejm uchwalił 27 listopada, a Prezydent podpisał już 11 grudnia 2024 roku. Procedowanie było pilne, ale przecież prawie kolejny rok, od podpisania pierwszej umowy wykonawczej z konsorcjum, zajęło stworzenie ram prawnych, aby Fundusz Inwestycji Kapitałowych (będący w gestii Ministra Aktywów Państwowych) mógł dokapitalizować spółki amunicyjne. Tworząc ustawę wiedziano, że w przypadku konfliktu na terytorium Polski czy z udziałem naszego kraju, przemysł nie zabezpieczy potrzeb Sił Zbrojnych.

Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 7/2025

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter