Pekin 2008
Piotr B. Zadora
29. letnie Igrzyska Olimpiskie
Pekin 2008
Igrzyska w Pekinie pokazały, że polski sport stacza się po równi pochyłej i nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się zmienić. Po fatalnych występach naszych sportowców 4 lata temu w Atenach ogłoszono alarm. Przez media przewinęły się dziesiątki sportowych i politycznych ofi cjeli, zapewniających że polski sport wymaga gruntownej kuracji, i że będzie ona przeprowadzona. Deklaracje wypełniały ekrany telewizorów i gazetowy papier przez jakieś dwa tygodnie. Potem zajęto się czym innym, a w sporcie wszystko wróciło do normy, którą najdoskonalej obrazuje sytuacja w Polskim Związku Piłki Nożnej. W innych „polskich związkach sportowych” jest podobnie, tylko pieniądze mniejsze. Co charakterystyczne, najsłynniejszymi obecnie w świecie polskimi sportowcami są Agnieszka Radwańska i Robert Kubica. Reprezentują oni dyscypliny, w których rola polskiej sportowej biurokracji ograniczona jest do minimum – i oboje zawdzięczają swe sukcesy poświęceniu rodziców. Na kilka miesięcy przed Igrzyskami w Pekinie wszyscy zapomnieli jednak o tym, jaka jest sportowa rzeczywistość i rozpoczęło się nakręcanie emocji. Atmosfera ta udzieliła się nawet rozsądnym zwykle dziennikarzom, którzy bez komentarza pozostawiali zapewnienia szefów naszego sportu o tym, że w Pekinie zdobędziemy co najmniej 12 medali – a prezentowano nawet analizy z których wynikało, że 14 medali należy nam się jak psu miska z racji liczby ludności, wzrostu gospodarczego i innych tajemniczych powodów. Ciekawe, czy gdyby ktoś zapowiedział, że jutro Polacy polecą na księżyc to też przeszliby nad tym do porządku. Pekińska prawda okazała się jednak brutalna. Obecnie znowu trwa alarm, ale gdy ten numer miesięcznika STRZAŁ trafi do Państwa rąk, zapewne już się skończy i rozpocznie się kolejne ogólnonarodowe lizanie ran. Tyle niezbędnych uwag ogólnych, teraz o strzelectwie.
ORDRE DE BATAILLE
W Pekinie w konkurencjach strzeleckich wystartowało 390 zawodników. Czyli dokładnie tylu, co w Atenach, mimo że w tym roku konkurencji strzeleckich było 15, a cztery lata temu o dwie więcej. Zysk na zmniejszeniu liczby konkurencji był więc pozorny, bo zaoszczędzono ledwie na sześciu medalach i dwukrotnym odegraniu hymnów narodowych. A straty są dużo poważniejsze, istotne konsekwencje wywołało zwłaszcza usunięcie z igrzysk strzelania do ruchomej tarczy. W krajach, w których wyczynowe strzelectwo korzysta z wydatnej pomocy państwa, Olimpiada jest swego rodzaju fetyszem, jeśli czegoś nie ma na Igrzyskach to znajduje się poza zainteresowaniem władz. Widać to po losach karabinowych konkurencji 300-metrowych wycofanych z Igrzysk po 1974 roku: funkcjonują one jedynie w krajach, gdzie strzelectwo finansowane jest nie przez państwo, ale przez rynek, którego podstawą są liczni posiadacze broni. Tymczasem ruchoma tarcza była konkurencją popularną przede wszystkim w krajach, gdzie broni w rękach prywatnych jest niewiele. Brak fi nansowania ze strony państwa oznacza praktycznie utrupienie ruchomej tarczy. Proces ten widać się już m.in. w Polsce. Pod względem liczby zawodników na Igrzyskach Polska z sześcioma strzelcami znalazła się w Pekinie na 13. miejscu wśród krajów europejskich i na 19. w świecie. W Atenach mieliśmy pięciu strzelców, ale byliśmy na jedenastym miejscu w Europie i 18. w świecie, czyli niby było lepiej, ale jednocześnie gorzej.
W Pekinie w konkurencjach strzeleckich wystartowało 390 zawodników. Czyli dokładnie tylu, co w Atenach, mimo że w tym roku konkurencji strzeleckich było 15, a cztery lata temu o dwie więcej. Zysk na zmniejszeniu liczby konkurencji był więc pozorny, bo zaoszczędzono ledwie na sześciu medalach i dwukrotnym odegraniu hymnów narodowych. A straty są dużo poważniejsze, istotne konsekwencje wywołało zwłaszcza usunięcie z igrzysk strzelania do ruchomej tarczy. W krajach, w których wyczynowe strzelectwo korzysta z wydatnej pomocy państwa, Olimpiada jest swego rodzaju fetyszem, jeśli czegoś nie ma na Igrzyskach to znajduje się poza zainteresowaniem władz. Widać to po losach karabinowych konkurencji 300-metrowych wycofanych z Igrzysk po 1974 roku: funkcjonują one jedynie w krajach, gdzie strzelectwo finansowane jest nie przez państwo, ale przez rynek, którego podstawą są liczni posiadacze broni. Tymczasem ruchoma tarcza była konkurencją popularną przede wszystkim w krajach, gdzie broni w rękach prywatnych jest niewiele. Brak fi nansowania ze strony państwa oznacza praktycznie utrupienie ruchomej tarczy. Proces ten widać się już m.in. w Polsce. Pod względem liczby zawodników na Igrzyskach Polska z sześcioma strzelcami znalazła się w Pekinie na 13. miejscu wśród krajów europejskich i na 19. w świecie. W Atenach mieliśmy pięciu strzelców, ale byliśmy na jedenastym miejscu w Europie i 18. w świecie, czyli niby było lepiej, ale jednocześnie gorzej.
Ciąg dalszy w numerze