P-83: dziecko swoich czasów

 


Leszek Erenfeicht, Zbigniew Gwóźdź


 

 

 

P-83: dziecko swoich czasów
 

 


Oj, nie miała nasza armia po wojnie szczęścia do udanych pistoletów samopowtarzalnych. Najpierw męczyła się długie lata z narzuconym przez braterski sojusz jedynie słusznym pistoletem TT wz.33, potem przyszły konstrukcje własne: P-64, P-83 i Wist, z których każda miała chyba tyluż miłośników, co zaciekłych wrogów. Z tych wszystkich pistoletów P-83 utrzymał się w produkcji najdłużej – 16 lat – i o mało nie został popularną bronią cywilną.

 
 

 
Niedostatki pistoletu P-64 były znane już kilka lat po przyjęciu do uzbrojenia, gdy wielu wojskowych krytykowało skutki podporządkowania programu jego rozwoju wyłącznie potrzebom MSW, a zwłaszcza kompaktowe rozmiary, skutkujące krótką lufą i magazynkiem o pojemności zaledwie 6 nabojów oraz silnym odrzutem. Kontrowersje budziły rozwiązania konstrukcyjne i technologiczne broni, krytykowano mechanizm spustowy z okropnym samonapinaniem. Wiele słów krytyki tyczyło pracochłonności i wysokich kosztów produkcji pistoletu wykonywanego wyłącznie konserwatywnymi metodami obróbki ubytkowej, gdy na całym świecie, ale także w kraju, gwałtownie rozwijały się technologie odlewania i tłoczenia.

Prace nad nowoczesnymi pistoletami, które mogłyby zastąpić P-64 rozpoczęły się w Wojskowym Instytucie Technicznym Uzbrojenia w Zielonce koło Warszawy już od początku lat 70., gdy powstawały prototypy z magazynkami dużej pojemności i pionierskimi (także w skali światowej!) odlewanymi szkieletami aluminiowymi, a potem polimerowymi (P-70 i seria P/R-75, STZRAŁ 6/04). Prace WITU zakończyły się powodzeniem, ale powstałe w ich trakcie pistolety były tylko modelami studyjnymi, wewnętrznym przedsięwzięciem instytutu pozbawionego zdolności produkcyjnych i przez to bez szans na wprowadzenie do uzbrojenia. Jedynym ich trwałym następstwem było opracowanie opracowanie nowej metody produkcji zamka do pistoletu, w której dwa elementy frezowane, przedni z łożyskiem lufy i tylny z gniazdem iglicy, były lutowane wewnątrz tłoczonego z 4-milimetrowej blachy płaszcza, który następnie był frezowany tak jak normalny element z pełnej stali. Dopiero oficjalne zainicjowanie przez Szefostwo Rozwoju i Wdrożeń Ministerstwa Obrony Narodowej programu celowego pod kryptonimem „Wanad” pozwoliło na wydzielenie odpowiednich środków finansowych na rozwój i szybką realizację prac projektowych. Prace nad nowym pistoletem dla wojska zlecono w drugiej połowie lat 70. Ośrodkowi Badawczo-Rozwojowemuprzy Zakładach Metalowych „Łucznik” im. gen. Waltera w Radomiu. Sprawa stała się tym bardziej paląca, że w roku 1977 zakończono ostatecznie produkcję P-64, a tymczasem w wojsku nadal brakowało pistoletów kalibru 9 mm i znaczna część kadry, zwłaszcza w wojskach lotniczych i WOPK ciągle nosiła jeszcze całkowicie archaiczne, przestarzałe pod każdym względem tetetki.

Pełna wersja artykułu w magazynie Strzał 3/2009

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter