P-51 Mustang w działaniach taktycznych nad Europą zachodnią (część 3) dywizjony rozpoznania taktycznego

P-51 Mustang w działaniach taktycznych nad Europą zachodnią (część 3) dywizjony rozpoznania taktycznego

Tomasz Szlagor

W działaniach aliantów na kontynencie szeroko pojęty zwiad lotniczy miał równie doniosłe znaczenie, co naloty na pozycje nieprzyjaciela czy ochronny „parasol” myśliwców nad własnymi wojskami. Zadania zwiadowcze były specjalnością dywizjonów rozpoznania fotograficznego (PRS, Photo Reconnaissance Squadron) i taktycznego (TRS, Tactical Reconnaissance Squadron). Jedne i drugie fotografowały lub rozpoznawały wzrokowo przyszłe cele i obszary działań wojsk lądowych, dokumentowały efekty nalotów, korygowały ogień artylerii, a także prowadziły rozpoznanie meteorologiczne. Niejako przy okazji – i wbrew rozkazom – odnosiły fenomenalne sukcesy w starciach z Luftwaffe, w niecały rok zestrzeliwując blisko 200 samolotów.

Wprowadzenie do służby Mustangów serii F-6, które od standardowych P-51 różniły się jedynie wyposażeniem fotograficznym (zamontowanym w kadłubie za kokpitem), zapewniło powietrznym zwiadowcom nieoczekiwany potencjał bojowy. O ile w F-4 i F-5 – wersjach rozpoznawczych myśliwca P-38 Lightning – konieczne było usunięcie całego uzbrojenia, by zmieścić w dziobie samolotu aparaty fotograficzne, F-6 zachował zamontowane w skrzydłach karabiny maszynowe. Chociaż charakter i doniosłość zadań wykonywanych przez zwiadowców wymagały, by w miarę możliwości unikali walki, często ofensywna natura pilotów brała górę. Mimo nacisków, a nawet gróźb kar dyscyplinarnych ze strony wyższego dowództwa, piloci rozpoznawczych Mustangów do ostatnich dni wojny siali spustoszenie wśród samolotów Luftwaffe.

Pierwszą amerykańską jednostką tego typu w Europie zachodniej była 67. TRG (Tactical Reconnaissance Group), złożona z czterech dywizjonów: 12., 15., 107. i 109. TRS. Zanim w grudniu 1943 roku dołączyła do 9. AF, przez ponad rok szkoliła się w Anglii. John Hoefker, jeden z asów rozpoznawczych Mustangów, wspominał:

To szkolenie zapewniło nam wiedzę i umiejętności potrzebne do przetrwania na niebie nad Europą. Nasi instruktorzy z RAF, weterani z doświadczeniem bojowym, dali nam wycisk, a potem prowadzili nas podczas pierwszych wypadów nad terytorium wroga. Wykonałem jedenaście takich lotów w składzie 165. Dywizjonu RAF i zobaczyłem z bliska, na czym polega walka powietrzna. Nie mam wątpliwości, że to szkolenie legło u podstaw moich sukcesów jako pilota bojowego.

Wraz z nowym przydziałem, 67. TRG przeniosła się do bazy w Middle Wallop na południu Anglii i wymieniła leciwe Spitfire’y Mk V na Mustangi. Oprócz wersji rozpoznawczej (F-6), jednostka miała na stanie m.in. standardowe P-51, wykorzystywane do zadań nie wymagających użycia sprzętu fotograficznego.

Debiut operacyjny jednostki nastąpił 20 grudnia 1943 roku, gdy dwa F-6A, pilotowane przez poruczników Johna Hoefkera i Francisa Dillona, przeprowadziły rozpoznawczy wypad nad Francję. W styczniu i na początku lutego 1944 roku jednostka głównie fotografowała stanowiska latających bomb V-1 w Pas de Calais i dostarczała zdjęć do analizy skuteczności nalotów. Od połowy lutego do 20 marca, na specjalne zlecenie sztabu gen. Eisenhowera, wykonywała zdjęcia francuskiego wybrzeża, na podstawie których tworzono mapy i plany inwazji w Normandii.

Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia nr specjalny 5/2017

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter