P-18MK z Zielonki
Andrzej Kiński
P-18MK z Zielonki
Wojskowe Zakłady Elektroniczne S.A. z podwarszawskiej Zielonki w ciągu ostatnich 20 lat zebrały duże doświadczenie w modernizacji wojskowego sprzętu rozpoznania, walki elektronicznej, dowodzenia, łączności i obrony przeciwlotniczej produkcji byłego ZSRS. Najnowszy ich projekt modernizacyjny, zrealizowany w bieżącym roku, to modernizacja stacji radiolokacyjnej P-18 do standardu P-18MK.
Co warto podkreślić, przedsięwzięcie było wynikiem współpracy z zagranicznym partnerem i zostało wykonane na zamówienie kontrahenta z zagranicy, z jednego z państw europejskich. Modernizacja stacji radiolokacyjnej P-18 może być jednak interesująca także dla Sił Zbrojnych RP, ponieważ Wojska Obrony Przeciwlotniczej Sił Powietrznych nadal eksploatują kilkanaście radarów tego typu, znajdujących się w strukturze zespołów ogniowych dywizjonów rakietowych wyposażonych w przeciwlotnicze zestawy rakietowe S-125 Newa-SC. Są to dziś jedyne ostrzegawcze stacje radiolokacyjne produkcji b.ZSRS, które pozostają w służbie SZ RP!
Dlaczego P-18?
Pomimo faktu, że radar P-18 (1RŁ131 Tieriek, w Wojsku Polskim znany pod kryptonimem Laura), najczęściej stosowany jako stacja radiolokacyjna wstępnego wykrywania celów w strukturze rakietowych dywizjonów przeciwlotniczych, to już sprzęt ponad 40-letni (został wprowadzony do uzbrojenia Armii Sowieckiej w 1971 r.), nadal pozostaje w wyposażeniu kilkudziesięciu krajów świata, w tym wielu europejskich, i to bynajmniej nie dlatego, że nie stać ich na sprzęt nowej generacji. Cóż zatem sprawia, że leciwa, określająca tylko dwie współrzędne celu (odległość i azymut), stacja radiolokacyjna, wywodząca się w prostej linii z radaru P-12 (1RŁ14 Jenisiej, w WP Anna), opracowanego w połowie lat 50. XX wieku, w drugiej dekadzie XXI wieku jest wykorzystywana w pierwszoliniowych jednostkach kilku państw NATO? Sprawia to przede wszystkim jego robocze pasmo częstotliwości – 150–170 MHz (metrowe, VHF), zapewniające wykrywanie ze znacznych odległości także celów o niskiej skutecznej powierzchni odbicia radiolokacyjnego, a więc także samolotów „stealth” i bezzałogowców. Takimi zdolnościami nie mogą się poszczycić, najpowszechniej używane współcześnie, radary centymetrowe. Poza tym stacja ma prostą konstrukcję, jest niezawodna, łatwa w naprawie i... cechuje ją znaczna zdolność przetrwania na współczesnym polu walki (jej pracy nie wykrywa wiele prostych systemów ostrzegania przed opromieniowaniem przez radar, a standardowe lotnicze zasobniki zakłócające, np. AN/ALQ-131, pracują w wyższych zakresach częstotliwości). Nie ma jednak róży bez kolców – przestarzały układ przetwarzania sygnałów sprawia, że wykrywanie i pewne śledzenie celów w warunkach występowania zakłóceń (naturalnych i celowych) staje się problematyczne. System obróbki sygnałów ma niską wydajność, która ogranicza liczbę prowadzonych celów oraz dokładność określania ich koordynat. Archaiczna jest też konsola operatorska. Analogowy sygnał na wyjściu ogranicza również możliwość integracji ze współczesnymi systemami dowodzenia obroną powietrzną. Czas eksploatacji oryginalnych stacji dobiega końca jednak przede wszystkim ze względu na coraz gorszą dostępność części zamiennych (przede wszystkim specjalistycznych podzespołów elektronicznych w wykonniach militarnych), z których wiele nie jest już produkowanych. Mimo to biorąc pod uwagę wskaźniki koszt-efekt i wysoką podatność modernizacyjną, stacja P-18 to wręcz idealny obiekt do poddania „zabiegom odmładzającym”. Na przestrzeni ostatniej dekady takich przedsięwzięć modernizacyjnych opracowano kilka – oferowały je dotąd m.in. firmy z Białorusi, Czech, Rosji, Ukrainy i Węgier – większość osiągnęła status seryjny.
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 08/2013