Otwarcie na zachód...
Marcin Gawęda
Otwarcie na zachód sił zbrojnych
Federacj i Rosyjskiej
cz. I
Strategia pozyskiwania technologii militarnych za granicą, głównie w krajach NATO, jest od kilku lat konsekwentnie realizowana, mimo że jest jednym z najbardziej bolesnych i kontrowersyjnych tematów związanych ze sferą obronności w Rosji. Premier Władimir, Putin w jednym ze swoich niedawnych artykułów (Być silnym: gwarancje bezpieczeństwa narodowego dla Rosji), mówi o konieczności „punktowych” zakupów systemów uzbrojenia oraz technologii za granicą. Tyle, że nie są to już zakupy „punktowe” czy współpraca typu joint venture – ilość kontraktów na dostawy importowanej broni systematycznie rośnie i nierzadko wzbudza oburzenie.
Współpraca wojskowo-techniczna z Francją, Włochami czy Niemcami nie może być już postrzegana jako coś wyjątkowego, bo systematycznie się rozszerza i ma dla Rosji coraz większe znaczenie. Dostarcza nowoczesne technologie i zachodnie know-how, a dla wymienionych krajów oznacza wejście na nowy, niezwykle chłonny rynek. W dobie kryzysu i drastycznie redukowanych wojskowych zamówień na Zachodzie to kwestia niezmiernie ważna. Jak się okazuje, ważniejsza niż swoista „lojalność” w ramach Sojuszu. Rosja potrzebuje nowych technologii Do jesieni 2008 r., gdy oficjalnie zapowiedziano rozpoczęcie szeroko zakrojonej reformy Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, w kwestii przezbrojenia wojska realizowano „Państwowy program rozwoju uzbrojenia na lata 2007-2015” (Gosudarstwiennaja programma razwitia worużienii na 2007–2015 – GPW-2015). Po wojnie z Gruzją uznano, że konieczne jest wprowadzenie nowego planu modernizacji technicznej na kolejną dekadę 2011–2020. W państwowym programie uzbrojenia na lata 2011–2020 (GPW-2020) przyjęto, że w trakcie jego realizacji udział nowych i nowoczesnych rodzajów broni osiągnie ok. 70% całości potencjału. Celem programu jest więc wykonanie olbrzymiego skoku jeśli chodzi o jakość sprzętu. Prezydent Dmitrij Medwiediew zażądał, by w 2015 roku wskaźnik ten wynosił 30%, a w 2020 – 70%–80%.
Jedną z najpoważniejszych przeszkód stojących na drodze do zaplanowanej z dużym rozmachem modernizacji SZ FR – poza inflacją, niestabilnym finansowaniem czy potężną korupcją – może być wyraźnie zauważalny niski poziom technologiczny przedsiębiorstw przemysłu obronnego, które nie podołają stawianym przed nimi zadaniom. Otwarcie na Zachód, o którym mowa w tym artykule, ma z jednej strony ułatwić absorbcję nowej myśli technicznej i technologii przez, nieco zmurszały, kompleks wojskowo- przemysłowy (WPK). Z drugiej strony może być środkiem nacisku na federalne zakłady zbrojeniowe i placówki naukowo-badawcze, zmierzającym do podniesienia efektywności ich pracy. Mówiąc o nowych technologiach, koniecznych np. przy projektowaniu wozów bojowych nowego pokolenia, których w Rosji – przynajmniej zdaniem zwolenników reformy Sierdiukow-Makarow – nie ma, warto zauważyć, że w 2010 r. zaczęto głośno mówić o tym, że prace naukowo-badawcze w ramach NIOKR nie przynoszą w wielu dziedzinach spodziewanych efektów. Akronimem NIOKR (Nauczno-issledowatielskije opytno-konstruktorskije i technologiczeskije raboty) nazywane są w Rosji wszelkie innowacyjne prace naukowe, badawcze, konstruktorskie i doświadczalne – a więc te, które mogą przynieść nowe technologie do zastosowania w wojsku. Wraz z uświadomieniem sobie problemu niskiej efektywności NIOKR podjęto decyzje o zamknięciu najmniej efektywnych placówek, wygaszeniu nikomu niepotrzebnych, ale wciąż realizowanych projektów, a dla efektywnie działających zaplanowano zwiększenie nakładów finansowych (system placówek badawczo-rozwojowych – jako całość – był dość istotnie niedoinwestowany więc potrzebna jest racjonalizacja projektów i wydatków).
Otwarcie się na współpracę z wiodącymi koncernami zachodnimi może nie tylko zwiększyć efektywność rodzimego NIOKR, ale także uczynić zakłady szeroko pojętego WPK gotowymi do produkcji nowoczesnego uzbrojenia, opartego na przyszłościowych rozwiązaniach i technologiach. Konsekwencją wspomnianej konstatacji o słabości NIOKR i wynikającej z tego słabości własnego WPK, ale i jednocześnie bolesnym przyznaniem się do panujących realiów, jest utworzenie rosyjskiej odpowiedniczki amerykańskiej agencji DARPA. W lutym 2012 roku wicepremier Dmitrij Rogozin ogłosił oficjalnie, że w Rosji powstanie „Rosyjska DARPA”, dając tym samym jasny sygnał, że dla Kremla jest oczywiste, że przezbrajanie armii na tak ogromną skalę nie może się udać bez nowego impulsu do badań podstawowych w najnowszej technologii. Póki co, zaległości można nadrabiać intensyfikując współpracę z krajami NATO. Krótko, choć celnie, podsumował to Paweł Felgenhauer, rosyjski ekspert wojskowości: „Jesteśmy tak daleko w tyle za Zachodem, że o wiele taniej jest kupować technologie niż samemu ją opracowywać”.
Pod koniec sierpnia br., w wywiadzie dla kanału telewizyjnego Rossija-24, wiceminister Rogozin powiedział: „Zachód w warunkach kryzysu gotów jest sprzedawać najnowsze technologie i uzbrojenie, i Rosja powinna skorzystać z tej sytuacji dla tworzenia nowoczesnego uzbrojenia”.
Pierwsze kontakty
Kooperacja wybranych firm rosyjskich z zagranicznymi odpowiednikami z krajów NATO trwa już od lat 90. ubiegłego wieku. Pierwsze kontakty z firmami francuskimi nawiązały korporacje rosyjskie już w kilka lat po zniesieniu zimnowojennego embarga nadzorowanego przez tzw. COCOM (Coordinating Committee for Multilateral Export Controls). COCOM – Komitet Koordynacyjny Wielostronnej Kontroli Eksportu – istniał od 1949 r. i skupiał kilkanaście państw zachodnich dysponujących najnowocześniejszą technologią wojskową. Formalnie rozwiązany w 1995 r., COCOM działał dość skutecznie, blokując sprzedaż do krajów bloku wschodniego np. technologii informatycznych, ale także podzespołów elektronicznych.
Korzystając ze zniesienia embarga, rosyjskie firmy nawiązywały współpracę z zachodnimi partnerami, przede wszystkim żeby wejść na światowe rynki. Rosyjski WPK musiał kooperować z firmami zachodnimi, choćby po to, by sprostać wymaganiom klientów dotyczącym np. zastosowania zachodniej awioniki w samolotach i zaawansowanych systemów obserwacyjno-celowniczych z integralnymi kamerami termowizyjnymi w przypadku wozów bojowych. Współpraca ta, jak wspomniano, zapoczątkowana w pierwszej połowie lat 90., nie rzucała się w oczy i – co ważne – nie wiązała się ze wzrostem potencjału SZ FR, gdyż dotyczyła jedynie sprzętu wojskowego przeznaczonego na eksport. Warto zauważyć, że na przełomie wieków, gdy zamówienia rodzime były bliskie zeru, „kroplówką” umożliwiającą przetrwanie wielu zakładom zbrojeniowym był właśnie eksport. Uwaga ta dotyczy nawet takich gigantów jak np. RSK MiG (przykładowo wielkość obrotów z 2000 roku to jedynie ok. 100 mln USD, z czego tylko połowa przypadała na rynek wewnętrzny), który najlepsze czasy – epoki sowieckiej – ma dawno za sobą.
W literaturze przedmiotu można natknąć się na dane, które pokazują skalę zjawiska. Otóż w 1995 r. co ósme przedsiębiorstwo WPK prowadziło wspólne projekty z zachodnimi firmami. Chodziło o zaaplikowanie własnemu przemysłowi kapitału i technologii. Zazwyczaj były to spółki joint venture – w 1996 r. zarejestrowano ok. 400 (sic!) tego typu przedsiębiorstw, które związane były głównie z branżą lotniczą.
I tak, przechodząc do konkretnych przykładów kooperacji... W latach 90. współpraca rosyjsko-francuska i rosyjsko-włoska zaowocowała m.in. zastosowaniem zachodnich elementów wyposażenia na samolotach MiG-AT i Jak-130. Konsorcjum MiG nawiązało współpracę z firmami francuskimi, żeby m.in. zdystansować rodzimą konkurencję na rynkach zewnętrznych (głównie Suchoja) i przetrwać trudne czasy. MiG-AT (Advanced Trainer) był zaawansowanym samolotem treningowym (oblatany w 1996 r.), w którym zastosowano silniki Larzac 04R20 firmy Snecma (SAFRAN Group) oraz zachodnią awionikę, dostarczaną przez Thales Avionics.
Thales w ogóle odgrywał w tym czasie istotną rolę w wyposażaniu rosyjskich samolotów przeznaczonych na eksport, np. Su-30MKI dla Indii (pierwszy kontrakt z 2000 r.) i Su-30MKM dla Malezji (kontrakt z 2003 r.). Przykładowo, w przypadku Su-30MKM Thales dostarczył wyświetlacz przezierny, zasobnik nawigacyjny NAVFLIR oraz zasobnik LDP Damocles (z kolei z południowoafrykańskiej firmy Avitronics pochodziły zamontowane na tych maszynach systemy ostrzegania przed opromieniowaniem laserem oraz odpaleniem rakiety przeciwlotniczej).
Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 10/2012