Okręty podwodne typu 214

 


Tomasz Grotnik


 


Okręty podwodne typu 214

 

zmiana warty dla „dwieściedziewiątek”


Mają być godnymi następcami słynnych „dwieściedziewiątek”. Choć początki były trudne, wiele wskazuje na to, że problemy wieku dziecięcego zostały przezwyciężone. Ostatnim dowodem na to, może  być wytypowanie okrętów podwodnych typu 214 jako jednostek kolejnej generacji dla Sił Morskich Turcji, gdzie o zamówienie rywalizowała światowa czołówka producentów okrętów podwodnych. Niedawno rozpoczęły się szczegółowe negocjacje kontraktu na zakup sześciu takich okrętów. Wielu chciałoby widzieć je także pod biało-czerwoną banderą...
 
 

 

 

Projektowanie okrętów podwodnych typu 214 rozpoczęto już po zakończeniu zimnej wojny. Typowa dla tego okresu obrona przed globalnym zagrożeniem, ustąpiła miejsca operacjom związanym ze stabilizacją kryzysów międzynarodowych oraz zapobieganiem konfliktom. Ten odmieniony scenariusz miał zasadniczy wpływ na planowanie operacyjne wielu marynarek, a także ich wymagań w stosunku do broni podwodnej. Ponieważ około 80% miejsc potencjalnych konfliktów jest związanych z wybrzeżami oraz pasami lądu oddalonymi od nich do około 200 km, okręty podwodne zaczęły pełnić misje na obszarach litoralnych. Przez wzgląd na swoją wielkość, jednostki z napędem atomowym nieszczególnie „pasują” do takich miejsc. Stąd coraz większe zainteresowanie ze strony flot ukierunkowane jest na małe i średnie okręty podwodne, optymalizowane do działań przybrzeżnych, zachowujące jednak możliwość realizacji zadań na wodach otwartych. Czasy „podwodnych baterii torpedowych”, oczekujących na ofiarę na szlakach żeglugowych oraz trasach zespołów okrętowych wroga, przynajmniej częściowo, odeszły do historii. Skryty dozór wód otaczających rejon zapalny, rozpoznanie czy przerzut grup dywersyjnych i specjalnych, to obecnie jedne z najważniejszych zadań, wyznaczonych okrętom podwodnym.

Narodziny „dwieścieczternastki”
Biuro projektowe kilońskiej stoczni Howaldtswerke Deutsche Werft AG, należącej dziś do koncernu ThyssenKrupp Marine Systems AG (TKMS Submarine Division jest zlokalizowana właśnie w tym zakładzie), zdobyło wielkie doświadczenie opracowując samodzielnie lub wspólnie z Ingenieurkontor Lübeck, modele eksportowe 207, 209, 210, 540 oraz 800, a także, co zrozumiałe, okręty dla rodzimej Bundesmarine i Deutsche Marine. Doświadczenie to było i jest na bieżąco wspierane przez informacje oraz sugestie od własnej, a także zaprzyjaźnionych flot, eksploatujących okręty niemieckiej budowy, czyli potencjalnych odbiorców nowej serii. Dane te, wspierane przez własne analizy scenariuszy współczesnego pola walki, stały się przyczynkiem do opracowania wstępnej koncepcji nowej generacji okrętów przeznaczonych na eksport. Jako główne założenia przyświecające projektantom, przyjęto zwiększenie skrytości działania oraz wydłużenie czasu przebywania pod wodą, optymalizację hydrodynamiczną kadłuba, zwiększenie głębokości zanurzenia oraz ograniczenie pól fizycznych. Ponadto założono wykorzystanie nowego systemu przeciwdziałania atakom torpedowym oraz zastosowanie mieszanego uzbrojenia. Jednostki przeznaczone są do zwalczania statków i okrętów, dozoru, patrolowania i rozpoznania, stawiania zagród minowych, transportu grup specjalnych oraz szkolenia. Typ 214 zaprojektowano w systemie modułowym, dzięki czemu wszelkie modyfikacje projektu bazowego, wynikające z wymagań zamawiającego, mogą być uwzględniane elastycznie, bez potrzeby głębokiej ingerencji. Ponadto taka konstrukcja sprzyja produkcji „półfabrykatów” w postaci dużych sekcji oraz w pełni wyposażonych bloków kadłubowych, które są podstawą do montażu okrętu w stoczni kraju zamawiającego - praktyki często stosowanej przez HDW. Wykorzystano najbardziej udane pryncypia konstrukcyjne z ostatnich odmian 209, przy czym powiększono nieco, typową dla nich średnicę kadłuba sztywnego wynoszącą 6200 mm, znosząc tym samym pewne ograniczenia poprzedniczek. Zaaplikowano też szereg rozwiązań pochodzących z typu 212A, w tym pomocniczy zespół napędowy niezależny od dostępu powietrza spoza kadłuba, niektóre elementy wyposażenia elektronicznego, a także hydrodynamiczną formę zewnętrzną, wpływającą na zmniejszenie oporu falowego oraz generowanych szumów. Jest ona cechą wyróżniającą te jednostki od wcześniejszych pokoleń eksportowych okrętów podwodnych z niemieckich stoczni i w znacznej mierze upodabnia je do najnowszych typów okrętów z napędem atomowym. Na liście spodziewanych klientów znalazły się floty użytkujące jednostki różnych odmian typu 209, a także inne, starsze okręty, zbudowane przez państwa trzecie. Konkurencja w tej klasie okrętów na przełomie lat 90. i pierwszej dekady tego wieku nie była duża. Oprócz starszych projektów niemieckich, jedynie Francuzi, Rosjanie i Szwedzi mogli w tym czasie zaoferować konwencjonalne okręty podwodne podobnej wielkości. Ryzyko pojawiające się zwykle przy prototypach, w przypadku „dwieścieczternastki” mogło być w znacznym zakresie skompensowane dużym doświadczeniem stoczni, wykorzystaniem komputerowych technik wspomagania projektowania, a także zastosowaniem sprawdzonych procedur i technologii, które „doszlifowano” przez trzy dekady produkcji „dwieściedziewiątek”. Pierwszy kontrahent pojawił się dość szybko. W myśl maksymy „historia lubi się powtarzać”, była nim Grecja.


Pełna wersja artykułu w magazynie NTW 10/2008

Wróć

Koszyk
Facebook
Tweety uytkownika @NTWojskowa Twitter