Operacja „Unthinkable”
Robert Czulda
Operacja „Unthinkable”
Gdy cały świat z nieskrywaną radością świętował koniec II wojny światowej, brytyjscy planiści wojskowi – na bezpośrednie polecenie premiera Winstona Churchilla – stworzyli plan rozpoczęcia 1 lipca 1945 roku wojny ze Związkiem Sowieckim. W tej śmiałej operacji zbrojnej u boku tandemu brytyjsko-amerykańskiego walczyć mieli Polacy, ramię w ramię z podniesionym z kolan Wehrmachtem.
Pierwsze analizy, traktujące Związek Sowiecki jako strategiczne zagrożenie dla Wielkiej Brytanii pojawiły się już podczas wojny. We wrześniu 1943 roku szefowie Sztabu (Chiefs of Staff ) pozytywnie odnieśli się do pomysłu przygotowania analizy przewidywanego w długim okresie wpływu rosyjskiej polityki na strategiczne interesy brytyjskie. Raport na ten temat przygotowało Foreign Office 10 lutego 1944 roku. Wydźwięk dokumentu był optymistyczny, zdaniem autorów bowiem po wojnie Sowieci mieli skupić się na odbudowie własnej gospodarki, rozwoju wewnętrznym i kontroli Niemiec, a nie na ekspansji. W podobnym tonie wypowiadał się Wspólny Komitet Wywiadowczy (JIC) przewidujący, że Moskwa będzie koncentrować wysiłki na uniemożliwieniu Niemcom remilitaryzacji. W tym okresie ostrzegano jedynie przed dwoma potencjalnymi zagrożeniami: możliwą infiltracją brytyjskiego środowiska komunistycznego przez Moskwę i rywalizacją pomiędzy Wielką Brytanią, Związkiem Sowiecki i Stanami Zjednoczonymi o złoża ropy naftowej na Bliskim Wschodzie.
Projekty wojny z Sowietami
Im bliżej było końca wojny, tym bardziej zaczęły ujawniać się różnice w percepcji powojennych zagrożeń pomiędzy dyplomatami (Foreign Office) a wojskowymi (szefowie Sztabu). Od 1944 roku szefowie Sztabu, choć jeszcze nie tak otwarcie jak kilkanaście miesięcy później, zaczęli uznawać Sowietów za potencjalne zagrożenie bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii, co spotykało się ze sprzeciwem dyplomatów z Foreign Office. Drugą płaszczyzną rozdźwięku była kwestia niemiecka – brytyjscy wojskowi chcieli zachować potencjał gospodarczo- wojskowy III Rzeszy, aby następnie wykorzystać go przeciwko Sowietom. „Tworzenie dokumentów opartych na założeniu, że Rosja to potencjalny wróg stanowi całkowite zaprzeczenie przyjętej przez rząd linii politycznej” – protestowali dyplomaci. Trudno nie zrozumieć racji dyplomatów. Obawiano się, że informacje o antysowieckich planach wojennych wśród Brytyjczyków mogą dotrzeć do Moskwy, a to utrudniłoby utrzymanie sojuszu brytyjsko-sowieckiego i zgody w kwestii niemieckiej. W takiej sytuacji Niemcy mogłyby stać się obiektem rywalizacji z Moskwą, z której Brytyjczycy wyszliby jako przegrani. Niemcy znalazłyby się pod kontrolą Sowietów, którzy wykorzystaliby pozostałości niemieckiego przemysłu do prowadzenia polityki wymierzonej przeciwko Europie Zachodniej, w tym także przeciwko Wielkiej Brytanii. Jak wyjaśniał stanowisko Foreign Office jeden z pracowników: szefowie Sztabu przedstawiają swoje tezy bowiem boją się Rosjan. Rosjanie raczej nie spełnią prognoz szefów Sztabu – przynajmniej dopóty, dopóki nie będą podejrzliwi w stosunku do nas. Grozi nam błędne koło podejrzeń – nie inicjujmy go. Pracujący dla wojska analitycy nie ulegli presji Foreign Office. Jednoznaczną tezę, stawiającą pod dużym znakiem zapytania przyszłość dalszej współpracy polityczno-militarnej Wielkiej Brytanii i Związku Sowieckiego, zawarto w przeglądzie strategicznym z połowy 1945 roku (The Security of the British Empire). W dokumencie stwierdzono, że spośród sześciu potencjalnych, powojennych rywali geostrategicznych (Niemcy, Japonia, Francja, Chiny, Stany Zjednoczone, Związek Sowiecki), najbardziej prawdopodobny jest Związek Sowiecki, którego potencjał wojskowo-gospodarczy mógłby w analizowanym okresie 10 lat stanowić „poważne zagrożenie” dla interesów Imperium Brytyjskiego, zarówno w Europie, jak i na Bliskim Wschodzie oraz w Azji. Związek Sowiecki może rozpocząć wrogie działania o niewielkiej skali, szybko zajmując obszar o strategicznym znaczeniu, na przykład bliskowschodnie pola naftowe – przestrzegano – uznając jednocześnie, że zaakceptujemy ten stan, a nie doprowadzimy do ogólnoświatowego konfliktu. W dokumencie zawarto ostrzeżenie: Sowieci mogliby próbować dokonać agresji na Iran, a nawet na Indie poprzez terytorium Afganistanu. Brytyjscy planiści brali pod uwagę hipotetyczny scenariusz, w którym Sowieci dokonują również inwazji na Birmę, okupując Indochiny i Tajlandię. Ostrzegano, że zajęcie Singapuru, baz wojskowych, lotnisk i portów w Malajach i Tajlandii dałoby Moskwie swobodny dostęp do Morza Południowochińskiego, całkowicie eliminując brytyjskie wpływy oraz stwarzając liczne wyzwania dla Australii i Nowej Zelandii. Najbardziej prawdopodobne i jednocześnie najgroźniejsze dla brytyjskiego bezpieczeństwa byłyby sowieckie próby zdominowania Bliskiego Wschodu, którego utrata poważnie storpedowałaby brytyjski wysiłek obronny. Bez żadnej przesady można stwierdzić, że Bliski Wschód stanowił najsłabszy punkt bezpieczeństwa brytyjskiego – był kluczowy dla państwa, ale jednocześnie słabo broniony. Jak ostrzegało Ministerstwo Paliw i Energii (Ministry of Fuel and Energy), bez bliskowschodnich surowców energetycznych. Wielkiej Brytanii brakowałoby 40 milionów ton ropy naftowej rocznie, a gdyby do wojny włączyły się Stany Zjednoczone, deficyt wzrósłby do 53 milionów ton ropy naftowej rocznie. W przypadku wojny Związku Sowieckiego z państwami Europy Zachodniej, Moskwa mogłaby już na samym początku skierować część sił w celu okupacji roponośnych złóż Iranu, a około 1955 roku (gdyby do lądowej ofensywy nie doszło), każda brytyjska baza w regionie byłaby w zasięgu sowieckich bombowców dalekiego zasięgu. W przypadku dotarcia Sowietów aż za Kanał Sueski, znaczenie kluczowe miałoby posiadanie baz w Libii i we francuskiej Afryce Północnej. Umożliwiałyby one pozostanie w regionie, a także kontrolę Gibraltaru, a więc również i Morza Śródziemnego.
Projekty wojny z Sowietami
Im bliżej było końca wojny, tym bardziej zaczęły ujawniać się różnice w percepcji powojennych zagrożeń pomiędzy dyplomatami (Foreign Office) a wojskowymi (szefowie Sztabu). Od 1944 roku szefowie Sztabu, choć jeszcze nie tak otwarcie jak kilkanaście miesięcy później, zaczęli uznawać Sowietów za potencjalne zagrożenie bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii, co spotykało się ze sprzeciwem dyplomatów z Foreign Office. Drugą płaszczyzną rozdźwięku była kwestia niemiecka – brytyjscy wojskowi chcieli zachować potencjał gospodarczo- wojskowy III Rzeszy, aby następnie wykorzystać go przeciwko Sowietom. „Tworzenie dokumentów opartych na założeniu, że Rosja to potencjalny wróg stanowi całkowite zaprzeczenie przyjętej przez rząd linii politycznej” – protestowali dyplomaci. Trudno nie zrozumieć racji dyplomatów. Obawiano się, że informacje o antysowieckich planach wojennych wśród Brytyjczyków mogą dotrzeć do Moskwy, a to utrudniłoby utrzymanie sojuszu brytyjsko-sowieckiego i zgody w kwestii niemieckiej. W takiej sytuacji Niemcy mogłyby stać się obiektem rywalizacji z Moskwą, z której Brytyjczycy wyszliby jako przegrani. Niemcy znalazłyby się pod kontrolą Sowietów, którzy wykorzystaliby pozostałości niemieckiego przemysłu do prowadzenia polityki wymierzonej przeciwko Europie Zachodniej, w tym także przeciwko Wielkiej Brytanii. Jak wyjaśniał stanowisko Foreign Office jeden z pracowników: szefowie Sztabu przedstawiają swoje tezy bowiem boją się Rosjan. Rosjanie raczej nie spełnią prognoz szefów Sztabu – przynajmniej dopóty, dopóki nie będą podejrzliwi w stosunku do nas. Grozi nam błędne koło podejrzeń – nie inicjujmy go. Pracujący dla wojska analitycy nie ulegli presji Foreign Office. Jednoznaczną tezę, stawiającą pod dużym znakiem zapytania przyszłość dalszej współpracy polityczno-militarnej Wielkiej Brytanii i Związku Sowieckiego, zawarto w przeglądzie strategicznym z połowy 1945 roku (The Security of the British Empire). W dokumencie stwierdzono, że spośród sześciu potencjalnych, powojennych rywali geostrategicznych (Niemcy, Japonia, Francja, Chiny, Stany Zjednoczone, Związek Sowiecki), najbardziej prawdopodobny jest Związek Sowiecki, którego potencjał wojskowo-gospodarczy mógłby w analizowanym okresie 10 lat stanowić „poważne zagrożenie” dla interesów Imperium Brytyjskiego, zarówno w Europie, jak i na Bliskim Wschodzie oraz w Azji. Związek Sowiecki może rozpocząć wrogie działania o niewielkiej skali, szybko zajmując obszar o strategicznym znaczeniu, na przykład bliskowschodnie pola naftowe – przestrzegano – uznając jednocześnie, że zaakceptujemy ten stan, a nie doprowadzimy do ogólnoświatowego konfliktu. W dokumencie zawarto ostrzeżenie: Sowieci mogliby próbować dokonać agresji na Iran, a nawet na Indie poprzez terytorium Afganistanu. Brytyjscy planiści brali pod uwagę hipotetyczny scenariusz, w którym Sowieci dokonują również inwazji na Birmę, okupując Indochiny i Tajlandię. Ostrzegano, że zajęcie Singapuru, baz wojskowych, lotnisk i portów w Malajach i Tajlandii dałoby Moskwie swobodny dostęp do Morza Południowochińskiego, całkowicie eliminując brytyjskie wpływy oraz stwarzając liczne wyzwania dla Australii i Nowej Zelandii. Najbardziej prawdopodobne i jednocześnie najgroźniejsze dla brytyjskiego bezpieczeństwa byłyby sowieckie próby zdominowania Bliskiego Wschodu, którego utrata poważnie storpedowałaby brytyjski wysiłek obronny. Bez żadnej przesady można stwierdzić, że Bliski Wschód stanowił najsłabszy punkt bezpieczeństwa brytyjskiego – był kluczowy dla państwa, ale jednocześnie słabo broniony. Jak ostrzegało Ministerstwo Paliw i Energii (Ministry of Fuel and Energy), bez bliskowschodnich surowców energetycznych. Wielkiej Brytanii brakowałoby 40 milionów ton ropy naftowej rocznie, a gdyby do wojny włączyły się Stany Zjednoczone, deficyt wzrósłby do 53 milionów ton ropy naftowej rocznie. W przypadku wojny Związku Sowieckiego z państwami Europy Zachodniej, Moskwa mogłaby już na samym początku skierować część sił w celu okupacji roponośnych złóż Iranu, a około 1955 roku (gdyby do lądowej ofensywy nie doszło), każda brytyjska baza w regionie byłaby w zasięgu sowieckich bombowców dalekiego zasięgu. W przypadku dotarcia Sowietów aż za Kanał Sueski, znaczenie kluczowe miałoby posiadanie baz w Libii i we francuskiej Afryce Północnej. Umożliwiałyby one pozostanie w regionie, a także kontrolę Gibraltaru, a więc również i Morza Śródziemnego.
Pełna wersja artykułu w magazynie TW Historia 3/2010